niedziela, 1 stycznia 2012

Sylwester na wulkanie

...co z tego, że już wygasłym? ;-) Niesie nas gdzieś, gdzie nie będzie słychać huku petard i muzyki disco. Zabieramy więc nasze panny i jedziemy na Wzgórza Złotoryjskie. Niedaleko, tak, żeby po północy wrócić do domu. Mamy grilla, barszczyk w termosie, szampana i bezhukowe fajerwerki ;-)
Pogoda jest piękna, czyste rozgwieżdżone niebo, pod nogami skrzypi śnieg. Mroźno. 

Czartowska Skała  wznosi się samotnie wśród pól, jej stożkowata sylwetka odcina się na tle nocnego nieba. To właściwie nie wulkan, tylko wzniesienie powulkaniczne, dawny komin wulkanu wypełniony zastygłą lawą. Podobno pod starą gruszą rosnącą pod szczytem czart czyha na nieostrożnych wędrowców, którzy zapędzą się tutaj nocą. Chyba też świętował koniec starego roku, bo nie pokazał się nam ;-) Ze szczytu niewiele widać nocą, choć za dnia rozpościera się stąd wspaniała panorama Karkonoszy i Pogórza Kaczawskiego. 
Otwieramy szampana i składamy sobie życzenia na nadchodzący rok. Niech będzie dobry i szczęśliwy, niech się spełnią nasze plany. Tego i Wam życzę, moi drodzy! Niech nam się wiedzie!