Niestety nie mamy śniegu. Bigos pyrkocze na piecyku, śledzie grzecznie moczą się w mleku, a Padre w deszczu rozgarnia kruszywo na podjeździe przed domem, bo właśnie przywieźli (spóźnieni o tydzień). Ale zdążył uciąć kilka gałązek jedliny i przyniósł mi paczuszkę od listonosza. Cóż to być może?
Takie cuda, że aż poczułam zażenowanie... że mi się nie należą, że nie odpłaciłam się... Ale jak tu się nie cieszyć?! I jak tu je pokazać, skoro w środku dnia jest ciemno?... Moniko kochana, nie wiem, jak Ci dziękować... są tak piękne, będą świąteczną ozdobą naszej chatki ;-)
Odrywam ręce znad stolnicy z uszkami, otrzepuję mąkę i ślę Wam życzenia świąteczne. Niech będzie to dla Was piękny czas, czas magiczny, opromieniony miłością, niech przyniesie Wam spokój i ciepło w sercach.
Święta są dla nas... i cieszymy się z nich!
Ściskam najczulej,
Inkwizycja
U progu jesieni życia odbiło nam. Sprzedaliśmy nasz mały, biały, wygodny domek i kupiliśmy ruderę na Pogórzu Izerskim. W dodatku jesteśmy przekonani, że była to najlepsza decyzja naszego życia.
piątek, 23 grudnia 2011
piątek, 16 grudnia 2011
Dżingl bels...
...dżiiingl beeels!!!
Ja nawet lubię tą piosenkę. Lubię ją kiedy leci z radia, a ja siedzę w domku, wdycham zapachy świąteczne, usiłuję ogarnąć cały przedświąteczny rozgardiasz...
Byle nie w supermarkecie ;-)
Siedzę w domu i leczę przeziębienie.
Robię prezenty.
U nas święta już się zaczęły. Wczoraj mieliśmy małą "Wigilię" przed wylotem córci na święta do Irlandii. Zrobiłam kandyzowany imbir i jeden słoiczek poleciał z nią na Wyspę . Z reszty piekę biscotti potrójnie imbirowe i cieszę się jak głupia ;-) Dlaczego? Bo niezastąpiona Bea przysłała mi ze Szwajcarii słoiczek melasy, żebym mogła je upiec. Tak po prostu.
A pierniczki i biscotii trafią do pudełek i będą słodkim dodatkiem do prezentów.
I jeszcze ktoś okazał mi serce - serducha misternie haftowane, cudowne, rustykalne, pełne ciepła. Dziękuję Madziko, to dla mnie wyjątkowy prezent.
I chociaż 'dżingl bells' mnie rozbawia, to jeśli mogę sama wybrać płytę, do odtwarzacza trafia 'If On A Winter's Night…' Stinga. Tak cudownie wprowadza w klimat, że nawet nie zauważam braku śniegu za oknem.
Zwolnijcie w ten przedświąteczny czas...
Ściskam Was czule
Ja nawet lubię tą piosenkę. Lubię ją kiedy leci z radia, a ja siedzę w domku, wdycham zapachy świąteczne, usiłuję ogarnąć cały przedświąteczny rozgardiasz...
Byle nie w supermarkecie ;-)
Siedzę w domu i leczę przeziębienie.
Robię prezenty.
U nas święta już się zaczęły. Wczoraj mieliśmy małą "Wigilię" przed wylotem córci na święta do Irlandii. Zrobiłam kandyzowany imbir i jeden słoiczek poleciał z nią na Wyspę . Z reszty piekę biscotti potrójnie imbirowe i cieszę się jak głupia ;-) Dlaczego? Bo niezastąpiona Bea przysłała mi ze Szwajcarii słoiczek melasy, żebym mogła je upiec. Tak po prostu.
A pierniczki i biscotii trafią do pudełek i będą słodkim dodatkiem do prezentów.
I jeszcze ktoś okazał mi serce - serducha misternie haftowane, cudowne, rustykalne, pełne ciepła. Dziękuję Madziko, to dla mnie wyjątkowy prezent.
I chociaż 'dżingl bells' mnie rozbawia, to jeśli mogę sama wybrać płytę, do odtwarzacza trafia 'If On A Winter's Night…' Stinga. Tak cudownie wprowadza w klimat, że nawet nie zauważam braku śniegu za oknem.
Zwolnijcie w ten przedświąteczny czas...
Ściskam Was czule
środa, 30 listopada 2011
Pociągi
Ostatnimi czasy odnoszę wrażenie, że moim życiem kieruje jakiś szalony zawiadowca. Pociąg pośpieszny pędzi, a ja w nim. Minęło ponad miesiąc, odkąd napisałam ostatni post - i jeśli nie napiszę teraz, to chyba nigdy... bo przymierzam się do niego od tygodnia ;-)
Wciąż tkwię w oku cyklonu, w środku remontu, który jest wielowątkowy, rozległy i absorbujący. Chciałabym wysiąść z tego pociągu, ale się nie da. Rano wygrzebuję się z sypialnego i nerwowo przesiadam na osobowy, aby popędzić do pracy. Wracam o zmroku. Nasz salon przypomina przeładowany wagon towarowy...
A jednak są efekty.
Zupełnie nowy 'look' naszej kuchni ;-) I szafki, które stanęły w sypialni obok łóżka.
Wciąż tkwię w oku cyklonu, w środku remontu, który jest wielowątkowy, rozległy i absorbujący. Chciałabym wysiąść z tego pociągu, ale się nie da. Rano wygrzebuję się z sypialnego i nerwowo przesiadam na osobowy, aby popędzić do pracy. Wracam o zmroku. Nasz salon przypomina przeładowany wagon towarowy...
A jednak są efekty.
Zupełnie nowy 'look' naszej kuchni ;-) I szafki, które stanęły w sypialni obok łóżka.
Mniejszy kaliber też jakimś cudem robię. W tym całym pandemonium dłubię przy zamówieniach świątecznych. Ach, święta... jeszcze tyle czasu, ale dla mnie wcześniej niż zwykle. Najmłodszą córcię trzeba wyprawić na święta za morze, do siostrzyczek, w połowie grudnia. Musimy więc upiec pierniczki i wypichcić prezenty wcześniej, niż zwykle. I znów przyspiesza InterCity ;-)
(pudełko mogę bezkarnie pokazać, bo już poleciało do właścicielki, mocno spóźnione niestety)
A dla mnie wciąż jest jesień... i w dodatku piękna ;-) Zwalniam... To bardzo zaległe zdjęcia - pozwalam sobie na nie, choć widzę, że u wielu z Was już świątecznie. No cóż... nigdy nie miałam poczucia czasu ;-)Krzew tarniny chwilę po tym, jak dałam Padre do posmakowania jej cierpki owoc.
Miejcie dobry czas i piękną jesień. Ściskam czule ;-)sobota, 15 października 2011
Nie da się ukryć...
...że skończyły się leniwe weekendowe poranki z kawką na przyzbie - słońce przestało dochodzić na moją ulubioną wschodnią ławeczkę. Poranki są bardzo rześkie i trzeba skrobać szyby w aucie.
Rekompensatą za to są te słoneczne dni jak dzisiaj, kiedy snują się lśniące nitki babiego lata, a cienie kładą się nisko. Lubię wtedy robić zdjęcia. Na przykład takie:
Dużo jest takich rekompensat. Szybko zapada zmrok, więc można napalić w kominku, zapalić świece i pić wino albo herbatę z malinami. Albo z imbirem. Można piec dynie z rozmarynem. Albo je układać ;-)
Można wrócić do decu i filcowania ;-) To też jest dobry czas, aby tworzyć taką energetyczną ceramikę. Ogniste miseczki na orzechy i zielona maselniczka na pół kostki masła będą do kupienia w Sklepiku Pod Orionem i zasilą konto Fundacji "Dom Tymianka", gorrrąco zachęcam!
Korale zaś będzie nosić pewna szalona osóbka (jeśli je udźwignie, bo są ciężkie jak kamienie młyńskie ;-))
Trochę byłam ostatnio zaskoczona, że taki aplauz wzbudziła Sierotka, a nikt nie zachwyca się "cukierkową" tacą... No cóż, rozwiązanie okazało się banalnie proste: w całym rozgardiaszu zapomniałam wrzucić wszystkie przygotowane zdjęcia i taca umknęła ;-) No to teraz pokazuję (a właściwie pokazuje Wam Sierotka).
Chciałam się jeszcze podzielić z Wami czymś bardzo miłym, co spotkało mnie w najbardziej odpowiednim momencie - kiedy wróciłam do domu po trudnym dniu, w dość kiepskim humorze. Niespodziewana przesyłka od Jomo, babeczki o wielkim sercu, uradowała mnie i wzruszyła ;-) Asiu, dziękuję Ci raz jeszcze!
Rekompensatą za to są te słoneczne dni jak dzisiaj, kiedy snują się lśniące nitki babiego lata, a cienie kładą się nisko. Lubię wtedy robić zdjęcia. Na przykład takie:
Dużo jest takich rekompensat. Szybko zapada zmrok, więc można napalić w kominku, zapalić świece i pić wino albo herbatę z malinami. Albo z imbirem. Można piec dynie z rozmarynem. Albo je układać ;-)
Można wrócić do decu i filcowania ;-) To też jest dobry czas, aby tworzyć taką energetyczną ceramikę. Ogniste miseczki na orzechy i zielona maselniczka na pół kostki masła będą do kupienia w Sklepiku Pod Orionem i zasilą konto Fundacji "Dom Tymianka", gorrrąco zachęcam!
Korale zaś będzie nosić pewna szalona osóbka (jeśli je udźwignie, bo są ciężkie jak kamienie młyńskie ;-))
(ceramika wyszła spod łapek mojej córci)
Wrzosy można postawić przed domem.Trochę byłam ostatnio zaskoczona, że taki aplauz wzbudziła Sierotka, a nikt nie zachwyca się "cukierkową" tacą... No cóż, rozwiązanie okazało się banalnie proste: w całym rozgardiaszu zapomniałam wrzucić wszystkie przygotowane zdjęcia i taca umknęła ;-) No to teraz pokazuję (a właściwie pokazuje Wam Sierotka).
Chciałam się jeszcze podzielić z Wami czymś bardzo miłym, co spotkało mnie w najbardziej odpowiednim momencie - kiedy wróciłam do domu po trudnym dniu, w dość kiepskim humorze. Niespodziewana przesyłka od Jomo, babeczki o wielkim sercu, uradowała mnie i wzruszyła ;-) Asiu, dziękuję Ci raz jeszcze!
Lubię jesień. W tym roku bardziej, niż kiedykolwiek...
Ściskam czule ;-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)