sobota, 5 lipca 2014

Kreacja

Kiedy po kolejnym dniu pełnym znoju, potu i krwi wokół naszych "bezobsługowych" zwierząt, późnym wieczorem - lub wczesną nocą - usiadłam w moim śliwkowo-wiśniowym sadku, z jagniem na kolanach (waga: 6500 g), z ukochaną białą suką i stóp i z kieliszkiem wina (a nawet drugim)
z oddali dobiega muzyka biesiadno-weselna: jesteś szaloonaaa...
a wokół taniec świetlików (czy uwierzycie, że zobaczyłam je pierwszy raz dopiero tutaj, gdy wleciały do naszej sypialni?)
pomyślałam sobie: nieustające wakacje...
Hmm.
Niektórzy lubią czynny odpoczynek ;)

Na życzenie - Jagnię:

Niestety nie chce się załadować żaden filmik, a widać na nich, jak Soya śmiga w podskokach i pokazuje ząbki... 

50 komentarzy:

  1. mój mąż też je widział od wielu, wielu lat dopiero w Przecznicy.Ja znam je z dzieciństwa-wychowywałam się na Pogórzu Izerskim, co roku w ogrodzie było ich pełno.
    Zazdroszczę nieustających wakacji, nawet z tymi śpiewami:)
    U mnie za oknem teraz słyszę fajerwerki gdzieś nad Muchoborem, też chcę wina!

    OdpowiedzUsuń
  2. Na zdrowie! :)
    Chyba jednak bezobsługowe zwierzęta to mit.
    Świetliki kocham, teraz w mieście nie widuję, ale zawsze, kiedy miałam szczęście je zobaczyć, miałam poczucie, że uczestniczę w czymś niezwykłym.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja chyba w życiu nie widziałam świetlików:(( Już cię widzę w tym sadzie... I to jagnię na kolanach:))
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. to znaczy, że tam u Was mega czyste powietrze i światłem krajobraz nie skażony jeszcze za mocno. U nas też świetliki a w zasadzie jeden był w czerwcu. A że nieustające wakacje - Inkwi mam nadzieję, że i ja kiedyś wygłoszę takie słowa.
    A jagnię to chyba już zostanie przy Tobie na zawsze. Nie odczepisz się od niego ani ono od Ciebie. Co za piękna symbioza. dobrej nocy wakacyjnej zatem

    OdpowiedzUsuń
  5. ja też mam nieustające wakacje. Słońce, piasek, woda, jak to na budowie.
    Przed chwilą załamałam się tym, co MUSZĘ skończyć do poniedziałku, ale to wino... świetliki...
    (no i właśnie się obudziłam, więc ekcusez moi za nieodebranie i nieoddzwonienie)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co nie? Właśnie o to w tym wszystkim chyba chodzi.
    Tym razem my ściskamy! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Patrz, jak ta wiejska muzyka Cię podsumowała.
    Chyba zrobię sobie jaki wieczorny spacer. Zapomniałam, że to czas na świetliki.
    Owca rządzi.

    OdpowiedzUsuń
  8. O, tak takie wakacje to coś pięknego...
    Mam podobnie, chociaż to są mijscie wakacje,
    tak jakby kolnie w mieście :-)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Droga,
    ale jaka duma z tego co robisz.
    Jakie zwierzęta przy Tobie.
    Ahhhhh...
    Cudny znój,prawdziwe życie.
    Ściskam Cię czule!

    OdpowiedzUsuń
  10. Też uważam, że mam wieczne wakacje.
    A teraz depesza: świetliki są!
    Zaraz korekta: 130x4 racice bez właściwego sprzętu, bo ten który mi przysłano to profesjonalny szmelc. Strzyżenie, a chmurzy się.
    Franek stracił w awanturze róg.
    I inne przyjemności.
    Siano pod dachem.
    Pomidory dojrzewają.
    Wakacje.

    Pozdrowienia dla Was, stada i Soyki w szczególności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko- ja do racic używam nożyczki sadownicze do przerzedzania zawiązków. U kóz świetnie się sprawdzają- polecam!
      I dołączam do grona posiadaczy wiecznych wakacji :-)
      Niestety w sadku z winkiem zasiąść nie mogę, bo moja młodsza latorośl ma radar i od razu się budzi, jak mamy nie ma :-) Ale winko! A i owszem :-)
      Pozdrawiam!!!

      Usuń
    2. Dzięki Bubiso! Poszukam i kupię.

      Usuń
  11. Izerska magia :)
    Inkwizycjo, ja tez sobie juz niedlugo usiade pod lipa i bede sluchac swierszczy :)
    Sciskam Cie mocno Szalona Kobietko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u mnie się nie posiedzi spokojnie, bo muchy w dzień, a komary w nocy:-(

      Usuń
  12. Świetliki widziałam ze 30 lat temu w Czechosłowacji i muflony biegające na skałkach nad drogą. U nas świetlików niet.....szkoda trochę. Za to mam różniste motylki i robalki, ale nie mam owcy. Mop robi za owcę też cały czas na kolanach:)))
    Winko, winko, jakże ja je lubię, ale ostatnio mi szkodzi jestem niepocieszona, bo lubię tak wieczorem przy ognisku, albo na schodkach chałupki przed zachodem słońca przysiąść i podumać. Niestety nie mam wiecznych wakacji, ale mam namiastę, co tydzień (letnią porą).
    Buziki i nie przepracuj się:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetliki u nas to rzadkość,a bezobsługowe zwierzęta nie istnieją, no chyba, że człek postanawia nie widzieć ich potrzeb...A w ogóle, nie masz pojęcia jak się ciesze, że jadę do Przecznicy!!!!:-)))
    Buziole
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie mam świetlików:(((
    Ale mam całą resztę. No, może z wyjątkiem owieczki na kolanach. I to poczucie wiecznych wakacji też mam! I wino na ganku pod gwiazdami.
    Inkwi, pokaż jagnię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Hano, jej trudno pokazać jagnię, skoro ma je ciągle a to na kolanach a to pod pachą, a to dudlące z butli z szybkością wodospadu. Nie każdy może mieć trzecią rękę, jak Ty.
      A wyobraź sobie, nawet wczoraj wzięłam aparat, coby sfotografować Jagnię. I nic. Kompletnie zapomniałam.

      Usuń
    2. a ja mam zdjęcia jagnia, ale sprzed tygodnia. Chyba się powiększyło?

      Usuń
    3. Ono rośnie w oczach. Zaraz wrzucę zdjęcie i filmik.

      Usuń
    4. Dzięki za jagnię, szkoda, że filmik nie chce hulać :(

      Masz co chciałaś? :))

      Usuń
  15. Mam zupełnie nie to, co chciałam!
    I jestem bardzo szczęśliwa ;-))
    Czy jest jakiś sposób na "zmniejszanie" wagi filmów, tak jak zdjęcia?

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzięki za fotki! Soya będzie całkiem spsiała, coś tak mi się wydaje. Już pewnie myśli, że jest psem. Aż mnie łapy świerzbią, żeby pogłaskać.
    W sprawie filmu nie mam doświadczeń.

    OdpowiedzUsuń
  17. jagnię chyba nabierze sporo cech ludzkiego zachowania-widzę,że sięga już po wino;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to ona jest bardzo owcza... i przenosi tą swoją owczość do tego dziwnego mieszanego stada, jakie tworzymy.

      Usuń
  18. Jagnie wtulone w pieskowe futerko...rozczulajacy widok. Piekne sa takie scenki... swietlika jednego wczoraj widzialam na wsi mazowieckiej i straszny rejwach podnieslismy..a w Andach lataja mi w ilosciach hurtowych tym bardziej widoczne, ze czesto racjonuja tam elektrycznosc...ach, i one czesto wpadaja do domu i tez go oswietlaja..czy nie dobrze mieszkac w kraju, gdzie czesto gasnie swiatlo? ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam też wleciały do pokoju i aż piszczałam z emocji ;-)))

      Usuń
  19. Słodkie stworzenie, ale rzeczywiście odruchy ma małego łobuziaka żeby w tak młodym wieku do kieliszka zaglądać? Z serca leje się strumień czułości jak się patrzy na takie fotki dobrze, że trafiło na Was. Przeżycie musi być jedyne w swoim rodzaju spać z owcą w jednym łóżku. Też chcę takich wakacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Donoszę ze smutkiem, że Jagnię nie śpi już z nami w łóżku... teraz sypia wtulona w Kri, na dywaniku obok łóżka ;(

      Usuń
  20. Podobno jak się dostaje nie to co się chciało, to jest to najlepsze jakie może być ...
    Uściski gorące!

    OdpowiedzUsuń
  21. Uwielbiam izerskie świetliki! A Was odwiedzimy niebawem :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ale cudne zdjęcia. wzruszyłam się bardzo. Piękne wrażliwe wpisy, domyślam się, że bycie tam jeszcze bardziej :) pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  23. Zastanawiam się czy Winston Churchill wypowiadając swoje legendarne "obiecuję wam krew pot i łzy" w odezwie do narodu po objęciu urzędu, nie planował zakupu bezobsługowych owiec dla każdego brytyjczyka .
    Tak sobie myślę że macie rewelacyjną próbę na początek swojej nowej drogi, aby jeszcze móc się cofnąć... na początku pod górkę a potem już tylko z górki.

    OdpowiedzUsuń
  24. Soyka jest wspaniała!! To zdjęcie jak leży wtulona w psa... I ten patyczek zamiast nóżki... Rozczuliłaś mnie:))

    OdpowiedzUsuń
  25. Babo kochana ,a moje młodsze dziecię na świetliki mówiło "świętojaczki" i tak już zostało,a na Twoich fotkach wszystko wygląda sielsko-błogo .Raj po prostu:)

    OdpowiedzUsuń
  26. A uwierzysz kochana, że u nas, w Krakowie, też są świetliki? Ja mężowi nie wierzyłam, aż ujrzałam :) W tym roku właśnie pierwszy raz. Znaczy się nie pierwszy raz świetliki, tylko pierwszy raz w naszym ogródku :D Buziaki - mysz

    OdpowiedzUsuń
  27. Nigdy świetlików nie widziałam...Kiedyś wychowałam baranka na butelce...

    OdpowiedzUsuń
  28. Jeśli przegapiłam Twój wpis, znaczyć to musi, że mnie te truskawki i agresty wessały nie na żarty... A tu tymczasem Soya sobie z kielichem poczyna! :)
    Inkwizycjo, bardzo ciepłe pozdrowienia! Soyę ucałuj w nos. Przyznaj się, że i tak ją całujesz i obściskujesz. ;)
    PS. Twoje okoliczności - jeśli wolno, to z pominięciem jesteś szalonej ;) - zachwycające. Choć przecież pod tą sielskością, jak sama piszesz, krew, pot i łzy... To wspaniałe, że mimo to możesz je nazwać nieustającymi wakacjami. To musi być ten słynny sens życia. :)

    :*

    OdpowiedzUsuń
  29. Szczęścia, zdrowia i mnóstwa siły Ci życzę!
    Całuję mocno urodzinowo!

    OdpowiedzUsuń
  30. Inkwi, czy możesz napisać do mnie cokolwiek? Nie mogę znaleźć Twojego adresu@, a mom sprawe.
    3babyzwozu@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  31. Mam zupełnie nie to, co chciałam!
    I jestem bardzo szczęśliwa ;-))

    OdpowiedzUsuń
  32. Inkwizycjo buziaki przesyła. Świetliki to dla mnie takie światełka w tunelu które co roku rozświetlają myśli. Zazdroszczę Wam tych "bezobsługowych zwierząt" ;) kozy niestety nie chcą obsługiwać się same - takie hrabianki :))

    OdpowiedzUsuń
  33. Jak czułość bije ze zdjęcia Soyi ... :)

    OdpowiedzUsuń
  34. A mnie się marzy choć raz w życiu zobaczyć taniec świetlików. Do tej pory świetliki znam jedynie z książek i telewizji. O tak! W "Bezobsługowości zwierząt" zawsze zadziwia mnie fakt, że im bardziej zwierzę uchodzi za bezobsługowe tym więcej matkowania i zainteresowania wymaga;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Soya już za kieliszek łapie, a pełnoletnia nie jest! Fajna, słodka mordka, niech się zdrowo i "bezobsługowo" chowa. Lubię Pani wpisy, są takie pełne ciepła. Mam nadzieję, że mój małż dojrzeje kiedyś do decyzji, by sprzedać nasz piękny, żółty domek i znaleźć swoje miejsce. A inspiracją dla mnie nadal będzie Pani blog :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Witaj ! Dla mnie, starego mieszczucha to dość niezwykły widok, ale jakże rozkoszny i oko cieszy !!! Będę tu zaglądać do Ciebie, bo strasznie mi się tu podoba - jest tak swojsko. Pozdrawiam znad polskiego morza :)))

    OdpowiedzUsuń
  37. Hej!
    Melduję, że mi też odbiło! A co? To zobaczysz u mnie na blogu :)
    Fotki fantastyczne, jagnię PRZEPIĘKNE :) I tez mi się fotki filmiki nie ładują. Bo mam teraz Internet mobilny. Pozdrawiam serdecznie z Suwalskiego
    Vojtek z miasta a jednak ze wsi :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Ja wiem już, że to nie on, ale zobacz, Inkwizycjo, podobny...
    https://www.facebook.com/przygarnijzwierzaka/photos/a.361018200628224.92605.132554976807882/789944131068960/?type=1&fref=nf

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz ;) Moderuję tylko te do starszych postów, aby mi nie umknęły.
Okazało się, że i tak umknęły... ale dobrzy ludzie przypomnieli mi o moich obowiązkach :)