... więc nie będę, ale bywa naprawdę ciężko. Trzyma mnie w pionie tylko myśl o rychłym końcu mojej kariery zawodowej i chwili, kiedy się uwolnię. Będę mogła nieśpiesznie pić rano kawę przy oknie i nie tylko zaglądać w przelocie na Wasze blogi, ale spokojnie poczytać i pozostawić jakiś ślad. Zacząć normalnie żyć. Cierpliwości...
Powoli się pakujemy i po kawałku przeprowadzamy. Nasz "jeszcze" dom cały zasłany jest pudłami i niczego nie można znaleźć. Kolejne sprzęty się psują, jakby czuły, że trzeba się rozstać: kran w kuchni i prysznic, toster i klamka u drzwi wejściowych...
Przez ostanie dwa tygodnie wieczorami szlifowałam i lakierowałam pudełka z myślą o łomnickim jarmarku. Chyba niepotrzebnie, mogłam się raczej zająć pakowaniem, bo jarmark nie wypalił całkowicie i nie jestem pewna, czy zawiniła pogoda czy cokolwiek innego. Zmarzłam tylko niemożebnie, ale nic się nie sprzedało, a z cudnej ceramiki córci niewiele rzeczy. No cóż, Niemcy może i mają ojro, ale nie mają gustu ;)
Kiedy jechałam w piątkowe popołudnie do R. była taka zamieć, że chwilami widziałam tylko tylne światła samochodu przede mną. Wlekliśmy się zdyscyplinowaną kawalkadą aut 30 km/h... całe szczęście, że panienki nie marudziły (co robią zazwyczaj). Jak tylko zjechałam w Rybnicy z "krajówki", przestałam widzieć cokolwiek. Po omacku kulałam się do następnej wsi chyba z kwadrans, a tam... czekał na nas Padre ;) Jak to było dobrze móc jechać za jego samochodem, wiedzieć zawczasu, gdzie skręcić, gdzie przyhamować i nie martwić się, że znajdę się w rowie ;)) Zresztą... znam już tą drogę prawie na pamięć. Za dnia są tu cudowne widoki ;)
A jak wyjeżdżałam w niedzielę, po zimie nie było już śladu...
Na niwie remontowej brak jakichś spektakularnych osiągnięć. Dom został zabezpieczony na zimę, ogacony, ofoliowany, połatany, ma powstawiane okna, zgromadzone zapasy drewna, porobione prowizoryczne instalacje - tak aby dało się przetrwać zimę. Padre cały czas trwa na posterunku i dba, ja staram się pozamykać sprawy tutaj. Panienki tęsknią i strasznie się rozpuściły. Nie jest łatwe takie życie "w rozkroku", ale... jeszcze trochę. Cierpliwości ;)
Święta spędzimy w R.
Ściskam czule, Inkwi ;)
O, pierwszam! Jeszcze nie spotkałam nikogo, kto twierdziłby, że przeprowadzki są K-A-P-I-T-A-L-N-E. W pewnym sensie są - można przy okazji pozbyć się masy niepotrzebnych gratów. Przynajmniej tak mi się wydawało. Po paru latach w szopie nadal stoją nierozpakowane kartony, nawet nie wiem, co w nich jest, a to znaczy, że są kompletnie niepotrzebne. Spoko. Wszystko się przewali, przetoczy, jeszcze kilka dni i będziesz pić swoją kawkę spoglądając na sarny/dziki/zające za oknem. Z psich pysków aż szczęście kapie!
OdpowiedzUsuńA ja druga. Nie zazdroszcze jazdy w sniezycy, mialam to samo jak wracalam od Hany. Ale za to zazdroszcze pierwszych swiat w R., beda niezapomniane. Zycze jak najszybszej wolnosci...
OdpowiedzUsuńZAzdroszczę odwagi i samozaparcia i do jazdy w śnieżycy i do przeprowadzki...
OdpowiedzUsuńByle do wiosny, a potem pójdzie para w gwizdek. Ale i tak Cię podziwiam !!
OdpowiedzUsuńjeszcze będzie przepięknie:-)
OdpowiedzUsuńbędziesz w Łomnicy jednak w sobotę? wybieramy się wstępnie, ale przede wszystkim do Kromnowa. Tak sobie, bo wszystkie prezenty już poklikałam.
Szkoda, że to taki ciężki kawałek chleba, zrobić łatwiej niż sprzedać:-( i co to się stało, że przed świętami nie dopisało.
Całuję i tulam:*
(Wybacz Megi wtrącenie, ale czternastego około czternastej też będziemy w Kromnowie, także... może do zobaczenia.)
Usuńjak miło, tym bardziej się wybieram:-) a kyja?
UsuńDwukrotnie nas wywłaszczano pod wielkopłytówkę, ale tylko raz wyprowadzałem się z własnej woli, po sprzedaży mieszkania. I to był ten najgorszy raz. Jednak przywiązanie do "czterech ścian" to też ważna sprawa.
OdpowiedzUsuńTeraz macie nowe cztery ściany, i to duże. Życzę więc powodzenia.
Pozdrawiam
Andrzej Rawicz (Anzai)
Piękne fotki, piękne przestrzenie i piękne psy. Ale ja bym bez miasta zginął z nudów! Owsem na wieś jeżdżę i będę jeździł. Na Północnym Mazowszu kolo Pułtuska. Ale gniazdo mam swoje w Warszawie:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Wasz zapał. Trzymam kciuki za Was. Podobają mi się malowane butelki. A Niemcy mają szwabski gust na czele z plastikowymi "pięknymi" krasnalami. Disco Polo rzeźby :) A ja byłem na Rajdzie Barbórki. I ryk silników przewyższał zawodzenie orkanu!
Pozdrawiam z Mazowsza.
Vojtek
Iwonko Kochana, dzięki , ze napisałaś, bo sobie czesto myslałam , co tam u Was, jak sobie radzicie? no i dobrze, że dobrze! wiadomo, że stres jest, ale z takim Padre, z takimi Paniankami, widokami no i taką dziewczyną jak Ty, to musi być dobrze!!!!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki nieustajaco, niecierpliwie czekam na zdjecia i całuski przesyłam
J.
"Panienkami" powinno byc oczywiście...
Usuńno i małe "Ho, ho, ho! " czeka na Ciebie u mnie♥ zaglądnij♥
Witaj,
OdpowiedzUsuńU nas instalacje też niby są ;) Ale wszędzie straszą rozkute dziury przez mojego M. Trzeba jednak wszystko podłączyć przed zimą, a potem będziemy się martwić o estetykę ;) Niestety przy remoncie własnymi łapami trzeba się uzbroić w cierpliwość. I nie zazdroszczę tego życia "w rozkroku". My tak mieliśmy przez 3 lata niemalże i teraz żadne remonty nie straszne, bo w końcu razem i u siebie.
A Niemcy gustu nie mieli, nie mają i nie będą raczej mieć :/
Czekam na dalsze relacje i tak jak Ystin trzymam kciuki :)
Pozdrawiam - Ania z BrzezinaMoja
Odwiedźcie nas w Święta, będziemy sami i będziemy spędzać już na Pogórzu Izerskim ostatnie święta Bożego Narodzenia. Znaleźliśmy nabywców na dom i od wiosny bedziemy, tak jak Wy, w rozkroku kursując z jednego domu do drugiego (430 km od siebie). Głupio byłoby się nie spotkać przed naszym odjazdem, jak mamy siebie niemal za płotem :-)
OdpowiedzUsuńInkwizycjo a ja nadal tkwię w zdumieniu z otwartą paszczą przed monitorem, ze to naprawdę się stało. Już za chwileczkę, za momencik będziecie mieszkać w swoim nowym - starym domu. To naprawdę się stało :). Na pewno nie będzie lekko na początku zważywszy na okoliczności, ale za rok, dwa kiedy nowa sytuacja stanie się codziennością będziecie właśnie te pierwsze momenty wspominać z rozrzewnieniem. Siły i zdrówka Wam życzę bo będziecie jej potrzebować w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńPs. Jazda w zadymce śnieżnej, tudzież po lodzie i w innych nie sprzyjających warunkach nie należy do przyjemności, wiem coś o tym :)
Ściskam serdecznie
I z lubością będziecie oglądać zdjęcia "przed" i "po" oraz zadręczać nimi znajomych!
UsuńBardz fajne te ceramiczne choinki, zaraz pod zdjęciem Łomnicy. Nikt nie kupił? Barbarzyńcy! Wiesz, że byłam w Łomnicy chyba w przeddzień tego jarmarku, stragany już stały...Pamiętaj, że zaprooszona jesteś na kawę do nas.:-)
OdpowiedzUsuńWitaj Inkwizycjo :) W ciągu ostatniego roku przeprowadziłam się 3 razy, więc rozumiem bolączki z tym związane. Pudła, torby, worki..blee. Ale są też tego zalety. Nie mam już zbędnych bibelotów, ubrań, których w życiu nie założę i innych "zawaliszafek". Wracam do sieci i chętnie znowu będę czytać Twoje relacje :) Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne.
OdpowiedzUsuńNarzekaj sobie ile chcesz a mnie i tak coś zżera. Będzie ciężko, ale już za moment zapomnisz o życiu, które w tej chwili prowadzisz i będzie nowe nie żeby bez problemów, ale one są przecież wszędzie. Czekam z utęsknieniem na Twoją pierwszą relację z pierwszych dni w nowym domu a w starej pracy będziesz mogła jak w tej reklamie totolotka zrobić. No prawie tak samo z racji płci.
OdpowiedzUsuńMasz przecież cudownie. Nawet nie wiesz, ile bym dała za taki "rozkrok". A tu ani widu, ani słychu. Myślę jednak, że jak na mnie coś jeszcze czeka w tej materii, to w końcu to spotkam. Póki co same niewypały i tragedie.
OdpowiedzUsuńA może jak już w R. osiądziesz, to mi coś znajdziesz Inkwi? Ale byśmy poszalały zusammen.
Trzymaj się! Sił życzę w zamykaniu interesu i pakowaniu. Po przeprowadzce będzie już tylko wolność i oddychanie piersią pełną. I nowe pomysły, nowe siły, całkiem nowe życie. Przeprowadzałam się wielokrotnie i zawsze tak było.
Buziaki i usciski
Myślę o Was ciepło, w niemym podziwie; najważniejsze chyba jest to, że macie swój kąt na przetrwanie zimy, a wiosną świat wygląda o niebo lepiej; patrzę na szczęśliwe pyski psów, cudne widoki, będzie dobrze, Inkwi, pozdrawiam Was serdecznie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zima ciepła będzie, żebyście się tam nie zamarzli. Życzę szybkiej i sprawnej przeprowadzki. Wiem coś o tym, przeprowadzałam się przez pół roku, dom nieskończony a w mieszkaniu już się "dusiliśmy". Pamiętam wigilię jedliśmy na stole od ping-ponga, ale jak smakowała:))) Trzymajcie się ciepło:)))
OdpowiedzUsuńAle ludzie w komentarzach mają entuzjazm, są tacy mili i wspomagający. Pewnie nie przekroczyli 40.roku życia:) Ja jestem w podobnej sytuacji, jak pewnie juz wiesz , bo nasze połówki sie gdzieś spotkały w sklepie, i pisałam coś wczesniej u ciebie, ale nie powiem , zebym była szczęśliwa z powodu tej przeprowadzki. I nie stwierdzę, ze mam cudownie, że nowe życie i to całe zaklinanie szczęścia. To była zwykła konieczność losowa i nie zamykam swojego życia w starym miejscu, absolutnie! W naszej sytuacji, nawet w dwóch starych miejscach. O jednym jestem tylko przekonana, że spotkam tam wspaniałych, interesujących ludzi, bo już to się dokonało. Poznałam niezwykle fascynujących ludzi i takich wolnych ptaków. Dla mnie życie towarzyskie jest ogromnym walorem, i miasto jednak. Ta piękna przestrzeń w naszych rejonach jest "wartością dodaną", każdy to docenia. Ale jeszcze piękniejszy jest dla mnie Wrocław, niedalekie Drezdno i Praga. Ja nie spieszę się już od 3 lat i piję wolno poranną kawę, tudzież smakuję lunch, czy kolację ze znajomymi, ale wolałam tamto zabiegane życie, bo finansowo byłam bardzo niezależna. Spotkamy się na pewno, bo moj Mister już się umawial z Padre, to sprawy obgadamy! Będzie mi bardzo miło cię poznać!!. Pozdrowienia z kieleckiego, gdzie wieje.
OdpowiedzUsuńJestem w identycznej sytuacji, i tez zegnam prace powoli, i dojezdzam co weekend, i tez jechalam w ten koszmarny piatek i tez wyjechal po mnie M :)
OdpowiedzUsuńzycze Wam wytrwalosci i pozdrawiam cieplo!
sasiadka z Kłopotnicy
Pozdrawiamy tajemniczą sąsiadkę z Kłopotnicy! :)
Usuńodpozdrawiam, zapraszam przy okazji na sasiedzka kawe bo jestem co weekend w rozpadajacym sie domu na poczatku wsi ;)
UsuńJakbyś przejeżdżała, miła Sąsiadko, to my też zapraszamy ;)) będziemy od niedzieli przedświątecznej
UsuńByle do wiosny! a najwazniejsze w tym wszystkim jest to, ze jest Was dwoje i we dwoje chcecie tego samego...dlatego wszystko bedzie piekna przygoda! a choinki ceramiczne cudowne wprost..buziaki!
OdpowiedzUsuńoj, zaczęłam pisać komentarz i mnie uciekł gdzieś...(z powodu awarii naszego kompa wlazłam na synowskiego laptopa i jakoś nie mogę się oswoić).A pisałam,abyście wystawiły swoje dzieła na Jarmarku Izerskim, który odbędzie się w Galerii Izerskiej w Kromnowie w dawnym kościółku ewangelickim 14 grudnia. Ach i pisałą,że Uczestnik ostatnio przejeżdżał koło Waszego domu i doniósł mnię uprzejmie,że widać za każdym razem kolejne działania przy domu:)) Serce rośnie:) Jeszcze trochę a kawkę będziesz pić niespiesznie spoglądając w góry i na Przecznicę;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
To będą najwspanialsze święta! Wszędzie w okolicy przyjazne dusze, wioska blogerska się rozrasta!
OdpowiedzUsuńCeramika piękna, smutno, że nie znalazła nabywców ...
Zdrowia i sił do zadomowienia się w wolności!
Czy nazywacie jakoś Wasz dom?
Wszak to R. Jak...Ruina...
UsuńPiękne widoki. Jeśli zaś chodzi o pracę myślę że przeciekanie życia w pracy której nie lubimy jest bez sensu. Meczylam się tak kiedyś kilka lat w oparach absurdu. Teraz czuję się znacznie bardziej wolna. Trzymam kciuki za waszą inicjatywę - dom.
OdpowiedzUsuńNo i pięknie - pamiętajcie tylko, że: prowizorki są najtrwalsze, więc róbcie je porządnie;) i to nieprawda, że przy przeprowadzce pozbywasz się rzeczy - ja ostatnio znalazłam całkiem dużo pudeł z "czymś" - nierozciętych nawet - a to już czwarty rok idzie;))) Pozdrowienia;) Rozkrok męczy, ale potem się wyluzujesz w końcu;)
OdpowiedzUsuńKizia-piękne te choinki. A dlaczego nie wystawisz jakiś zdjęć prac Twojej córy na blogu??? Ja bym te choinki z chęcią kupiła.
OdpowiedzUsuńps- proszę przyjeździe do nas i przezimujcie te mrozy-a wiosne zaczniecie sie odmrażać.
Niechybnie wygracie wyścig! Za co z caaałej mocy trzymamy kciuki. I oczywiście, w razie czego (i w razie niczego też), zapraszamy - wygody życia w (pobliskim) "mieście" stoją przed Wami otworem :)
OdpowiedzUsuń...a wczoraj, w drodze powrotnej z przedszkola, zobaczyliśmy taki duży czarny samochód z żółtymi numerami i już nam serce mocniej zabiło...ale niestety - nie tym razem.
Wiesz u mnie było dokładnie tak samo... gdy się przeprowadzałam, stosy kartonow, pudeł... masakra! Wiem co to znaczy... ale faktycznie cierpliwości, Inkwi... to wszystko trzeba tylko przeżyć!
OdpowiedzUsuńAle perspektywa porannej kawy... z widokiem i na... wolności... warta wszystkiego!
Dużo cierpliwości życzę i myśli, że... Jest Dobrze!
Dzielni jesteście ! Trzymajcie się!
OdpowiedzUsuńEch, dacie radę! Blizej juz niż dalej :)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia !
duzo pracy przed wami.... ale zawsze jest cos za cos....
OdpowiedzUsuńwy wybraliscie R. "dobrowolnie" wiedząc co was czeka.....
my niestety z konieczności..... mieszkamy w P. juz rok i jak patrze to widzę 'CORAZ WIĘCEJ PRACYYYY" i rzeczy do zrobienia.....
ale co tam.... robimy powoli, i byc może nie skończxymy do konca swijego zycia co jest bardzo prawdopodobne....
ale zadecydował za nas los niestety....
za to widoki macie wspaniałe i to wynagradza kłopoty...
aby przetrwac tę zimę a później..... praca, pracka, pracunia :D
serdeczności.... i nie dajcie się zimie...
http://leptir-visanna6.blogspot.com/
Droga Inkwi, z jednej strony rozumiem i współczuję, z drugiej zazdroszczę. Ten dreszczyk, kiedy stare jeszcze na plecach a nowe już czeka w blokach startowych... Może to i męczące ale jak to przetrwasz to potem będziesz patrzyła z dumą wstecz i energii do pracy w R będzie z pewnością więcej. My też od zachodniego sąsiada chcemy już się ewakuować i nie mogę sobie nawet wyobrazić tej chwili, kiedy będę zamykała sprawy TU aby pootwierać TAM. Toż to musi być niepowtarzalna przygoda. Zdrowia dla Was i energii.
OdpowiedzUsuńDołączam do grona czytelników, podziwiam za odwagę i trzymam kciuki mocno.
OdpowiedzUsuńNiechaj się uda :) Pozdrawiam
Basia z HarmonyToday
jejku podziwiam was;)))odwazna decyzja z tym domem;)))trzymam kciuki,by nie zyc juz w "rozkroku";))) a rekodziela cudne, tez sie dziwie,ze nie sprzedawaly sie;)))pozdrawwiam cieplo i trzymam kciuki za realizacje marzen;))
OdpowiedzUsuńCudownie :) Gdzieś przegapiłam ten wpis. Wspaniały jest ten Wasz nowy początek. Trzymam mocno kciuki. I cieszę się z Tobą perspektywą "niezawodową". Pamiętam jak się męczyłaś. Pozdrawiam serdecznie i gorąco - mysz
OdpowiedzUsuńKochani,
OdpowiedzUsuńtak sobie z Majutkiem "po cichutku " podglądamy i trzymając kciuki serdecznie Wam kibicujemy w tworzeniu Waszego nowego miejsca na ziemi... Tym bardziej podziwiamy, że nas chyba nie byłoby stać na taką decyzję. Mieliście przecież taki uroczy, cieplutki swą magiczną atmosferą Domek :)
Wierzymy jednak, że z Waszej ruderki ;) zrobicie niedługo prawdziwe cacko!
Tymczasem życzymy Wam aby te pierwsze Tam Święta, ich magia i ciepło rodzinne, zrekompensowały Wam pewne cywilizacyjne braki...
Kochani, dużo,dużo radości z bycia Tam RAZEM ...
Majka i Jaś