...jakie przybyło nam towarzystwo na pastwiskach, tego zapraszam do Thrimy (prywatnie córki inkwizycyjnej).
Bo ode mnie to się raczej relacji nie doczekacie...
Jednakże ściskam czule,
Inkwi ;)
U progu jesieni życia odbiło nam. Sprzedaliśmy nasz mały, biały, wygodny domek i kupiliśmy ruderę na Pogórzu Izerskim. W dodatku jesteśmy przekonani, że była to najlepsza decyzja naszego życia.
sobota, 24 maja 2014
sobota, 3 maja 2014
Owieczki rogate
Nigdy nie myślałam o owcach. Miały być kozy, wymarzone. I będą... kiedyś. Jak się trochę bardziej ogarnę.
A owieczki są takie bezobsługowe ;-) Dlatego odważyłam się i oto - tydzień temu przyjechały!
Są piękne i każda inna. Jeszcze nieco nieśmiałe, nie dają się dotykać. Ale z każdym dniem pozwalają podejść bliżej.
To Szara Rogata Wrzosówka Lüneburska. Dziesięć rocznych panienek.
Pierwszy raz zobaczyłam je na blogu Rogatej Owcy. Wcześniej nie wiedziałam, że owieczki mogą mieć rogi. Pewnie nie tylko ja... jak tylko pojawiły się u nas, zaczęły się peregrynacje rodzin z dziećmi, żeby "obejrzeć te barany" ;-) Bo okazuje się, że wioskowe dzieci nie widziały barana ni owcy. Tak więc oprowadzałam wycieczki i cierpliwie tłumaczyłam, że one tak mają - wszystkie są rogate.
Na Akcji Owca mocno ucierpiał ogród - jeśli tak mogę nazwać hektar zarastającego w szalonym tempie areału, na którym usiłuję zorganizować warzywnik - oraz wciąż czekające na posadzenie kilkaset drzewek. Wszystkie siły zostały przerzucone na szykowanie miejsca dla naszego stadka. Zrobiliśmy porządne stałe ogrodzenie w miejsce elektrycznego pastucha, który stał się przyczyną traumy naszych psów... każdy oberwał prądem i teraz tylko zerkają lękliwie z daleka (przez pierwszy dzień nie chciały wychodzić z domu).
Nie muszę chyba dodawać, że remont Domu nie posunął się ani o cal...
Zebrałam się do napisania tego posta dzięki kopowi od Megi, cudne zdjęcia rozwianych włosów wrzosówek są autorstwa ZiŁ, a Agniecha wspierała nas w krytycznych sytuacjach (o których być może napiszę... ale na wszelki wypadek nie obiecuję). Odwiedziły nas też dwie szalone dziewczyny na rowerach... i już umówiłyśmy się na rewizytę w lipcu, bo nie zdążyłyśmy się nagadać ;) Blogi rządzą!
Ściskam majowo,
Inkwi;)
A owieczki są takie bezobsługowe ;-) Dlatego odważyłam się i oto - tydzień temu przyjechały!
Są piękne i każda inna. Jeszcze nieco nieśmiałe, nie dają się dotykać. Ale z każdym dniem pozwalają podejść bliżej.
To Szara Rogata Wrzosówka Lüneburska. Dziesięć rocznych panienek.
Pierwszy raz zobaczyłam je na blogu Rogatej Owcy. Wcześniej nie wiedziałam, że owieczki mogą mieć rogi. Pewnie nie tylko ja... jak tylko pojawiły się u nas, zaczęły się peregrynacje rodzin z dziećmi, żeby "obejrzeć te barany" ;-) Bo okazuje się, że wioskowe dzieci nie widziały barana ni owcy. Tak więc oprowadzałam wycieczki i cierpliwie tłumaczyłam, że one tak mają - wszystkie są rogate.
Na Akcji Owca mocno ucierpiał ogród - jeśli tak mogę nazwać hektar zarastającego w szalonym tempie areału, na którym usiłuję zorganizować warzywnik - oraz wciąż czekające na posadzenie kilkaset drzewek. Wszystkie siły zostały przerzucone na szykowanie miejsca dla naszego stadka. Zrobiliśmy porządne stałe ogrodzenie w miejsce elektrycznego pastucha, który stał się przyczyną traumy naszych psów... każdy oberwał prądem i teraz tylko zerkają lękliwie z daleka (przez pierwszy dzień nie chciały wychodzić z domu).
Nie muszę chyba dodawać, że remont Domu nie posunął się ani o cal...
Zebrałam się do napisania tego posta dzięki kopowi od Megi, cudne zdjęcia rozwianych włosów wrzosówek są autorstwa ZiŁ, a Agniecha wspierała nas w krytycznych sytuacjach (o których być może napiszę... ale na wszelki wypadek nie obiecuję). Odwiedziły nas też dwie szalone dziewczyny na rowerach... i już umówiłyśmy się na rewizytę w lipcu, bo nie zdążyłyśmy się nagadać ;) Blogi rządzą!
Ściskam majowo,
Inkwi;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)