sobota, 15 października 2011

Nie da się ukryć...

...że skończyły się leniwe weekendowe poranki z kawką na przyzbie - słońce przestało dochodzić na moją ulubioną wschodnią ławeczkę. Poranki są bardzo rześkie i trzeba skrobać szyby w aucie. 
Rekompensatą za to są te słoneczne dni jak dzisiaj, kiedy snują się lśniące nitki babiego lata, a cienie kładą się nisko. Lubię wtedy robić zdjęcia. Na przykład takie: 
Dużo jest takich rekompensat. Szybko zapada zmrok, więc można napalić w kominku, zapalić świece i pić wino albo herbatę z malinami. Albo z imbirem. Można piec dynie z rozmarynem. Albo je układać ;-)
Można wrócić do decu i filcowania ;-) To też jest dobry czas, aby tworzyć taką energetyczną ceramikę. Ogniste miseczki na orzechy i zielona maselniczka na pół kostki masła będą do kupienia w Sklepiku Pod Orionem i zasilą konto Fundacji "Dom Tymianka", gorrrąco zachęcam!
Korale zaś będzie nosić pewna szalona osóbka (jeśli je udźwignie, bo są ciężkie jak kamienie młyńskie ;-))
 (ceramika wyszła spod łapek mojej córci)
Wrzosy można postawić przed domem.
Trochę byłam ostatnio zaskoczona, że taki aplauz wzbudziła Sierotka, a nikt nie zachwyca się "cukierkową" tacą...  No cóż, rozwiązanie okazało się banalnie proste: w całym rozgardiaszu zapomniałam wrzucić wszystkie przygotowane zdjęcia i taca umknęła ;-) No to teraz pokazuję (a właściwie pokazuje Wam Sierotka).   

Chciałam się jeszcze podzielić z Wami czymś bardzo miłym, co spotkało mnie w najbardziej odpowiednim momencie - kiedy wróciłam do domu po trudnym dniu, w dość kiepskim humorze. Niespodziewana przesyłka od Jomo, babeczki o wielkim sercu, uradowała mnie i wzruszyła ;-) Asiu, dziękuję Ci raz jeszcze!
 Lubię jesień. W tym roku bardziej, niż kiedykolwiek...
Ściskam czule ;-)

niedziela, 9 października 2011

Cukierek

Oj, chciałoby się przesunąć troszkę moment losowania,  bo przyznaję bez bicia, że oba fanty wymagają jeszcze dopieszczenia... ale da się je już pokazać światu, a ja mam świadomość, że nie powinnam dłużej zwlekać ;-)

Sierotka, oderwana na chwilę od demolowania naszego domu, wyciągnęła karteczkę ze szczęśliwym losem i...
taca poleci do Bei! Gratuluję Beo i mam nadzieję, że znajdzie miejsce w Twojej wspaniałej kuchni ;-)

Nagroda pocieszenia czyli letnio-jesienna jeżynowa bransoletka przypadła Trilli ;-) 
Trilli, proszę Cię o maila z adresem ;-)

Pięknie dziękuję wszystkim za udział w zabawie. Przy okazji zagościło na moim blogu kilka nowych osób, które witam ciepło ;-) a ja poznałam parę ciekawych miejsc. Przepraszam, że nie u wszystkich zdążyłam zostawić czułe słówko, ale będę nadrabiać zaległości ;-) 
Tymczasem lecę ratować przed zapędami Padre wszystkie bardzo-potrzebne-rzeczy oraz rzeczy-które-mogą-się-kiedyś przydać, gdyż najwyraźniej ma zamiar napalić nimi w kominku ;-)
Miłej niedzieli! 

wtorek, 4 października 2011

Skucha i skrucha

Niniejszym proszę Was o wybaczenie, gdyż nie zdążyłam z losowaniem, pomijając że i taca w rozsypce... Powrót Padre obok całej szczęśliwości wprowadził kompletną reorganizację w moim-naszym życiu, toteż mamy teraz totalne pandemonium połączone z małym remontem. Przekładam więc losowanie na niedzielę, a w ramach rekompensaty obiecuję, że dorzucę jakiegoś gratisa ;-))
Już teraz bardzo Wam dziękuję za życzenia i miłe komentarze, a nowe osoby witam serdecznie i przyrzekam, że na pewno wszystkich odwiedzę.
No to do niedzieli, moi drodzy, ściskam czule!