ale nawet na to nie mam czasu...
Chwalicie się na blogach małymi kózkami, tuzinami pisanek, biżuterią zapierającą dech, spacerami bardzo malowniczymi, zwiastunami wiosny w ogrodach...
Strzelacie z biodra postami z szybkością karabinów maszynowych...
A ja co?
Siedzę przy biurku, zerkam za okno, dusza mi wyje z tęsknoty, okowy brzęczą...
I tak sobie rozmyślam, jak swoje żale wyleję - rysując kolejne dziesięć kresek w projekcie (komu to potrzebne?), pomiędzy piątym a szóstym telefonem do warsztatu (załatwić linkę holowniczą), podcinając róże i maliny (trzeba wysłać paczką), podczas jazdy mopem po raz dwunasty (błotko, błotko), lakierując pudełko decu po raz n-ty (terminowe zobowiązanie), szukając bardzo-potrzebnego-dokumentu (na pewno jest w czarnej dziurze), spisując sobie sprawy do załatwienia na cały tydzień... lekarz, dentysta, mechanik, zaległe maile... Pośpiech, mój wróg!
I na porządnego posta już miejsca i sił nie ma ;-)
Więc tylko wrzucę zdjęcia.
Przeczytałam właśnie książkę "Tysiąc dni w Toskanii", gdzie nikt się nie śpieszy, wino i oliwa leją się strumieniami, życie jest proste, surowe i pełne... Och, nie da się tej książki czytać bez butelki wina... I aż mnie skręca z zazdrości...
Na szczęście w następnym tomie nie wiedzie się im tak dobrze, więc jest szansa, że wrócę do równowagi ;-)
Bylebyście zbytnio nie dręczyły mnie swoimi bezkrytycznie radosnymi wpisami. No!
A poza tym - ściskam Was wiosennie...
Pisanki nie popełniłam żadnej w życiu. Wróciłam z Bieszczad zmęczona jak choroba, bo byłam w interesach. Kocisko mi porwało ostatnie rajstopy a mąż uciekł przede mną do drugiego pokoju, bo jakaś niedobra jestem ostatnio. Lepiej Ci? Popatrz na zwierzaki mój się rozwalił na biurku i choć łobuz patrzę i kocham stwora. Pisanki prześliczne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Grażyna
To jest bardzo porządny post.
OdpowiedzUsuńOdłóż mop, błoto jeszcze będzie, po co robić to samo tysiąc razy skoro można tylko ten tysięczny, darując sobie 999. Mówi Ci to ta, która ma psa z kosmatymi łapami, 3 000 m kw błockowatej trawy wokół domu i cztery wychodzące koty.
Rzuć tę robotę i maluj jajka. Te, które tu widzę so piękne i zobaczyłabym chętnie jeszcze więcej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dokladnie, zrob cos dla siebie:)jaja piekne, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKochana dopiero u mnie błoto się zrobiło i też do domu się wnosi i mop jest używany bardzo często. Już też nieraz nie mam siły ale jak patrzę za okno to odrazu robi mi się lepiej.Ja dzisiaj rano też miałam trochę załatwień ale uwinęłam się i popołudnie całe spędziłam na porządkach w ogrodzie. I wiesz co jestem wypoczęta;-))))
OdpowiedzUsuńMoże to dziwne ale jak pracuje w ogrodzie to wypoczywam.
Pozdrawiam
Ohoho, gorzkie żale w Inkwizytorium? Kochana, nosek do góry, wiosną już pachnie. Będzie tylko lepiej!
OdpowiedzUsuńA na pocieszenie dodam, że ja z kolei nie mam ani domu, ani nawet kawałka własnej podłogi, którą mogłabym mopować codziennie po 1000 razy. Nie wspominając już o podcinaniu czegokolwiek w ogrodzie, o którym marzę... i będę marzyć jeszcze długie lata.
Ściskam gorrrrąco! Cmok - smok!
Kraszynko - a ja nigdy w Bieszczadach nie byłam, nawet służbowo ;-( no ale masz rację -kocham stwory!
OdpowiedzUsuńMaryno - to ja już szybciutko przeliczam: 1400 m2, 2xpies x4kosmate łapy, 2xkotwychodzący... wyszło mi, że mogę sobie darować 499 mopowań... i odliczam do 500 ;-)
Szydelkadwa - a wiesz, że kiedyś to zrobię! ale jeszcze nie teraz... i dlatego cierpię ;-)
Bree - dla siebie? Pójść do dentysty?! a może do fryzjera ;-)
Danusiu - mnie praca w ogrodzie też nie męczy ;-) za to praca w pracy mnie wykańcza...
Nurrgulo - to już tylko mogę napisać: cmok-cmok, pocieszycielko!
No moja droga..to się ciesz! Bo jeśli człowiek uważa, że jest źle, to naturalną koleją rzeczy potem powinno być dobrze :) Taki cykl zwykle bywa naprzemienny :) A poza tym, może to tylko wiosenne przesilenie? Może my w większości tutaj też tak mamy, tyle tylko, że wyłuskujemy te okruchy bardziej radosne, dzielimy się nimi i wraqcamy do pracy, garów i mopa? :)
OdpowiedzUsuńNo co, przecież ja poczekam na maliny, teraz możesz se spokojnie chlasnąć z butli wina i może solarium? Ja nie przepadam, ale fakt jest faktem, że 10 minut naswietlenia czyni cuda.
OdpowiedzUsuńhm, u mnie jakoś błota nie widać, raczej jakiś taki piasek się nosi
OdpowiedzUsuńjajek nigdy nie zmodziłam, raczej też nie zapowiada się, żebym takie zrobiła (stąd mój podziw przy Twoich)
wstyd mi strasznie, że tyle masz pracy a ja Cię mailami dręczyłam, poprawię się :)
no i chyba nie ilość postów się liczy a jakość. to, że nie dodajesz nowych wpisów co dzień-dwa nie jest powodem do zmartwień, piszesz, jeśli czujesz taką potrzebę i ju ;)
A myślałam, że tylko ja żyję na wariackich papierach. Ciągle w biegu. Mam wrażenie, że z dnia na dzień czas płynie szybciej. Nie jesteś więc sama - trzymajmy się, kiedyś musi być lepiej.
OdpowiedzUsuńGocha - no naprawdę, ja Wam źle nie życzę, ani garów ani mopa... tylko sobie życzę tak dobrze, jak Wam ;-)
OdpowiedzUsuńHannah - wiesz co, kochana, Ty to potrafisz mnie rozbawić :-)) Chlasnę sobie winka i poczytam tą książkę, co to im nie wychodzi ;-) a za solarium dziękuję uprzejmie...
Kasiu - ależ ja lubię Twoje maile ;-) a co, jeśli mam potrzebę, a nie mam możliwości? ;-)
Mariolu - trzymam się, jak mogę... będzie lepiej na pewno!
to testujesz swą cierpliwość i piszesz gdy możesz :D
OdpowiedzUsuńKasiu -raczej testuję swoją odporność na brak snu ;-)
OdpowiedzUsuńWidzę,że mamy podobne nastroje;) Coś jest w tej niespiesznej wiosnie niewiośnie obrzydliwego jak zawsze;) Dopiero jak się solidnie zazieleni, czyli pod koniec maja, i porządnie ociepli to człowiek, znaczy kobieta, zaczyna jakoś normalniej oddychać:) Też się solidnie napisankowałaś i bransoletki jakie ładne:)
OdpowiedzUsuńTo co? Rzucamy tę robotę beznadziejną i jedziemy do Toskanii? Bo ja bardzo chętnie:))) Uściski ślę:)
Inkwizycjo kochana ja tez nie lubie poniedziałków ... nie krzycz na mnie ale powiem ci radośnie, ze dzis już wtorek ... inny dzień i cos czuję, że lepszy niz wczorajszy.
OdpowiedzUsuńPisanki i bransoletki zachwycajace, bo chyba cały dobry nastrój przelałaś na nie.
PS. wszędzie dobrze gdzie nas nie ma, po dwoch miesiącach w Toskanii tęskniłabyś za starymi kątami.... Pozdrawiam cieplutko.
Droga Inkwizycjo, wylałaś żale chyba większości z nas... moje na pewno, ja bym z dziką przyjemnością oddała się tylko i wyłącznie zajęciom twórczym, w jakiś pięknych okolicznościach przyrody, nie musi być Toskania, wystarczy własna chata w górach;))
OdpowiedzUsuńJajusia i bransoletki zapierają dech w piersiach, piękne!
Uściski kochana, wielu twórczych i radosnych chwil!
Witaj Kochana, jakbym siebie widziała w poprzednim tygodniu - widzę podobieństwo, choć meritum trochę inne. Najbardziej mnie ucieszyło u innych tuziny pisanek, hehe u Ciebie tylko 8 ;) za to 10 wspaniałych bransolet. Je jeszcze po poprzednich nie doszłam do siebie, dalej chodzę pooglądać jeżynową i jarzębinową a tu NOWE! Co do błotka, szukając wiosny a co za tym idzie żurawi na wiadomej ichniej łące, wciągało mnie niczym ruchome piaski, po kostki :)
OdpowiedzUsuńInkwizycjo droga, nie będę tu słodzić i słodziakować, ale powiem, że i tak jesteś wielka, że godzisz to wszystko, znajdujesz czas na swoje pasje, pieczenie chleba, filcowanie z curciami, kochanie psów i wycieranie ich zabłoconych łap, no i oczywiście tęsknienie za Padrem. Doskonale rozumiem, twoje uwięzienie w robocie, człowiek chciałby zerwać okowy "wyrwij murom zęby krat, zerwij kajdany, połam bat" te mury kiedyś runą...przecież Ty i tak jesteś wolna, Twojej duszy nie da się zakajdankować. Więc pij dobre wino i delektuj się smakiem życia. Pozdrawiam i śle buziaki takie pachnące porankiem i śpiewem ptaków...
OdpowiedzUsuńInkwizycjo, najgorsze w tym stawianiu kresek jest to, że potem poskładają, opieczętują, zamkną w teczkę i rzucą głęboko do szafy, tony papierów niepotrzebnych, chyba że Twoje projekty tworzą albumy, z których korzysta ludzkość i buduje piękne domy, obiekty różne, itp. Bransoletki wiosenne, kwieciste, a jajeczka właśnie takie białe, z dekorkiem - przeurocze. Też mopuję po psach dwóch i jednym kocie, pozdrowienia ślę, dzisiaj wiosenny deszczyk.
OdpowiedzUsuńU mnie taaakie błocko,że ho ho. Nie można dojechać ale utopić się to i owszem. A mopsing uprawiam codziennie wielokrotnie bo psy i koty nie nauczyły się mimo licznych próśb wycierać łapek w wycieraczkę. Spójrz na to pozytywnie, gimnastykę możesz już sobie podarować.
OdpowiedzUsuńPisanki i bransoletki superanckie :)))
A tak z innej beczki, dopiero teraz zaskoczyłam, że jesteś architektem - czy robisz projekty domów? Nie widzę tu maila do Ciebie - chyba, że jestem ślepa. Domów to za dużo powiedziane, stodół, które mają stać się domami :))
OdpowiedzUsuńKochana Inkwizycjo traktuj Swoje dziesięc kresek jako najważniejszy element w projekcie i decydujące ogniwo w realizacji przedsięwzięcia.
OdpowiedzUsuńPoza tym bijesz po oczach obłędnymi jajami,a ja co nic d..a blada,pół pisanki nawet nie mam :(
Buziaki
To chyba ja powinnam narzekać, bo decu-pisanek jeszcze nie zrobiłam, nic u mnie nie kwitnie, zwiastunów wiosny u mnie jak na lekarstwo. I nawet jeśli nie strzelasz postami jak z kałasza, to i tak za każdym razem zaskakujesz czytelników i wprawiasz w zachwyt. Buziaki :)
OdpowiedzUsuńInkwizycjo kochana, spieszę czym prędzej Cię pocieszyć, bo:
OdpowiedzUsuń- kózek nie posiadam
- pisanek jeszcze nie popełniłam
- na malowniczy spacer mogę liczyć jak sobie z miasta ucieknę
A Twoje pisanki i bransoletki są śliczne! Nie dołuj się, odłóż na chwilę projekt i spójrz w okno:)
Ach, Toskania... wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma...:)
Buziaczki:)
Magda
Normalnie że t em, ewentualnie lofe.
OdpowiedzUsuńJak zwykle jesteście niezawodne, Bloginie moje kochane, nawet nie zdołam odpisać każdej z Was z osobna, ale tak coś czuję, że ten ból jest udziałem większości...
OdpowiedzUsuńJak to pięknie ujęła Kaprysia: chciałabym robić to, co lubię, a nie musieć robić tego, czego nie lubię (jakoś tak) ;-)
Więc gdybym mogła wskazać swoje priorytety, to chciałabym nie musieć jeździć codziennie do biura. Akurat mam na tapecie sortownię odpadów... to trochę mało romantyczne, przyznacie?
A najbardziej to tych kózek zazdraszczam... wprost szalenie! Domek w górach i kózki, i już bym nawet tą Toskanię podarowała ;-)
Buziaki!
Moja Droga! U mnie to samo. Plany zawodowe i nie tylko uległy zmianie - koszmar! Wszystko postawione na głowie. Jajka piękne, bransoletki też! Życzę spokoju ducha! Dzielna z Ciebie kobieta :))) Pozostaje zanucić "mam ochotę na chwileczkę zapomnienia..."
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, to ogromne szczęście mieć ogródek z którego można sobie wnosić błoto do domu i aż dwa psy wspomagające ten proces! Bo ja nie dość, że i tak mopować i sprzątać muszę to ani ogródka, ani nawet jednego psa...
OdpowiedzUsuńA do pracy może podejdź w kategorii tymczasowości - już niedługo w końcu będziesz się zajmować małymi koźlątkami w otczeniu jakiegoś urokliwego lasku, kamieniołomu czy czego tam jeszcze...
No właśnie, oto moja puenta:
Masz w perspektywie i kózki i inne cudowności! Wystarczy "tylko" uzbroić się w cierpliwość.
No i może niedługo błoto przyschnie i tylko piach się będzie wnosił?
Hejka, mi się spodobało, może i Tobie również: "Życie jest zbyt krótkie by pić kiepskie wino ". Tym optymistycznym akcentem zamykamy gorzkie żale ;). A Ty moja droga, nie zapomnij w piątek po pracy pójść na zakupy ... tylko kup DOBRE ;>
OdpowiedzUsuńTak, Jomo, masz absolutną rację! DOBRE winko w piątek i koniec narzekań ;-)
OdpowiedzUsuńDobrym winkiem i ja bym nie pogardziła ;)
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba się zrelaksować i zdystansować od spraw pilnych.. nawet jeśli już jutro znów nam się to zwali na głowę...
Niby czasu brak a tu twory w ilościach hurtowych:) Jajca pięknościowe!
U Ciebie jest tak z postami, a u mnie - z mailami, i niestety doskonale tez cos Ci o tym wiadomo (za co raz jeszcze bardzo bardzo przepraszam i - po raz kolejny - obiecuje, ze 'kiedys' sie poprawie... ;)).
OdpowiedzUsuńA dobre wino zawsze jest mile widziane! Choc ja teraz nawet winka nie moge :(
Usciski!
Inkwizycjo... wiesz wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma...pamiętaj, że każdy ma swoje wzloty i upadki - KAŻDY!!!
OdpowiedzUsuńA więc wyciągajmy ile się da z tego co dobre... a to co trochę gorsze przechodźmy cichaczem...
Inkwizycjo kochana już Ci odpowiedź u mnie nasmarowałam, tu tylko napiszę: DZIĘKI OGROMNE i buziole na czole ;);*!!!!!!
OdpowiedzUsuńAgnieszko - a jakie u Ciebie wytwory piękne, fiu fiu!
OdpowiedzUsuńBeo - wiem, rozumiem ;-) A winko pić i tańczyć będziesz niebawem - bez wątpienia!
Ataboth - wierzę, że teraz nadszedł czas wzlotów, a upadki... to tylko małe przykrości...
Jomo - wiedziałam, że Ci się spodobają;-)
Kochana Inkwizycjo z miłą chęcią wyemigruję z Tobą do Toskanii! ;) Będziemy sobie siedziały piły winko /choć ja nie piję/ i delektowały się spokojnym życiem ;)
OdpowiedzUsuńPisaneczki i bransoletki takie urocze i takie wiosenne, że ja nawet poczułam, że przesilenie wiosenne mnie opuszcza. A Ciebie też powinno już opuścić po przeczytaniu tak miłych komentarzy jakie zostawiły dobre Duszyczki.
Buziaki i dużo uśmiechów przesyłam ;)pa!
Różany Aniele, jeśli nie pijasz wina, to w Toskanii uschniesz na wiórek... oni wody używają tylko do mycia ;-)
OdpowiedzUsuń(tak przynajmniej czytałam w powieści ;-))
Oj, to nic mam z czego usychać ;)
OdpowiedzUsuńZ miłą chęcią zamienię się w spokojnego wiórka ;)
Buźka!
Podobno są takie miejsca i takie życie...śmiem jednak przypuszczać, iż jest to jeno fikcja literacka. Należy więc podejść z dystansem i...butelką wina ;)
OdpowiedzUsuńJesli Cie to pocieszy, kochana Iwonko, to ja tez wrednie zla jestem na inne blogowiczki, ze takie uporzadkowane, na wszystko czas znajduja, i jeszcze piekne zdjecia robia :) A ja? Rzezbie kolejna ulotke, zapominam dokarmic zakwas, przez co chleby wychodza mi mocno takie-sobie i w ogole... Ale powiem Ci w tajemnicy, ze przychodzi w koncu taki moment, kiedy czlowiek zniewolony zrzuca okowy i hajda-heja! No! Czego Tobie i sobie zycze :)
OdpowiedzUsuńPS. Skorka od chlebka wychodzi mniej chrupiaca po wstawieniu naczynka z woda, za to ciasto robi sie nieco zakalcowate. I teraz pytanie, czyja to wina: wody czy glodnego zakwasu? Ech... zaden ze mnie piekarz...
Ah, zapomnialam napisac, ze kochana, co jak co, ale pisanki to po prostu cudo! A bransoletka z rozami, ta w srodku - brak mi slow! Zakochalam sie ostatnio w takim wlasnie motywie kwiatowym :)
OdpowiedzUsuńAniołku - "spokojny wiórek" brzmi nieźle ;-)
OdpowiedzUsuńBeatto - dokładnie tak!
Darheno - sądzę, że zakwas głodny... i ciasto musi dłużej wyrastać. Cierpliwości... powiadam Tobie i sobie... cierpliwości ;-)