Nigdy nie myślałam o owcach. Miały być kozy, wymarzone. I będą... kiedyś. Jak się trochę bardziej ogarnę.
A owieczki są takie bezobsługowe ;-) Dlatego odważyłam się i oto - tydzień temu przyjechały!
Są piękne i każda inna. Jeszcze nieco nieśmiałe, nie dają się dotykać. Ale z każdym dniem pozwalają podejść bliżej.
To Szara Rogata Wrzosówka Lüneburska. Dziesięć rocznych panienek.
Pierwszy raz zobaczyłam je na blogu Rogatej Owcy. Wcześniej nie wiedziałam, że owieczki mogą mieć rogi. Pewnie nie tylko ja... jak tylko pojawiły się u nas, zaczęły się peregrynacje rodzin z dziećmi, żeby "obejrzeć te barany" ;-) Bo okazuje się, że wioskowe dzieci nie widziały barana ni owcy. Tak więc oprowadzałam wycieczki i cierpliwie tłumaczyłam, że one tak mają - wszystkie są rogate.
Na Akcji Owca mocno ucierpiał ogród - jeśli tak mogę nazwać hektar zarastającego w szalonym tempie areału, na którym usiłuję zorganizować warzywnik - oraz wciąż czekające na posadzenie kilkaset drzewek. Wszystkie siły zostały przerzucone na szykowanie miejsca dla naszego stadka. Zrobiliśmy porządne stałe ogrodzenie w miejsce elektrycznego pastucha, który stał się przyczyną traumy naszych psów... każdy oberwał prądem i teraz tylko zerkają lękliwie z daleka (przez pierwszy dzień nie chciały wychodzić z domu).
Nie muszę chyba dodawać, że remont Domu nie posunął się ani o cal...
Zebrałam się do napisania tego posta dzięki kopowi od Megi, cudne zdjęcia rozwianych włosów wrzosówek są autorstwa ZiŁ, a Agniecha wspierała nas w krytycznych sytuacjach (o których być może napiszę... ale na wszelki wypadek nie obiecuję). Odwiedziły nas też dwie szalone dziewczyny na rowerach... i już umówiłyśmy się na rewizytę w lipcu, bo nie zdążyłyśmy się nagadać ;) Blogi rządzą!
Ściskam majowo,
Inkwi;)
Piękne te wrzosówki! A jak ładnie pozują :))) Ja myślałam, że to kozy są bezobsługowe i w mętnych wizjach własnego wiejskiego gospodarstwa, które może jeszcze kiedyś na stare lata sobie urządzę, widziałam kozy właśnie jako niekłopotliwe dostawczynie nabiału i darmowe kosiarki... Hmmm muszę to sobie wobec tego przemyśleć...
OdpowiedzUsuńJa też miałam takie wizje na temat kóz... lektura forum koziarzy otworzyła mi oczy;) Co prawda i owce nie wszystkie są bezobsługowe, ale właśnie wrzosówka do takich niewymagających ras należy.
UsuńNo to mam dwie Rogate znajome;))))
OdpowiedzUsuńJestem dopiero czeladnikiem u mojego mistrza Owcy Rogatej ;-))
UsuńSuper!!! Na pewno zarobisz na świadectwo z paskiem;)))
UsuńWow co za owce ??!!
OdpowiedzUsuńJakie wyjątkowe, takie chyba z wyższych sfer :-)))
Dadzą radę zjeść tę łąkę ?
Taka ładna ta łąka i zdrowa chyba dla owieczek :-)
One są właśnie z NIŻSZYCH sfer ;-)) To owce prymitywne, odporne i niewymagające. Całej chyba nie dadzą rady...
UsuńNo to macie stadko...
OdpowiedzUsuńBrakuje barana do kompletu.
UsuńWrzosówki w biegu prawie jak konie pełnokrwiste... Piękne są:))) Powodzenia w hodowli!
OdpowiedzUsuńPrawda? Profil mają taki szlachetny...
UsuńInkwi kocham Was, ale wytłumaczy mi Po CO ci te pompony? Piękne są zwłaszcza w klusie, ale nie rozumiem po ci one?
OdpowiedzUsuńDla dotacji? ;-D
UsuńDo patrzenia, głaskania i zajmowania się ;-)
No tak mam... chciałabym mieć mnóstwo zwierząt ;-)
Prze-pię-kne!
OdpowiedzUsuńJak stado koni! Jaka akcja nóg!:) I rozwiane futra!
Co to znaczy, że bezobsługowe?
A kozy obsługowe?
Pytam jako koziara, bom się zdumiała.
Dużo szczęścia z owieczek Wam życzę i mało baranków!
O, kozy obsługowe, jak najbardziej! Koziarnię muszą mieć... chorują... rozrabiają ;-))
UsuńNaczytałam się na Kozolinie, to wiem ;)
A moje owieczki tylko co włamały się do sąsiadki i strzygły jej stokrotkowy trawnik... ;))
W rozrabianiu chyba są sobie równe, hi hi :) I kozy i owce są niezmordowane w "żartach" !:)
UsuńKilka razy byłam na kozim forum i wyszłam stamtąd chora, ale to chyba specyfika większości forów, że pisze się tam o problemach, a nie o nudnej, zdrowej rzeczywistości :)
Tak, jakieś schronienie na zimę muszą mieć, jak chyba wszystkie zwierze. Wracają do niego chętnie po wielogodzinnych hulankach śnieżnych. Fakt, że nie mają takich superowych futer i o wiele łatwiej marzną.
Zwierzaki nie chuchane i nie rozpieszczane w zasadzie nie chorują. U mnie, w ciągu 7 lat, zdarzyły się dwie chore kozy
Po Twoich zdjęciach zamarzyły mi się łowieczki .... Oczywiście "oprócz", nie "zamiast".
Ściskam!
Tak, masz rację, taka specyfika forów... ja się przeraziłam, że z kozami nie sprostam... I chciałabym móc poświęcić im więcej czasu, a teraz to u nas ostra jazda bez trzymanki ;-))
UsuńA dzisiaj znowu owieczki się wyrwały na wolność, sforsowały bramę i zastaliśmy je w sadku dzieci, obgryzające młode drzewka...
Inkwi, tak już będzie, przyzwyczaj się. Dla owiec płoty nie istnieją. Zaakceptowałam tę prawdę i od razu mi się lżej na duszy zrobiło. A one zawsze wracają z ucieczek.
UsuńOwieczki w galopie z rozwianym włosem są niepowtarzalne. W ogóle one są zjawiskowe, wcale się nie dziwię perygrynacji, sama zrobiłabym to chętnie, gdyby nie odległość...
OdpowiedzUsuńDzisiaj znów przy płocie stały matki z dziećmi i podpici faceci wracający spod sklepu.
UsuńA barana szukałaś. :-)
UsuńAle nie pijoka ;)
UsuńAle odlotowe są te rogate owieczki! Już sobie wyobrażam jak z nimi ganiam w tych moich koronkach! ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
A ja sobie wyobrażam taką sesję zdjęciową: Ty w koronkach, wśród owiec, na kwietnej łące...
UsuńCudowne owce. jakie włochate. Bardzo mi się podobają. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW czerwcu będą strzyżone. I zostaną gołe ;)
UsuńBędziesz strzyc osobiście?
UsuńMoże odważę się zostać pomocnikiem strzygacza ;)
UsuńCo za owce, galopujące jak dzikie rumaki:) Przepieknej urody. I ja tez nie wiedziałam, ze są owce rogate^^
OdpowiedzUsuńRzadko galopują. Przeważnie żują ;-)
UsuńInkwi, wiesz, że jest takie powiedzenie - "kto ma owce, ten ma co chce". I tak jest i tak będzie i u Was.
OdpowiedzUsuńW okolicy naszej niektórzy mówią, że trzymam kozy więc się z tymi marzeniami nie bardzo rozminęłaś. One mają kozie dusze, więc tak jakbyś kozy miała.
Czekałam na ten post. Zaglądam z doskoku, bo jestem teraz owcą wędrowną niezwykle. Wszystkiego dobrego dla Waszego Stad(ł)a!!! i pozdrowienia od Rogatych z siedemdzieiątką dzieci
Trzymam kciuki za ow(o)ce Twoich obecnych wędrówek. Jednak siedemdziesiąt!!
UsuńRogata, jesteś tu!!!! Mam Cię!!!! Twoje owce głaskałam, sa bossskie;)) teram marzę o pogłaskaniu u Inkwi;))) Ale to taaaak daleeeko;)))
UsuńWcale nie. Moja przyjaciółka z Gdyni przyjechała. ;-))
UsuńAle musisz zaczekać, aż się owce głaskać dadzą.
Cudne wrzosówki!
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć takie stado.
Trzymam kciuki aby się dobrze miały.
Pozdrowienia!
Wyglądają na zadowolone ;) dziękujemy.
UsuńNo to macie więcej panienek do kochania :) Świetne takie włochate dusze rogate. A że z remontem ani kroku, to mnie nic nie dziwi, bo u nas tak samo. No dobra - jedna płyta g-k w łazience przybyła :D
OdpowiedzUsuńRemont musi zaczekać, zwierzęta nie mogą ;)
UsuńJakie piękne - długowłose i faktycznie z rogami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Włos mają przecudny, jak po balejażu ;)
UsuńDają się dotykać?? Ja bym bardzo chciała...
OdpowiedzUsuńJa też bym chciała... ale jeszcze nie pozwalają na poufałości.
Usuńooo, są, są łowiecki!
OdpowiedzUsuńczytałaś Herriota? całego? tam jest dużo o łowcach. Możemy pożyczyć:-)
oraz Anula mówi, żeby nie chodziły po rosie o świcie, bo bronchit i motylica je dopadnie.
Mają strasznie długie futro, chyba zaraz czeba bedzie szczyc?
Nie wiem, który to kąt ogrodziliście?
Dużo rzeżuchy na łące kwitnie:-)
One chodzą kiedy chcą i gdzie chcą. Takie samodzielne są ;) Idę do nich rano, po rosie... a one żrą. Dostaną preparat przeciwko motylicy.
UsuńSzczyżone będą w czerwcu.
To jest sadek za babcią-sąsiadką (z prawej strony), dzieci dokupiły. A które to rzeżucha? To śliczne różowe?
Już sprawdziłam... mamy jej mnóstwo, to mój ukochany kwiatek! Ciekawe, czy im smakuje?
UsuńSuper stadko!!! Czekałam na wiadomość że już są, no i czekałam... dobze że cierpliwa jestem ;-))
OdpowiedzUsuńściski!
Ja też się na nie naczekałam... cierpliwość to dobra cecha ;)
Usuń14 zdjecie!!! upiekszylas krajobrazy w Izerii (??? bo to Izeria wydaje mi sie). Ale chyba jednak one sa takze na welne...nie tylko do glaskania , w przyszlosci do glaskania, bo przeciez sie nia daja! jeszcze podobaja mi sie bardzo twoje laki, przecudne sa, mam nadzieje ,ze rogate cos zostawia dla oczu!
OdpowiedzUsuńA w Wenezueli kozy same sie hoduja, widac je w zasadzie tylko na terenach pustynnych, gdzie jakies kaktusy i od czasu chwascik jaki wyrasta na spalonej sloncem ziemi...i one, te kozy, tak sobie miedzy tymi kaktusami chodza samopas i skubia cosik. Dobrze ,ze napisalas, bo bardzo lubie twoje wiadomosci. Sciskam Was serdecznie
Owieczki dostały najpiękniejszą łąkę, ale niedługo je przeniesiemy, nie wyjedzą wszystkiego ;-)
UsuńMam nadzieję nauczyć się prząść (sąsiadka obiecała pokazać) i robić różne cuda z ich wełny. To są owce "kożuchowe", no ale przecież nie będę z nich skóry zdzierać...
Witam. Któryś już raz trafiam na Pani bloga. Wcześniej nie chciałam zostawiać po sobie śladu. Tym razem muszę powiedzieć, że podziwiam Państwa. Wybór domu i miejsca... musieliście na siebie trafić. Teraz to niekończąca się przygoda w oswajanie siebie nawzajem. Życzę wiele siły i zdrowia, by w końcu nastał dzień, kiedy poczuje Pani wszechogarniający spokój, zadowolenie i dumę z domu, przywróconego do życia. Oby jak najmniej złych ludzi kręciło się wokół... jak najmniej przeszkadzało.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Dziękuję za komentarz i serdeczne słowa... i proszę porzucić ten tytularyzm, w blogosferze wszyscy są równi ;-)
UsuńWrzosówki! W czarnych pończoszkach, jak Jane Avril na plakatach Touluse-Lautreca :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widziałam je w Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu (tym Ciechanowcu od księdza Kluka), w roku, eee, '86 i zakochałam się w nich od razu.
A wełna będzie po strzyżeniu? Bo to bardzo piękna wełna jest.
Bardzo bym chciała nauczyć się prząść, bo wełna jest mi bliska i umiem różne rzeczy z niej robić.
UsuńCzlowieka troche nie ma na miejscu a tu takie niespodzianki :) Niedlugo to ja Inkwizycjo bede wisiec dla odmiany na Twoim plocie i podziwiac lowieczki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Was od nas :)
Ani się obejrzysz, a już będziesz z nami winko pić ;-) Łowiecki czekają ;)
UsuńNo i cudnie!
OdpowiedzUsuńPiękne są w ruchu!
Sama słodycz :)
Dużo zdrówka i radości Wam z tych rogatych czarnulek :)
pozdrówki!
Oj, już widać, że to owieczki rogate... zaczynają nieźle rozrabiać ;-)
UsuńFantastycznie, sielsko, anielsko!!!!!!!!!!!!!!!! Odpoczywaliśmy kiedyś na Mazurach gdzie gospodyni kozy miała. bardzo je polubiłem i były oswojone. Wchodziły bez pardonu do naszego pokoju gdzie mieszkaliśmy. A owieczki i barany to miała nasza babcia na gospodarstwie na Pomorzu.
OdpowiedzUsuńPieknie sobie radzicie. Tak pięknie jak te fotki. Są żywe, soczyste i prawdziwe. Amen.
Pozdrowienia z trochę większej wsi. U nas też są barany. Na Wiejskiej. I trzeba by je dokładnie ostrzyc.
Vojtek nad ranem
Od baranów na Wiejskiej odcinam się zdecydowanie!
UsuńA teraz o następnych zwierzach!!!! Dawaj wpis, Inkwizycjo! Publiczność czeka!
OdpowiedzUsuńNo właśnie! A gdzie szalone...
UsuńMuszę im najpierw zrobić sesję zdjęciową, a tu pogoda licha.
UsuńA przy częstotliwości post na miesiąc... hmm ;)
Przepiękne!!! A trzeba czesać i golić? I co takie owce mają w uszach? (bo ja miastowy wieprz jestem, to mało kumata w sprawie pasterstwa). Zazdroszczę widoku owiec w galopie! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOwce mają kolczyki, takie są teraz wymogi - wszystkie powinny być zarejestrowane. Wolałabym czipy albo np. tatuaż, ale trudno... tak zostały upiększone.
UsuńPiękne....długo myślałam nad tym skąd wziąść takie stadko do dopłat...też mam spoooro do wypasania ;) Ale na owieczki chyba jeszcze nie jestem gotowa :(
OdpowiedzUsuńWęszynosko, one są zupełnie nie wymagające, całkiem bezobsługowe o ile masz przygotowane (czyt.: porządnie ogrodzone) pastwisko i jakąś wiatę na schronienie. A pięknie strzygą łąkę ;-)
UsuńInkwi, owce masz cudne :) Psy też, a spotkanie z Tobą i Adą było samą przyjemnością. Brat tylko głową kiwał, jak mu blogowych spotkaniach opowiadałam. Chyba nie zdawał sobie sprawy, jaka siła tkwi w takich blogowych znajomościach. Byle do lipca!
OdpowiedzUsuńLipiec będzie lada moment, zważywszy jak czas ostatnio pędzi... Czekamy na spotkanie z Wami!
UsuńBabo kochana to ja już wiem skąd się wzięło powiedzenie "rogata owca",bo ja w swej naiwności też myślałam,że one wełniaste i mięciuchne tylko:)Fotki cudne i mimo,że problemów pewnie milion i sto wszystko wygląda sielsko-anielsko.Milion buzioli dla Was pozytywnie zakręceni:)
OdpowiedzUsuńOj, one tylko tak niewinnie wyglądają, wyłazi już z nich rogata dusza ;-)
UsuńO matko to znowu moje dziecko się nie wylogowało,ale to ja byłam:)
OdpowiedzUsuńWOW!!! super! te rozwiane "grzywy"!!
OdpowiedzUsuńCzyli bedzie produkcja wełenki?
Nie może się zmarnować!
UsuńJuż u Rogatej tej owieczki bardzo mi się podobały, ale Owieczka często znika i zostawia pustkę, teraz, jak obie będziecie na zmianę publikować posty i dawać zdjęcia rogatych to będzie cudnie. Wrzosówki mają takie "ludzkie" twarze, każda jest inna.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, miałam pomysł, żeby im zawiązać na szyjach różnokolorowe wstążki (niby jak, skoro nie dają do siebie podejść?!) ale okazało się, że są zupełnie różne. I faktycznie mają "twarze".
UsuńJeszcze chwilka i będziesz je rozróżniać nie tylko po twarzach, ale po beczeniu. Każda na pewno inaczej gada, więc po ciemku będziesz wiedziała kto Cię woła.
UsuńFajne te owce. A wiadomo miejsce muszą mieć co by się tam ogrodem przejmowały. :)
OdpowiedzUsuńW ogrodzie same smakołyki...
UsuńO, jakie piekne! Nabrałam prawdziwej ochoty na posiadanie takowych!
OdpowiedzUsuńChoć zawsze pragnęłam kóz, ale skoro piszesz, że to one są bezproblemowe?
Czy bedziesz przędła?
To prawda, zwierzaki priorytetem, remont moze poczekać!
Uściski i ugłaskania dla owieczek
Ja też marzyłam o kozach... ale się wystraszyłam, chyba niesłusznie.
UsuńNajlepiej mieć owce i kozy ;)
Sąsiadka obiecała mnie nauczyć prząść.
Inkwizycjo, nie no jestem z Ciebie totalnie dumna i muszę od razu zakomplementować, że Rogacizna Twoja jest kapitalnie piękna a wełna kołysząca się na wietrze wprowadza w stan euforyczny. Gratulacje wielkie i dużo zdrowia dla Was i dla owieczek, A remont ... nie zając. :-)
OdpowiedzUsuńJakie romantyczne i te rozwiane włosy i to rozumne spojrzenie. Jak się wszyscy pozaprzyjaźniacie będzie bardzo dużo radości a jak przyjdą maluchy to szok. Uroczo.
OdpowiedzUsuńNiezła szarża łowiecek:))) Coraz bardziej malowniczo robi się na tej Izerii za Twoją sprawą. Swoją drogą to chyba taniej kupić łowiecki niż traktor do koszenia, zaoszczędzisz też na nawozie i paliwie;-)
OdpowiedzUsuńA sery też będziesz robić?
Jaka świetna ekipa :)
OdpowiedzUsuńWow!
OdpowiedzUsuńOwce w biegu- rewelacyjna fotka.
Pozdrawiam serdecznie
O waszych owcach usłyszałam od mojej siostry Anki [to te dwie na rowerach],jestem z Was dumna że zdecydowaliście się na zamieszkanie w tych rejonach ,ja mieszkam na śląsku i zostanę bo mam plan to miejsce ale dusza jestem w gierczynie.Pozdrawiam i mam nadzieję że też będę mogła Was poznać.
OdpowiedzUsuńJesteś moją absolutną Idolką,baa,nawet Polką Idolką :) Nie to żebym marzyła o takim stadku,ale po prostu cholernie mi imponujesz.Masz cel i odważnie go realizujesz.Dajesz mi do myślenia...
OdpowiedzUsuńZdjęcie domu niesamowicie malownicze,a tu jeszcze łowieczki.... buziak
Matko jedyna! Czytam i oglądam i czytam i oglądam i nie mogę uwierzyć :)). Jesteś wielka! Będę zaglądać. Tymczasem dużo sił i radości ze stadka :)))).
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem! Owieczki fantastyczne :-D No i masz dwa owczarki - jak znalazł! ;-)
OdpowiedzUsuńAle się cieszę z owieczek Waszych, teraz to nic tylko siedzieć, patrzeć i podziwiać :) :) :)
OdpowiedzUsuńTrochę zaniemogłam, ale jak forma wróci to powiszę trochę na Waszym płocie, może się już wtedy rogate dadzą pogłaskać :) Tymczasem pozdrowienia zasyłam!
Słuchaj..... weszłam tu do Ciebie pierwszy raz i zobaczyłam dom. Wyrwało mi sie soczyste k..... mać. Bo jak to milo widziec że nie tylko ja mam nierowno pod sufitem.... Ale zrozumiałam wszystko gdy zobaczyłam przestrzeń letniej kuchni... Zakochaliscie sie w tym miejscu od pierwszego wejrzenia co?? Nie dziwie się . Ależ to bedzie cudne domostwo. ... Sciskam najserdecznieji życze cierpliwosci i Wam i sobie
OdpowiedzUsuńUkłony
Gaja
Taaa, Rogata Owca potrafi zarazić miłością do Wrzosówek. Też mam teraz dylematy kozio-owcze:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i powodzenia dla Waszych pomysłów!
Przegapiłam przybycie TAKICH owiec! Są śliczne.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z góry mapy! :)
Też myślałam o kozach przeprowadzając się na wieś, ale odkąd ujrzałam wrzosówki zakochałam się w nich. Piękne zdjęcia . Pozdrawiam Monika
OdpowiedzUsuńTo już niedługo będziesz owieczki miała rok. Chyba jednak zbyt długo mnie nie było..
OdpowiedzUsuń