błogości minionych świątecznych dni. Chmurki kwitnących drzew mają w sobie coś kojącego.
Zapiaszczone nosy i różowe powiewające języki stoją na straży mojej względnej równowagi.
Ściskam czule
U progu jesieni życia odbiło nam. Sprzedaliśmy nasz mały, biały, wygodny domek i kupiliśmy ruderę na Pogórzu Izerskim. W dodatku jesteśmy przekonani, że była to najlepsza decyzja naszego życia.
środa, 27 kwietnia 2011
czwartek, 21 kwietnia 2011
Jeśli napiszę
"Zdrowych i wesołych Świąt Wielkanocnych życzy Inkwizycja"
to zabrzmi to chyba nieco złowieszczo...?
Życzę Wam więc, drogie moje bloginie (i ewentualny pierwiastku męski):
Niech ten wyjątkowy czas upłynie Wam tak, jak sobie wymarzycie... niech będzie wypełniony radością, gwarem rozmów, ciszą na refleksję, muzyką jaką lubicie najbardziej, śpiewem ptaków...
Odpocznijcie, nabierzecie dystansu, zróbcie zapasy energii i nadziei na później ;-) Niech miłość opromienia te dni!
Pocztówki oczywiście dzięki hojności niezrównanego w wyszukiwaniu urokliwych staroci Różanego Anioła ;-)
Ściskam Was czule ;-)
to zabrzmi to chyba nieco złowieszczo...?
Życzę Wam więc, drogie moje bloginie (i ewentualny pierwiastku męski):
Niech ten wyjątkowy czas upłynie Wam tak, jak sobie wymarzycie... niech będzie wypełniony radością, gwarem rozmów, ciszą na refleksję, muzyką jaką lubicie najbardziej, śpiewem ptaków...
Odpocznijcie, nabierzecie dystansu, zróbcie zapasy energii i nadziei na później ;-) Niech miłość opromienia te dni!
Pocztówki oczywiście dzięki hojności niezrównanego w wyszukiwaniu urokliwych staroci Różanego Anioła ;-)
Ściskam Was czule ;-)
wtorek, 19 kwietnia 2011
Święta mimochodem
Nie mają dla mnie wymiaru religijnego, a tylko rodzinno-tradycyjno-sentymentalny, skoro więc Padre nie przyjedzie na święta, nie będę ich celebrować. Odpocznę. Potęsknię...
W zeszłym roku było inaczej. Święta u nas, kolorowe, w odcieniach żółci i zieleni, dosłodzone kapinkami różu. Zastawiony stół, Padre prosto z lotniska zagoniony do robienia faszerowanych jajek ;-) Suki uczesane i szczęśliwe, że Pan wrócił, kręcące się pod nogami...
Tak było... Aż sama zapomniałam, że tyle różowego przemyciłam ;-)
Jesteście pewnie w ferworze przedświątecznych przygotowań, więc życzę Wam dużo energii, grzecznych dzieci i/lub zwierząt, samoczyszczących się okien i udanych wypieków ;-)
Ściskam Was czule ;-)
W zeszłym roku było inaczej. Święta u nas, kolorowe, w odcieniach żółci i zieleni, dosłodzone kapinkami różu. Zastawiony stół, Padre prosto z lotniska zagoniony do robienia faszerowanych jajek ;-) Suki uczesane i szczęśliwe, że Pan wrócił, kręcące się pod nogami...
Tak było... Aż sama zapomniałam, że tyle różowego przemyciłam ;-)
Jesteście pewnie w ferworze przedświątecznych przygotowań, więc życzę Wam dużo energii, grzecznych dzieci i/lub zwierząt, samoczyszczących się okien i udanych wypieków ;-)
Ściskam Was czule ;-)
czwartek, 14 kwietnia 2011
I love spring
W odpowiedzi na wyzwanie Bree przedstawiam Wam kawałek mojej wiosny ;-))
Dla mnie wiosna to - WOLNOŚĆ!
Od krępujących ciepłych ciuchów. Od pośpiesznego zamykania drzwi. Szeroko otwarte, zwalniają mnie od obowiązku ciągłego wypuszczania i wpuszczania każdego zwierzaka i sprawdzania, czy jest komplet ;-)
Wolność od wczesnych zmierzchów i poranków przy świetle lampy.
Haust rześkiego powietrza i marzenia o przygodach... Krew szybciej krąży w żyłach, jak soki drzew... Czuję się wolna, a świat stoi przede mną otworem ;-)
Słodko-orzeźwiająca jest moja wiosna. Trochę banalna, troszkę kiczowata... ale za to pełna świetnych perspektyw! ;-))
Zapraszam Was do zabawy: pokażcie swoją wiosnę!
Ściskam czule ;-)
Dla mnie wiosna to - WOLNOŚĆ!
Od krępujących ciepłych ciuchów. Od pośpiesznego zamykania drzwi. Szeroko otwarte, zwalniają mnie od obowiązku ciągłego wypuszczania i wpuszczania każdego zwierzaka i sprawdzania, czy jest komplet ;-)
Wolność od wczesnych zmierzchów i poranków przy świetle lampy.
Haust rześkiego powietrza i marzenia o przygodach... Krew szybciej krąży w żyłach, jak soki drzew... Czuję się wolna, a świat stoi przede mną otworem ;-)
Słodko-orzeźwiająca jest moja wiosna. Trochę banalna, troszkę kiczowata... ale za to pełna świetnych perspektyw! ;-))
Zapraszam Was do zabawy: pokażcie swoją wiosnę!
Ściskam czule ;-)
niedziela, 10 kwietnia 2011
Wiało
... u nas okrutnie. Najpierw nie miałam prądu, potem zerwała się linia telefoniczna, a więc i net... Zostałam odcięta od świata ;-)
Nawet fajnie tak...
Posiedzieć przy świecach, porozmyślać w ciszy.
Upiekłam chleb, nanizałam koraliki na sznurek. A później - nie uwierzycie - pisałam ręcznie, na papierze! ;-) Daaawno już tego nie robiłam - no bo teraz mam bloga ;-)) i w nim skrobię sobie różne takie... okruchy moich dni. Przy okazji stwierdziłam, że zepsuł mi się charakter pisma ;-)
Siedziałam więc sobie i myślałam o tym, co będzie, na co się cieszę... Dobrze jest mieć marzenia... I fajnie cieszyć się tym, co jest teraz ;-) Nasz "raj-na-ziemi" jest w nas...
Zazdroszczę Jolince kózki ;-) Ale czyż moja Kri nie jest doskonałym substytutem? Co prawda nie daje mleka, ale: jest biała, milutka, rozbrykana i rogata (choć tylko mentalnie) i pasie się na trawniku ;-) I też ma rodowód do trzeciego pokolenia ;-)
(A moje kózki nie będą białe - chcę 'polską uszlachetnioną wielobarwną'. Padre już wie. Wie też, że nie jest to rasa mięsna i przyjął to z godnością ;-))
Dobrze, że przezornie podwiązałam dodatkową linką modrzewia, bo by poległ. Podczas zeszłorocznej wichury został wyrwany z korzeniami, ale spionizowałam go z powrotem, ustabilizowałam linkami i mocno podlewałam. Przeżył. A teraz zielenieje w oczach ;)) Zresztą nie tylko on...
No a poza tym - skończyłam kolejny tuzin pisanek (chciałam napisać "kolejną partię", ale coś mi to słowo źle konweniuje...)
No to tyle ;-)
Ściskam Was czule!
Nawet fajnie tak...
Posiedzieć przy świecach, porozmyślać w ciszy.
Upiekłam chleb, nanizałam koraliki na sznurek. A później - nie uwierzycie - pisałam ręcznie, na papierze! ;-) Daaawno już tego nie robiłam - no bo teraz mam bloga ;-)) i w nim skrobię sobie różne takie... okruchy moich dni. Przy okazji stwierdziłam, że zepsuł mi się charakter pisma ;-)
Siedziałam więc sobie i myślałam o tym, co będzie, na co się cieszę... Dobrze jest mieć marzenia... I fajnie cieszyć się tym, co jest teraz ;-) Nasz "raj-na-ziemi" jest w nas...
Zazdroszczę Jolince kózki ;-) Ale czyż moja Kri nie jest doskonałym substytutem? Co prawda nie daje mleka, ale: jest biała, milutka, rozbrykana i rogata (choć tylko mentalnie) i pasie się na trawniku ;-) I też ma rodowód do trzeciego pokolenia ;-)
(A moje kózki nie będą białe - chcę 'polską uszlachetnioną wielobarwną'. Padre już wie. Wie też, że nie jest to rasa mięsna i przyjął to z godnością ;-))
Dobrze, że przezornie podwiązałam dodatkową linką modrzewia, bo by poległ. Podczas zeszłorocznej wichury został wyrwany z korzeniami, ale spionizowałam go z powrotem, ustabilizowałam linkami i mocno podlewałam. Przeżył. A teraz zielenieje w oczach ;)) Zresztą nie tylko on...
No a poza tym - skończyłam kolejny tuzin pisanek (chciałam napisać "kolejną partię", ale coś mi to słowo źle konweniuje...)
No to tyle ;-)
Ściskam Was czule!
środa, 6 kwietnia 2011
Nie narzekam, hmmm?
A bo Ty taka nienarzekająca jesteś - z lekkim wyrzutem powiedziała do mnie koleżanka. No cóż.... jakoś tak mam, że zazwyczaj jestem zadowolona.
Im dłużej na coś czekam, tym więcej daje mi to radości. A czekanie to moja poniekąd specjalność ;-)
W deszczowy dzień zakwitła kliwia, rozświetlając chałupę. Amarylis czai się...
Spokojny niedzielny poranek. Czekam na niego cały tydzień... Słońce sączy się przez lniane zasłony wydymane lekkimi podmuchami wiatru.
W południe idziemy do lasu. Jest gorąco! Kto może, szuka ochłody ;-)
Im dłużej na coś czekam, tym więcej daje mi to radości. A czekanie to moja poniekąd specjalność ;-)
W deszczowy dzień zakwitła kliwia, rozświetlając chałupę. Amarylis czai się...
Spokojny niedzielny poranek. Czekam na niego cały tydzień... Słońce sączy się przez lniane zasłony wydymane lekkimi podmuchami wiatru.
W południe idziemy do lasu. Jest gorąco! Kto może, szuka ochłody ;-)
Wieczorem rozpalamy ognisko. Kiełbaski, szaszłyki, chlebek czosnkowy, pieczarki, winko ;-) Ciuchy długo jeszcze pachą dymem...
Wcale bym nie narzekała, gdyby takie niedziele były co drugi dzień ;-)
Ściskam czule! Dobranoc...
Subskrybuj:
Posty (Atom)