U progu jesieni życia odbiło nam.
Sprzedaliśmy nasz mały, biały, wygodny domek i kupiliśmy ruderę na Pogórzu Izerskim.
W dodatku jesteśmy przekonani, że była to najlepsza decyzja naszego życia.
Kiedy po
kolejnym
dniu pełnym znoju, potu i krwi wokół naszych "bezobsługowych" zwierząt, późnym wieczorem - lub wczesną nocą - usiadłam w moim śliwkowo-wiśniowym sadku, z jagniem na kolanach (waga: 6500 g), z ukochaną białą suką i stóp i z kieliszkiem wina (a nawet drugim) z oddali dobiega muzyka biesiadno-weselna: jesteś szaloonaaa... a wokół taniec świetlików (czy uwierzycie, że zobaczyłam je pierwszy raz dopiero tutaj, gdy wleciały do naszej sypialni?) pomyślałam sobie: nieustające wakacje... Hmm. Niektórzy lubią czynny odpoczynek ;) Na życzenie - Jagnię:
Niestety nie chce się załadować żaden filmik, a widać na nich, jak Soya śmiga w podskokach i pokazuje ząbki...