Podczas tych paru dni wakacji rozkminialiśmy Izery, najpierw po czeskiej stronie, potem - korzystając trochę z gościny dzieci - po polskiej.
Bardzo nam się w Czechach podobało. Szlaki piękne i puste, piwo tanie i smaczne, grzyby w wielkiej obfitości, a z okna naszej kwatery mieliśmy taki widok:
No i obowiązkowo był 'smažený sýr'! Tęskniłam za nim;)
Wszystkie, absolutnie wszystkie okna we wsi miały takie same obróbki. Śliczne.
Trochę daliśmy sobie w kość, kondycja nam niestety podupadła ;) Każdego dnia wracaliśmy bez sił i wydawało nam się, że nie wstaniemy dnia następnego. A jednak... szliśmy znowu ;) Biedna Sorshynia też miała dość (w końcu w tym roku kończy 10 lat), tylko młoda była nie do zajechania.
Goryczka trojeściowa; jest o wiele bardziej szafirowa, niż na zdjęciu
Pierwsze ślady jesieni
Granicznik
'Domy graniczne' w stylu sudeckim na granicy polsko-czeskiej, obok schroniska Orle - wybudowane przez Niemców w latach 30-tych
Schronisko Orle, na miejscu dawnej leśniczówki, będącej pozostałością po XVIII-XIX-wiecznej hucie szkła - kontrowersyjna architektura i niespecjalnie uprzejma (a może po prostu zmęczona) obsługa
Wstawaliśmy nawet na wschody słońca.
Za to w ramach rekompensaty wjechaliśmy sobie gondolą na Stóg Izerski. A co! Jakieś 20 lat temu moja 3-letnia wówczas córeczka wdreptała ze mną tam i z powrotem na własnych nóżkach... więc już mamy go zaliczonego ;) a teraz napawamy się zdobyczami cywilizacji ;))
Wciąż jeszcze widać ślady katastrofy ekologicznej z lat 80-tych, ale nowe nasadzenia pięknie się rozrastają i uzupełniają ubytki.
Na szlakach spotykaliśmy mnóstwo starszych ludzi, głównie Czechów i Niemców, niektórzy z laseczkami, z reklamówkami... i wszyscy uśmiechnięci, serdeczni. Polska młodzież... cóż, akurat oni najrzadziej pozdrawiają się na szlaku. Szkoda... to taka fajna tradycja, powinno się ją kultywować. W górach jest jednak inaczej, człowiek uśmiecha się do człowieka, życzliwość jest normą.
A co tam na nizinach? Nasz MaŁy Biały okazał się bestsellerem i natychmiast znalazł kupca. Oni są zachwyceni nim, a my - nimi ;) Kiedy mieli przyjechać go obejrzeć - byli pierwszymi - w panice ogarniając chałupkę przypominałam sobie rady Matki-Rzeźbiarki: czysto na błysk, zapach pieczonego ciasta... Akurat pakowaliśmy się na wakacje, rozpirz był po całym domu, i absolutnie żadnych domowych wypieków (zrekompensowałam to przy kolejnej wizycie)... a jednak. Biorą go!
Cóż z tego, że rzesze potencjalnych kupców, już zachęcane błyskiem i zapachami świeżo pieczonego chleba, chcą nas podkupić. Spóźnili się. Domek pójdzie w dobre ręce ;)
No a jutro wracam do roboty. Pfff...trzymajcie za mnie kciuki, boję się co tam na mnie czeka...
Ściskam czule ;)
Dasz radę ! ;-) Ależ ciepło po wizycie u wAS. Buziole dla Padre ;-)
OdpowiedzUsuńBuziaki ślemy ;)
Usuńpff, TERAZ wstać na wschód słońca to żadna sztuka, też zaraz wstanę;-p
OdpowiedzUsuńdobrze, że mieliście taką piękną pogodę i dobrze, że teraz pada- podlewa i nie szkoda siedzieć w robocie;-)
a, a, a, goryczki trojeściowe, jak DAWNO nie widziałam. A zauważyłaś, że Czesi obsadzają te Izery świerkiem KŁUJĄCYM? Wygląda to jak makieta ze sztucznymi choinkami.
no i teges, namiary na kwaterę poproszę:-)
ale mi szkoda Małego Białego, buuu.
Goryczek były całe łany... a świerki kłujące zauważyłam, oczywiście, naprawdę wyglądały sztucznie ;-) Nie płacz, będzie Duży Biały (biały?), w każdym razie będzie.
UsuńNo cóż, Mały Biały się sprzedał, bo był piękny. Duży musi poczekać. :)
OdpowiedzUsuńPozwoliłem sobie ściągnąć jedno zdjęcie (P1200550), z zamiarem wykorzystania do moich zabaw z fotografią, ale nie wiem, czy nadal mam na to pozwolenie?
Życzę udanego restartu w robocie.
Oczywiście, masz upoważnienie stałe ;) Restart jakoś przeżyłam, dzięki.
UsuńWidoki piekne, widac ze wakacje udane :) Szkoda, ze zawsze za krotko trwaja, prawda? ;) Trzymam kciuki za powrot do pracy!
OdpowiedzUsuńI swietnie, ze Dom trafil w dobre rece! To przeciez tez bardzo wazne... :)
Usciski! :*
Te trwały wybitnie zbyt krótko, ale za to były owocne ;)
UsuńMówiłam,że pójdzie jak świeże bułeczki?:))) Sama bym się rzuciła, gdyby nie różne ale:)Cudny taki wrześniowy urlop, ach:)
OdpowiedzUsuńJa przepraszam, ale jak Biały Domek sprzedany, to na czas remontu Dużej Rudery pod namiot idziecie, czy zegar remontowy zaczął tykać, tyk, tyk, bo już trzeba się wyprowadzać, za pół roku, za miesiąc, za chwilę?;))))
O, matko, jak ja Was podziwiam, bo ja tak koszmarnie nienawidzę remontów, że nie wiem co:)
Na razie możemy mieszkać, nowi właściciele chcą się wprowadzać na wiosnę. Niemniej planujemy się przenieść do ruderki jak najszybciej, tam się da całkiem wygodnie koczować ;)
UsuńWakacje cudne. Wspaniałe widoczki i fantasyuczne zdjęcie pływających w potoku psów. Bardzo zazdroszczę, bo wiele lat już nie byłam w górach, a jako dziecko jeździłam z rodzicami dwa razy w roku i zawsze pozdrawialiśmy wszystkich na szlaku, podobnie jak na szlaku wodnym.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jest kupiec i ze zaczynacie nową drogę. Będę trzymać kciuki!
My już też bardzo tęskniliśmy za taką włóczęgą po górach... Zwyczaj wzajemnego pozdrawiania się na szlaku powinien być przekazywany tym, którzy idą w góry po raz pierwszy, jako rodzaj obowiązującej etykiety.
Usuń:))))))))))))))
OdpowiedzUsuńNo kochana, post jak uśmiech najmilszy :)))))))))
Gratuluję Wam z serca tych dusz zakochanych i trzyma kciuki za ruderkę wytęsknioną :****
Dziękuję, kochana Asiu ;))
UsuńWstaję, przecieram oczy, patrzę przez okno i widze tylko chumry, chmury...deszczowow i smutno i szaro. Za to tutaj aż błogie ciepełko wypełnia serducho, kiedy patrzy się na takie krajobrazy! I aż tęsknota się w sercu rodzi. Nie ma nic wspanialszego niż wędrówki po górach, jeszcze w takim przyjemnym, czworonożnym towarzystwie:)
OdpowiedzUsuńBo widzisz, nie chodzi o to, żeby "dowyglądać" dom do sprzedaży. Dom sam wybiera kupującego, przemawia do niego, musi być ta wzajemna magia:) To mui być splot dusz-domu i kupującego. Widocznie tak się stało w tym przypadku;) Cieszę się Twoim szczęściem, mam nadzieję, że ryzyko się opłaci. Pozdrawiam serdecznie!
To cudnie, że można takie chwile zatrzymać w kadrze ;)
UsuńJestem pewna, że zarówno Rudera,jak i Mały Biały, same wybrały sobie nowych właścicieli... musi być "chemia" ;-))
To ważne, że domek idzie w dobre ręce... :) Piękny jest!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i życzę dużo sił.
Widoki przepiękne i zdjęcia też. Jakże kuszą i zachęcają...
Pozdrawiam serdecznie
Halina
My też się cieszymy, nowi właściciele są przesympatyczni ;)
UsuńWidać że wakacje udane, widoki piękne, mam nadzieję że udało Wam się naładować akumulatorki przed powrotem do rzeczywistości ;)
OdpowiedzUsuńWiedziałam że Biały znajdzie szybko nabywcę. Sama bym się w nim pewnie zakochała od pierwszego wejrzenia.
Powodzenia i realizacji dalszych planów. Pewnie lekko nie będzie ale WARTO !
Na razie nie myślimy o trudnościach, jesteśmy niemożliwie nakręceni!
Usuńpiknie, Panie piknie!!! cudne zdjęcia Iwonko!
OdpowiedzUsuńciekawe, czemu szlaki puste- wrzesień, czy po prostu tylko u nas tak zawalone, ze kolejki na Giewont wielogodzinne...
Panienki cudnie sie prezentują ( zwłaszcza w towarzystwie Padre:-))).
Nie dziwi mnie jakoś, że Mały Biały poszedł od ręki♥ trzymam kciuki za DR:-))
całuski***
Szlaki puste bywały tylko po czeskiej stronie, u nas sporo ludzi (ale bardziej podczas weekendu); aż się dziwiliśmy, bo pogoda była jak drut!
UsuńKochana bardzo się ciesze że urlop się udał ( widać na pięknych zdjęciach). Cieszę się też że udało znaleźć kupca na Wasz domek i życzę wszystkiego dobrego w nowym miejscu;-)))). Bardzo urocze miejsce choć pracy dużo. Ale to fajna praca tworzyć swoje miejsce na ziemi.
OdpowiedzUsuńUściski Dana
Pracy jest ogrom... ale frajda większa ;-))
UsuńŻyczę realizacji planów. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia ;)
UsuńNo wiesz, jeszcze nie zdążyłam napisać komentarza pod Małym Białym Domkiem, a on już poszedł w inne ręce; wspaniały urlop, czas przeznaczony na spokojne wędrowanie, z futrzastymi; mam wielki sentyment do tych stron, a dopiero je poznałam, myślę, że nie raz powrócę w Izery; Twoje psy lubią kąpiółki, mój Amik tylko brodzi, a i do tego musiałam go przekonywać, boi się głębszej wody; rychłego sfinalizowania planów życzę, uda się, bo mocno tego pragniecie; serdeczności.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc my też się nie spodziewaliśmy, że tak szybko znajdzie nabywcę, to byli pierwsi oglądający, tuż przed naszym wyjazdem. Nasze panny nad wodą zachowują się jak wydry ;)
UsuńCieszę się, że jesteście coraz bliżej spełnienia marzeń:)))
OdpowiedzUsuńTen strach po powrocie z urlopu do pracy to okropność. Ja też tak kiedyś miałam. Pozdrawiam:)))
No i czekały różne niespodzianki... ale już mam ten pierwszy dzień za sobą, teraz już tylko zwykła (oby) orka na ugorze ;)
Usuńjejciu jakie widoczki! musiało być genialnie :)
OdpowiedzUsuńByłoby genialnie, gdyby nie to, że praca nie dała o sobie zapomnieć... ale i tak było świetnie!
UsuńSuper z tymi kupcami. Dobrze, że w dobre ręce, bo to kawałek Ciebie oddajesz.
OdpowiedzUsuńMieliście wspaniałe wakacje. Serdecznie pozdrawiam
Spory kawałek siebie... ale idzie do ludzi, którzy się nim dobrze zaopiekują ;)
UsuńUrlop pięknie spędzony :) (zazdroszczę wędrówek po czeskiej stronie), dobrze, że dom będzie mieć dobrych właścicieli. Teraz będę zerkać za każdym razem w stronę domu w R. :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i miękkiego lądowania w pracy po urlopie:)
Może się wybierzemy razem w przyszłym roku, czeska strona jest przepiękna.
UsuńMyślę, że za miesiąc Padre już będzie się lokować w R. Oczywiście zapraszamy gorąco!
Widzisz, wszystko zaczyna się układać:))
OdpowiedzUsuńMały Biały jest tak uroczy, że nie mogło być inaczej.
A smażeny syr to ja też uwielbiam, z sosem tatarskim, mniam, mniam i na to dobre piwko.
Teraz czekam na fotki z dużej ruderki, ale jestem ciekawa, jak się będzie zmieniać......
To samo powtarzam Padre... wszystko się układa ;) Była i 'tatarska omasta' i hranolki, a piwo przepyszne ;-))
UsuńO kurcze, ale tempo! Gratulacje.
OdpowiedzUsuńNo to witamy hucznie Sąsiadów!
Chcecie zamieszkać na wiosnę? To... ja muszę zobaczyć ten remont. :) Jutro wpadnę ;)
A te okna po czeskiej stronie (te na dole) to chyba wstawione odwrotnie. ;)
Zamieszkamy zimą;) Wpadnij koniecznie, zapraszamy już od połowy października ;)
UsuńTakie były te okienka, śliczne, prawda?
Naprawdę, spędzicie zimę już na nowym/starym?
UsuńFantastyczne okoliczności przyrody. Wielkopolska jest jednak nudna.
NO... ;)
UsuńZapomniałam już jak piękne są pobliskie góry. Dzięki zdjęciom przeniosłam sie myślami w te miejsca. Tak bardzo je kocham.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że domek się sprzedał. Był śliczny. Pozdrawiam
Ja też już prawie zapomniałam. Ale to się zmieni ;)
UsuńO, to na Orlu... dalej tak samo? :)
OdpowiedzUsuńAlbo i gorzej.
UsuńNie no, zawstydzacie nas! Niebawem miną trzy lata od kiedy zamieszkaliśmy w Mirsku, a te krajobrazy ze zdjęć to tylko połowicznie są nam znane... Hańba.
OdpowiedzUsuńPoza tym oczywiście WIELKA RADOŚĆ, że się z Małym Białym tak udało.
No i się układa !!
OdpowiedzUsuńWakacje wspaniałe, zazdraszczam wręcz, piękne zdjęcia z pięknymi widokami i ludziska z pięknymi serduchami.
Wszystkiego dobrego
Nareszcie do przodu, bardzo się cieszę, piękne mieliście wakacje i niech nadal wszystko układa się po Waszej myśli, serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCudnie a powrót pewnie jak co roku, ale nie ma rady. No i fajnie, że kupiec na mały biały się szybko znalazł, bo na dzisiejszym rynku ciężkie czasy nastały, ale jest przeuroczy, więc pewnie dlatego. Żeby dalsze plany wam się ziszczały krok po kroku.
OdpowiedzUsuńJakie piękne wakacje jesienne! Wspaniałe zdjęcia, a wodne psiaki świetne!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że tak dobrze się poskładało z domami. Mały Biały wie co robi, znalazł sobie super nowych właścicieli, z tego co piszesz to pokrewne dusze:)) Będę śledzić z zapartym tchem wasze działania remontowe w Nowym-Starym, oby zima była lekka!
Bardzo ciepło pozdrawiam
Raj na ziemi!
OdpowiedzUsuńUczta dla oczu! :)
Pozdrawiam,
Ilona
hhh
OdpowiedzUsuńCoraz bliżej do realizacji marzenia. Będzie się działo! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak, nie wiadomo kiedy lato przeszło. Fotki obejrzałem z łezką w oku. Dlaczego. Bo tak w dzieciństwie wędrowaliśmy z rodzicami na wakacjach. Na przykład w Gorcach.... Tego mi teraz brak. Ale trudno być wszędzie. I tez z Warszawy zabieraliśmy naszego psa boksera Reda. Ja się udaje na wakacje do gdańska. Miała być Chorwacja i Adriatyk a wyszedł Gdańsk i Bałtyk:) Ale nie narzekam bo inne rzeczy wyszły lepiej niż planowałem. Mam zamiar zobaczyć miejsce gdzie Wisła wpada do Bałtyku:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Mazowsza.
Vojtek
A nie masz Ty przypadkiem jakichś przyjaciół, którzy chcą mieszkać blisko Was? Bo tak się składa, że ja mam chatę na zbyciu :-) Widać, równowaga w przyrodzie być musi, jedni się na Pogórze Izerskie wprowadzają, drudzy wyprowadzają :-)
OdpowiedzUsuńA tak poważnie. Gratuluję, że los pozwolił Wam tak szybko spełnić marzenia o nowym-starym domu. Ja, nie dosyć że czuję niepokój, czy komuś spodoba się nasze gospdarstwo, to martwię się, czy aby nie trafi do ludzi, którzy nie zrozumieją, co to jest dom przysłupowy i go zniszczą.
Oj jak się cieszę, że w czasach nieruchomościowego zastoju tak szybko znaleźliście kupca! A moje rady jak sprzedać nieruchomość - przyjaciółka sprzedawała wcześniej mieszkanie i to stąd. Tak zrobić, żeby kupiec wszedł i pomyślał "No to jestem w domu". Nasi potencjalni kupcy zostawali na kawyherbatywina i co tam jeszcze było i gadaliśmy godzinami. Okazało się to wszystko nie takie straszne.
OdpowiedzUsuńAleż trzymam kciuki za Was i ten Nowy Stary. I zdjęcia, zdjęć żądam miliony.
Uwielbiam schronisko ORLE, mam niesamowite wspomnienia z czasow szkoly fotograficznej... Te plenery ...:) Ja ten skrawek ziemi nazywam polskim dachem świata:) Pozdrawiam "góromaniaków"!
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka. Szkoda, że tam mnie jeszcze nie było. Jedak dostałem potężną zachętę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
czesc, witam na blogu. Rozpoznałam wasz dom ze zdjecia. Mijamy go w drodze po drewno. Gratuluję odwagi zakupu. Mąż na niego kiedyś zwrocil uwagę i zauważył, gdy zniknęła tablica na sprzedaż. Cieszę się, ze cie znalazłam wsrod innych komentarzy u Kyi. Mam nadzieję na spotkanie w realu, widziałam zaproszenie po 15 pazdziernika. Mnie juz chyba tutaj nie będzie wtedy , ale pozwolimy sobie zajrzeć po drodze moze wczesniej. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDroga Inkwizycjo, absolutnie piękne te Izery i ta.... architektura sudecka - rozwala mnie jej harmonia, te dachy, te wykończenia..., przyroda upaja swymi cudami natury. No i teraz na koniec banał: kurcze, jaka ta nasza Polska jest piękna!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńChoroba; tak patrze tyle roboty fajnej przed Wami! A my choroba już prawie kończymy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy znad Kwisy!
Droga Inkwizycjo, wracam na bloga i zaczynam od twego bloga, bo wiem że zawsze spotka mnie tu coś pięknego i spotkało: moje ukochane Izery. Lecz widzę, że u Was dużo zmian. Zmiany w życiu są potrzebne prawda? Dają impuls do działania, do czerpania satysfakcji z drogi ku celu, człowiek czuje się silniejszy ale zarazem spokojniejszy i bogatszy o nowe wrażenia. Gratuluję i życzę dużo miłych wrażeń.
OdpowiedzUsuń