sobota, 29 grudnia 2012

Od czego by tu zacząć...

Tyle się nazbierało zaległości ;) Najlepiej cofnę się do ostatniego wpisu: 5 listopada, dzieci przylatują do kraju.
Oczywiście po pierwsze - nakarmić i pogadać! Po drugie - potwierdzić termin ślubu w urzędzie; wszystko było załatwiane na wariata i dzięki niezwykłej uprzejmości Pań z USC w Środzie Śląskiej (nie sądzę, żeby któraś z nich to czytała, ale - dziękujemy!)
Po trzecie - wieziemy dzieci w TO MIEJSCE, które wciąż nie jest nasze.
W końcu przecież i oni mają tam mieszkać wespół-zespół z nami (o ile plan się uda...hm hmm). Przyszedł więc czas na weryfikację zdjęć i naszych opinii w naturze ;) Natura się postarała o wrażenia ekstremalne: wiatr, nie... wietrzysko, spektakl na niebie, śnieg i zimno, na które niezupełnie byliśmy przygotowani. Czy się podobało? Czy mogło się nie podobać, mimo zmarzniętych paluszków?! Oceńcie sami...

Miesiąc zleciał piorunem i przyszedł TEN dzień ;) zostałam teściową!

Pytacie mnie, jak to jest wydać córkę za mąż?  Radość ogromna, że mogę widzieć ją szczęśliwą! Duma i spokój, że wybrała właściwego mężczyznę i że nie muszę się obawiać o jej przyszłość ;) No i nareszcie mam syna ;)) 
Ceremonia była wzruszająca, więc wraz z Najstarszą Siostrą szlochałyśmy "dyskretnie" (a Panna Młoda walczyła z atakiem śmiechu ;))
Państwo Młodzi wyglądali pięknie. Musicie uwierzyć na słowo ;) Rozpromienieni i szczęśliwi!
Bukiet i wianek autorstwa Florentyny. Zjawiskowe!

Właściwie na tym mogłabym zakończyć zaległości i zgrabnie przeskoczyć do Świąt. Ale gdzie tam!
Tupaja, Natalia i Megwlepiły mi nominacje, które są słodkie, ale wymagają wysiłku umysłowego i czasowego, gdyż wiążą się z koniecznością odpowiedzi na zestaw pytań (Natalia okazała się litościwa i odpuściła z wymaganiami, no dzięki, naprawdę, bo trzy zestawy to już byłby kamień nagrobny chyba...;-))
Ponieważ to wyróżnienie zatoczyło wielki krąg i chyba nie ma już nikogo, kto nie został nominowany (i przesłuchany ;) ograniczę się do podziękowań - kochane jesteście, że pamiętacie o mnie mimo braku dyscypliny i paskudnego charakteru! - i do odpowiedzi.
Od Tupai:


1. Literatura współczesna czy klasyka?   
2. Deszcz czy śnieg?
3.  Kiedy czuję zapach siana myślę o...?
4. Cechy charakteru, jakie chciałabym/chciałbym u siebie zmienić? 
5.  Kochasz dla czy za?
6. Pies to dla Ciebie...?
7. Kogo zabrałabyś/zabrałbyś do szalupy ratunkowej- swojego ukochanego zwierza czy lubianego sąsiada? 
8. Kamień czy drewno?
9. Barbie czy Xena?
10. Poezja śpiewana czy gotic?   

Tu generalnie mam problemy z odpowiedzią. Będzie szczerze ;)
1. Każda, czytam zachłannie
2. Śnieg... uwielbiam;) chociaż i deszcz lubię, wszystko zależy, jaka jest temperatura otoczenia
3. ...stajni. Kiedyś konie były moją miłością, dzisiaj marzę o kózkach ;)
4. ;-)) Przecież sami widzicie... organizacja, systematyczność, konsekwencja - a raczej ich BRAK!
Mogłabym być też bardziej asertywna... pracuję nad tym ;)
5. Pomimo... po prostu
6. Partner, przyjaciel, słodziak. Członek rodziny. Kocham moje panienki! ;) 
7. No tym pytaniem mnie kochana zabiłaś - ale to już wiesz - często o tym myślę. Po krótkiej wewnętrznej walce (zostałam wychowana, że niektóre rzeczy POWINNO SIĘ) zdecydowanie: biorę zwierzaki, wszystkie (o ile to nie będzie Sąsiad... bo wtedy to nie wiem... wszyscy chyba utoniemy...)
8. Jednakowo lubię jedno i drugie; ciepło drewna i piękno minerałów... lubię wszystko, co naturalne
9. Oj... jeśli chodzi o typ, to NIE BARBIE!!!
10. A tu ewoluuję... dorosłam do gotic rock i heavy-metal, chyba dzięki córce ;)

TRUDNE PYTANIA od Megi Moher ;))))
1. Co byś zrobił/ła gdybyś wygrał 20 mln zł w totka?
2. Czemu piszesz blog? (to chyba ważne pytanie ;) )
3. Jak widzisz zielone poduszki mchów w lesie co myślisz?
4. Ulubiona kawa- czarna, a może z pianką ;)
5. Porywają Ciebie Marsjanie i proszą, byś wymienił/a im 5 rzeczy charakteryzujących rodzaj ludzki- co im mówisz?
6. Osoba, z którą marzyłabyś/łbyś się spotkać i porozmawiać?
7. Kraj, do jakiego chciałbyś pojechać?
8. Masz do wyboru 3 obrazy, mroczny jesienny pejzaż z początku XX w., pastele przedstawiającą bukiet róż, czy kolorową abstrakcję, który wybierzesz?
9.  Potrawy słodkie czy słone, preferujesz?
10. Kolor, który ciebie prześladuje, którego nie lubisz, źle Ci się kojarzy to... 

1. A, to mam przemyślane w szczegółach ;-) mam rozplanowane wielkie rozdawnictwo i wydatki na realizację planów na przyszłość... na TO MIEJSCE ;) zresztą, wystarczyłoby i 5 mln... 
2. Córcia mnie namówiła, zmusiła, pomogła ;-) w założeniu miał rozpropagować moje decu-wytwory... a potem jakoś tak poszło  ;) teraz za bardzo jest związany z moim życiem (a szczególnie z ludźmi) bym mogła zrezygnować z pisania
3. Położyć się  - z Nim...
4. Piję lurkę rozpuszczalną, koniecznie z mlekiem, szczypta cukru może być
5. nieprzewidywalny, absurdalny, okrutny, ciepły
6. Chyba z nikim znanym... chciałabym się spotkać z paroma bliskimi mojemu sercu osobami, na co wciąż mi brakuje czasu
7. Portugalia - na początek ;)
8. Pejzaż, może być mroczny, lecz niekoniecznie jesienny
9. Słone, zdecydowanie!
10. Wszystkie te "majtkowe" sprane róże, błękity i beże... 

Ha! Udało się!, lecimy dalej ;-)

Zawaliwszy wszelkie terminy (zasłaniając się ślubem) siadłam wreszcie do moich świątecznych zamówień, w jakiejś kosmicznej ilości i baaardzo przeterminowanych ;) W dodatku biurze zbliżało się oddanie dużego projektu, więc praca po godzinach... Mając przed sobą 'dead line' nie do zaneksowania ;) sprężyłam się i - włala! - mała zajawka z mojego warsztatu:
Po tym wszystkim porządki przedświąteczne jakoś mnie nie nęciły. Skupiłam się więc na kuchni, odkurzanie powierzając Padre ;) Oczywiście nie obyło się bez wspólnego pieczenia pierników; to już taka nasza tradycja, a w tym roku było nas więcej i - radośniej ;)
Był też barszczyk, pierogi, śledzie i bigos... jak zwykle za dużo, chociaż staraliśmy się ;) Święta spędziliśmy tylko we dwójkę - w łóżku... hihi... i w szlafrokach, troszkę chorując i leniuchując totalnie... chyba były takie, o jakich marzyliśmy ;-D
A gdzie pojechały dzieci na święta i co z tego wynikło - o tym w następnym poście ;)

Mili moi podczytywacze i Wy, moi blogowi przyjaciele - niech Wam się wiedzie w nadchodzącym 2013 roku, niech będzie dobry i piękny, pełen wyzwań i nadziei. Życzę Wam wielkich i małych marzeń... i ich spełnienia ;-) A tym, którzy tego potrzebują - spokoju. Zwolnijmy... Ściskam czule ;)

ps
Spójrzcie, proszę, na MOJE CZUŁE PUNKTY na pasku bocznym: może akurat Wy możecie pomóc...

poniedziałek, 5 listopada 2012

Przyloty

Wciąż zadziwia mnie fantazja, z jaką Los pisze scenariusze do naszego życia. Swoboda, z jaką tasuje karty. A co by było, gdyby... któraś z nich wypadła z talii albo została zamieniona? Gdybym wybrała inny kierunek studiów... gdybym została w Austrii przed stanem wojennym... gdyby żył mój synek pierworodny... gdybym wcześniej trafiła na właściwego faceta...? 
Moja córka, przez osiemnaście lat będąca jedynaczką, w dorosłym życiu dostała dwie starsze siostry. Pojechała do Irlandii do siostrzyczek na święta i... została na rok, gdyż poznała faceta swojego życia ;-) Brakujący element mozaiki.
A gdybym nie poznała Padre... gdyby nasze córki nie pokochały się i nie były jak z jednej krwi...? Po prostu tak miało być ;)
Czy mamy wpływ na nasze życie, czy to tylko kwestia przypadku, zrządzenia losu? A może trzeba po prostu wziąć to, co podaje nam w wyciągniętej dłoni? Cukierek czy psikus? Nie weźmiesz, to się nie dowiesz.
Spytałam dziecka, co mam im upichcić, jak wrócą. -Pierogi... ale nie ruskie, tylko te ziemniaczane! I kapustę kiszoną! Bardzo przaśne i pyszne smaki ;-) Lepię więc setkę pierogów z farszem ziemniaczano-ziołowym i na wszelki wypadek drugą setkę ruskich ;) Do tego kapusta kiszona z beczki, z kminkiem i oliwą. I piekę chleb, na zakwasie i też kminkowy. A potem pędzimy po nich na lotnisko.
Za miesiąc moja mała córeczka bierze ślub... ;)


czwartek, 11 października 2012

Zabawy naszych panienek

Ogłaszam: Klub Kota Jasna 8 jest u mnie podpadnięty! 
Od kilku dni próbujemy wybrać zdjęcia do konkursu - jedno zdjęcie na jednego psa, ha ha! ;-) Tytuł: Zabawy z psem. To przecież niemożliwe! Nie znoszę wybierać! Nie potrafię ;) Moje panny nie robią nic innego, tylko bawią się (no i w przerwach śpią). I najchętniej zmuszają nas do współudziału ;)
Ulubione zabawy to jak Państwo rzuca sznurek/patyk i można go złapać w locie. A potem zamotać...
... albo ulżyć swędzącym dziąsłom :)
Kąpiele w bele czym ;)
 Ogryzanie pniaczków (tak Sorsha rozładowuje frustrację, gdy po raz kolejny Kri wyprzedza ją w wyścigu po sznurek). 
Zabawa w zagryzanego (swoją drogą - tu są dwa psy na jednym zdjęciu - i jak to pogodzić?!)
Dobrze, że chociaż na blogu mogę sobie pofolgować ;-))
Drogą ujmowania sobie i wyrzeczeń ostatecznie zgłaszamy do konkursu 2 (słownie: dwa) zdjęcia, ale uważamy to za nadużycie i składamy zażalenie wszem i wobec. 
Głosujcie, kochani, zgodnie z Waszym sumieniem i w sposób jedynie słuszny. Wdzięczność nasza będzie niezmierna (panienki pozostają w nieświadomości, więc na ich wdzięczność nie ma co liczyć) ;)
Ściskam czule