Musicie to zobaczyć!
Ja i moje owce marnotrawne zawarliśmy pokój.
Choć bardziej to się o kuchnię ociera... przez żołądek do serca itd.
Suchy chleb okazał się przedmiotem pożądania.
A może to obecność rannej owieczki w zagrodzie? Rana goi się pięknie, za poradą Igora smaruję ją maścią z miodu, czosnku i tymianku... owieczka pije ochoczo miksturę z czosnku i miodu (fuj!), już bardzo by chciała wyrwać się na wolność...
Złe jest to, że mamy palce pogryzione do krwi ;) trzeba być bardzo czujnym przy karmieniu z ręki.
|
dzióbek ;) |
|
spójrzcie na te zęby ;) |
Jest też szansa, że odnalazła się nasza ostatnia uciekinierka. Dzień po tym, jak była ostatni raz widziana w okolicy (a potem jakby rozpłynęła się w powietrzu), do gospodarstwa, z którego moje owieczki pochodzą, przybłąkała się pojedyńcza owca, podobna z wyglądu. Niestety pani właścicielce nie przyszło nawet do głowy, że może to być nasza zguba; często ma dziurawiony płot i owce jej się wymykają (a czasem giną... nie ma najlepszych sąsiadów), więc po prostu zagoniła ją do stada. No i nie mamy 100% pewności, czy to nasza... ale trzymamy się tej myśli, żeby moc spać spokojnie. Pewność będziemy mieć w maju, przy strzyży wszystkie owce będą spisywane. Tamto stado liczy ok. 150 sztuk i nie ma możliwości sprawdzenia już teraz. Może dowiemy się wcześniej, gdyby tak się stało, że urodzi małe (jeśli Zygfryd okazał się skuteczny... choć sama widziałam jego rozczulające młodzieńcze zaloty ;-))
Może zła passa naszych 'blogowych' zwierząt już się skończyła?
Ściskam czule,
Inkwi
Oby to była Wasza ta znajdka ! Stoją potulne, jak baranki :) O żesz maupy do krwi gryzom temi zębiskami. Nie wiedzialam, że one takie niedelikatne. A mnie zadziwia to, że one mają takie chudziutkie gołe nóżki. Że też im nie zimno w te patyczki.
OdpowiedzUsuńMocno owłosione... nie depilujom sie ;)
UsuńW szoku jestem :) Takim pozytywnym :)
OdpowiedzUsuńDzikusy sie nawrocily :)
Sciskam mocno :***
Oby się ta zła passa skończyła! Patrząc na zdjęcia, to na pewno się skończyła. Czy wszystkie masz już "oswojone:?
OdpowiedzUsuńU mnie też może się skończy zła passa, choć nie owcza ona. Owcza jest całkiem dobra. Mam sześć jagniąt ślicznych.
Pozdrawiamy!
P.s.
Dawaj owcom smakołyki na otwartej dłoni. Nie pogryzą wtedy palców.
Och naturalnie nie wszystkie są "oswojone" jednakowo. Ten cudzysłów jest jak najbardziej na miejscu ;) Dwie są najbardziej namolne, inne dwie - wycofane i starają się nie zbliżać.
UsuńZygfryd jest najdelikatniejszym baranem na świecie... bierze chleb samymi wargami, powolutku, bez paniki.
Nie wiem dlaczego, ale te barany moje dożywotnie też takie delikatne. Baby się nie czają ani nie krygują. Zjadłyby od razu pół ręki.
UsuńNo, no, Inkwi, ja nie wiem, czy na otwartej dłoni, jak radzi Rogata. A jeśli dziurę wygryzom? Czy Zyga wrócił, bo - ekhm - nie pamiętam?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że wrócił, a raczej - został złapany - było w odcinku 6 ;-))
UsuńŁo matko - i miej tu człecze zwierzęta;)))) Ale śliczne są;)))
OdpowiedzUsuńdo maja jeszcze trochę czasu ale myślę, że warto poczekać :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i Ciebie i całe stadko :)))
No i się zrobiło! Już są Twoje! Pójdą za Tobą i przyjdą do Ciebie.
OdpowiedzUsuńJak idziesz do nich ze smakołykami, to wołaj z daleka jakieś słowo, czy gwiżdż jakiś sygnał. Zapamiętają szybko i będą przychodzić na to zawołanie.
Koniom zawsze dawałam dużą kromkę chleba, czy marchewkę - trzymając za koniec.
Kawałki chleba, cukierek, kostkę cukru - na otwartej dłoni i to takiej napiętej, nie miseczkowatej, bo też mogły niechcący chwycić smakołyk razem ze skórą.
Cieszę się, że fajnie masz!
Masz rację z tym sygnałem! Ja swoim od początku śpiewam mocno fałszywie "Baby, ach te baby" i teraz one na ten sygnał lecą z daleka!
UsuńA ja krzyczę Kruku-Fruku, a ta cholera ma mnie gdzieś, bo już paróweczki mu obrzydły;)
UsuńWołam do nich z daleka "dzień dobry, owieczki"... ale one tylko patrzą, czy mam wiadomą torbę ;)
UsuńKromki daję duże i dlatego trzymam, bo lubią sobie po kawałku odgryzać. Uważam i palce odsuwam w miarę zjadania. Tylko jak dwie ręce mam zajęte, to czasem nie dopilnuję ;-)
No to owce mają tak, jak i kozy, znaczy w sprawie przypadkowego ugryzienia. Moje tak lubią niby to palce ssać aż nagle palec dojdzie gdzies w okolice trzonowców a wtedy widzi się wszystkie gwiazdy na niebie!
OdpowiedzUsuńŚlicznie Ci stoja takie potulne. Wybrykały sie, wyszalały i teraz udają niewiniątka!
Ale kudełki maja cudne! Takie to nigdy nie zmarzną!
Usciski i serdeczne mysli zasyłam Ci Inkwi z Pogórza Dynowskiego!:-))***
Suchi chlebek to i ja zbieram i noszę do koników u sąsiadki. Jedzą chętnie, bardzo chętnie. Nie miałam kontaktu z owieczkami i ich zębolkami, ale z krowimi tak. A cielątka tak śmiesznie ssą palec, jak się im podstawi.
OdpowiedzUsuńUfff... dobre wiadomości :) A ja Gui wrzosówki pokazywałam w zoo ;)
OdpowiedzUsuńPiękne wiadomości Inkwizycjo!
OdpowiedzUsuńA te Twoje owieczki to misski prawdziwe.
Ja bym je wytuliła...
Najgorzej kiedy nowe owieczki są takimi dzikusami, ze nawet nie wiedzą co to chlebek i inne smakołyki. Część z nosicielek mojej wełny przez prawie 2 miesiące musiała uczyć się, że jak się przychodzi z czymś w ręce to to jest dobre i trzeba zjadać puki inne owce tego nie ukradą.
OdpowiedzUsuńDobrze, że z owieczką już lepiej. Ja ciesze się z baranka, który urodził się dzisiaj i jest czarniutki :)
Na otwartej, jak kuniom :)
OdpowiedzUsuńMam wielką nadzieję, że się nic już złego psowatym, kotowatym, rogaciźnie i koniowatym nie przytrafi złego i to tylko jakiś pierd zeszłego złego roku był...
:-))) ale słodko:-)))
OdpowiedzUsuńTak, na pewno wróciła do tamtego stada. Co to dla niej, jak już była w Mlądzu.
Też mam nadzieję, że to koniec złego. Bo przez chwilę pomyślałam, że to taki początek końca świata- odwrócenie porządków, drobne ciosy.
Śliczne te owieczki :-)
OdpowiedzUsuńNigdy bym nie pomyślała, że można mieć z nimi tyle przygód...
Oj, trzymam mocno kciuki. Buziaki - mysz
OdpowiedzUsuńja mieszczuch patrze sobie na to wszystko z boku i podziwiam...tyle pracy, tyle trudu...jak jadę na wieś to wydaje mi sie wszystko takie sielskie ale wiem,że to ciężka praca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Trudne to były chwile dla was, ale każdy musi sobie zaszaleć w życiu i to było właśnie to małe szaleństwo. Taka chwila wolności i trzeba to zrozumieć. Teraz na pewno zwierza zrozumiały gdzie jest ich miejsce i prawdziwy dom.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, gdy wszyscy w domu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ciekawa jestem ile zrobiła kilometrów, łazęga jedna;-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że już wszystkie są. A co robisz z ich wełną ?Jest przepiękna ! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNa razie nic... ale chciałabym ją prząść i filcować. Jak już uda mi się je ostrzyc ;)
UsuńCiekawe czy to początek miłości czy tylko chwilowe zawieszenie broni, bo zmęczone po ostatnich przygodach ;)
OdpowiedzUsuńbiała sunia piękna i piękne wszystkie zwierzęta )))))
OdpowiedzUsuńpod wrażeniem jestem ogromnym historii tu opisywanych. książkę możesz wydać serio serio
teatralna
Owce macie! I to ile! Cudnie:) Tyle,że gryzą trochę;)
OdpowiedzUsuń