poniedziałek, 14 marca 2011

Chciałam wylać żale

ale nawet na to nie mam czasu...
Chwalicie się na blogach małymi kózkami, tuzinami pisanek, biżuterią zapierającą dech, spacerami bardzo malowniczymi, zwiastunami wiosny w ogrodach...
Strzelacie z biodra postami z szybkością karabinów maszynowych... 
A ja co?
Siedzę przy biurku, zerkam za okno, dusza mi wyje z tęsknoty, okowy brzęczą... 
I tak sobie rozmyślam, jak swoje żale wyleję - rysując kolejne dziesięć kresek w projekcie (komu to potrzebne?), pomiędzy piątym a szóstym telefonem do warsztatu (załatwić linkę holowniczą), podcinając róże i maliny (trzeba wysłać paczką), podczas jazdy mopem po raz dwunasty (błotko, błotko), lakierując pudełko decu po raz n-ty (terminowe zobowiązanie), szukając bardzo-potrzebnego-dokumentu (na pewno jest w czarnej dziurze), spisując sobie sprawy do załatwienia na cały tydzień... lekarz, dentysta, mechanik, zaległe maile... Pośpiech, mój wróg!
I na porządnego posta już miejsca i sił nie ma ;-)
Więc tylko wrzucę zdjęcia.
Przeczytałam właśnie książkę "Tysiąc dni w Toskanii", gdzie nikt się nie śpieszy, wino i oliwa leją się strumieniami, życie jest proste, surowe i pełne... Och, nie da się tej książki czytać bez butelki wina... I aż mnie skręca z zazdrości...
Na szczęście w następnym tomie nie wiedzie się im tak dobrze, więc jest szansa, że wrócę do równowagi ;-) 
Bylebyście zbytnio nie dręczyły mnie swoimi bezkrytycznie radosnymi wpisami. No! 
A poza tym - ściskam Was wiosennie... 

43 komentarze:

  1. Pisanki nie popełniłam żadnej w życiu. Wróciłam z Bieszczad zmęczona jak choroba, bo byłam w interesach. Kocisko mi porwało ostatnie rajstopy a mąż uciekł przede mną do drugiego pokoju, bo jakaś niedobra jestem ostatnio. Lepiej Ci? Popatrz na zwierzaki mój się rozwalił na biurku i choć łobuz patrzę i kocham stwora. Pisanki prześliczne.
    Pozdrawiam
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest bardzo porządny post.

    Odłóż mop, błoto jeszcze będzie, po co robić to samo tysiąc razy skoro można tylko ten tysięczny, darując sobie 999. Mówi Ci to ta, która ma psa z kosmatymi łapami, 3 000 m kw błockowatej trawy wokół domu i cztery wychodzące koty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzuć tę robotę i maluj jajka. Te, które tu widzę so piękne i zobaczyłabym chętnie jeszcze więcej :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokladnie, zrob cos dla siebie:)jaja piekne, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana dopiero u mnie błoto się zrobiło i też do domu się wnosi i mop jest używany bardzo często. Już też nieraz nie mam siły ale jak patrzę za okno to odrazu robi mi się lepiej.Ja dzisiaj rano też miałam trochę załatwień ale uwinęłam się i popołudnie całe spędziłam na porządkach w ogrodzie. I wiesz co jestem wypoczęta;-))))
    Może to dziwne ale jak pracuje w ogrodzie to wypoczywam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ohoho, gorzkie żale w Inkwizytorium? Kochana, nosek do góry, wiosną już pachnie. Będzie tylko lepiej!

    A na pocieszenie dodam, że ja z kolei nie mam ani domu, ani nawet kawałka własnej podłogi, którą mogłabym mopować codziennie po 1000 razy. Nie wspominając już o podcinaniu czegokolwiek w ogrodzie, o którym marzę... i będę marzyć jeszcze długie lata.

    Ściskam gorrrrąco! Cmok - smok!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kraszynko - a ja nigdy w Bieszczadach nie byłam, nawet służbowo ;-( no ale masz rację -kocham stwory!

    Maryno - to ja już szybciutko przeliczam: 1400 m2, 2xpies x4kosmate łapy, 2xkotwychodzący... wyszło mi, że mogę sobie darować 499 mopowań... i odliczam do 500 ;-)

    Szydelkadwa - a wiesz, że kiedyś to zrobię! ale jeszcze nie teraz... i dlatego cierpię ;-)

    Bree - dla siebie? Pójść do dentysty?! a może do fryzjera ;-)

    Danusiu - mnie praca w ogrodzie też nie męczy ;-) za to praca w pracy mnie wykańcza...

    Nurrgulo - to już tylko mogę napisać: cmok-cmok, pocieszycielko!

    OdpowiedzUsuń
  8. No moja droga..to się ciesz! Bo jeśli człowiek uważa, że jest źle, to naturalną koleją rzeczy potem powinno być dobrze :) Taki cykl zwykle bywa naprzemienny :) A poza tym, może to tylko wiosenne przesilenie? Może my w większości tutaj też tak mamy, tyle tylko, że wyłuskujemy te okruchy bardziej radosne, dzielimy się nimi i wraqcamy do pracy, garów i mopa? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No co, przecież ja poczekam na maliny, teraz możesz se spokojnie chlasnąć z butli wina i może solarium? Ja nie przepadam, ale fakt jest faktem, że 10 minut naswietlenia czyni cuda.

    OdpowiedzUsuń
  10. hm, u mnie jakoś błota nie widać, raczej jakiś taki piasek się nosi
    jajek nigdy nie zmodziłam, raczej też nie zapowiada się, żebym takie zrobiła (stąd mój podziw przy Twoich)
    wstyd mi strasznie, że tyle masz pracy a ja Cię mailami dręczyłam, poprawię się :)
    no i chyba nie ilość postów się liczy a jakość. to, że nie dodajesz nowych wpisów co dzień-dwa nie jest powodem do zmartwień, piszesz, jeśli czujesz taką potrzebę i ju ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. A myślałam, że tylko ja żyję na wariackich papierach. Ciągle w biegu. Mam wrażenie, że z dnia na dzień czas płynie szybciej. Nie jesteś więc sama - trzymajmy się, kiedyś musi być lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Gocha - no naprawdę, ja Wam źle nie życzę, ani garów ani mopa... tylko sobie życzę tak dobrze, jak Wam ;-)

    Hannah - wiesz co, kochana, Ty to potrafisz mnie rozbawić :-)) Chlasnę sobie winka i poczytam tą książkę, co to im nie wychodzi ;-) a za solarium dziękuję uprzejmie...

    Kasiu - ależ ja lubię Twoje maile ;-) a co, jeśli mam potrzebę, a nie mam możliwości? ;-)

    Mariolu - trzymam się, jak mogę... będzie lepiej na pewno!

    OdpowiedzUsuń
  13. to testujesz swą cierpliwość i piszesz gdy możesz :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Kasiu -raczej testuję swoją odporność na brak snu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Widzę,że mamy podobne nastroje;) Coś jest w tej niespiesznej wiosnie niewiośnie obrzydliwego jak zawsze;) Dopiero jak się solidnie zazieleni, czyli pod koniec maja, i porządnie ociepli to człowiek, znaczy kobieta, zaczyna jakoś normalniej oddychać:) Też się solidnie napisankowałaś i bransoletki jakie ładne:)
    To co? Rzucamy tę robotę beznadziejną i jedziemy do Toskanii? Bo ja bardzo chętnie:))) Uściski ślę:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Inkwizycjo kochana ja tez nie lubie poniedziałków ... nie krzycz na mnie ale powiem ci radośnie, ze dzis już wtorek ... inny dzień i cos czuję, że lepszy niz wczorajszy.
    Pisanki i bransoletki zachwycajace, bo chyba cały dobry nastrój przelałaś na nie.
    PS. wszędzie dobrze gdzie nas nie ma, po dwoch miesiącach w Toskanii tęskniłabyś za starymi kątami.... Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  17. Droga Inkwizycjo, wylałaś żale chyba większości z nas... moje na pewno, ja bym z dziką przyjemnością oddała się tylko i wyłącznie zajęciom twórczym, w jakiś pięknych okolicznościach przyrody, nie musi być Toskania, wystarczy własna chata w górach;))
    Jajusia i bransoletki zapierają dech w piersiach, piękne!
    Uściski kochana, wielu twórczych i radosnych chwil!

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj Kochana, jakbym siebie widziała w poprzednim tygodniu - widzę podobieństwo, choć meritum trochę inne. Najbardziej mnie ucieszyło u innych tuziny pisanek, hehe u Ciebie tylko 8 ;) za to 10 wspaniałych bransolet. Je jeszcze po poprzednich nie doszłam do siebie, dalej chodzę pooglądać jeżynową i jarzębinową a tu NOWE! Co do błotka, szukając wiosny a co za tym idzie żurawi na wiadomej ichniej łące, wciągało mnie niczym ruchome piaski, po kostki :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Inkwizycjo droga, nie będę tu słodzić i słodziakować, ale powiem, że i tak jesteś wielka, że godzisz to wszystko, znajdujesz czas na swoje pasje, pieczenie chleba, filcowanie z curciami, kochanie psów i wycieranie ich zabłoconych łap, no i oczywiście tęsknienie za Padrem. Doskonale rozumiem, twoje uwięzienie w robocie, człowiek chciałby zerwać okowy "wyrwij murom zęby krat, zerwij kajdany, połam bat" te mury kiedyś runą...przecież Ty i tak jesteś wolna, Twojej duszy nie da się zakajdankować. Więc pij dobre wino i delektuj się smakiem życia. Pozdrawiam i śle buziaki takie pachnące porankiem i śpiewem ptaków...

    OdpowiedzUsuń
  20. Inkwizycjo, najgorsze w tym stawianiu kresek jest to, że potem poskładają, opieczętują, zamkną w teczkę i rzucą głęboko do szafy, tony papierów niepotrzebnych, chyba że Twoje projekty tworzą albumy, z których korzysta ludzkość i buduje piękne domy, obiekty różne, itp. Bransoletki wiosenne, kwieciste, a jajeczka właśnie takie białe, z dekorkiem - przeurocze. Też mopuję po psach dwóch i jednym kocie, pozdrowienia ślę, dzisiaj wiosenny deszczyk.

    OdpowiedzUsuń
  21. U mnie taaakie błocko,że ho ho. Nie można dojechać ale utopić się to i owszem. A mopsing uprawiam codziennie wielokrotnie bo psy i koty nie nauczyły się mimo licznych próśb wycierać łapek w wycieraczkę. Spójrz na to pozytywnie, gimnastykę możesz już sobie podarować.
    Pisanki i bransoletki superanckie :)))

    OdpowiedzUsuń
  22. A tak z innej beczki, dopiero teraz zaskoczyłam, że jesteś architektem - czy robisz projekty domów? Nie widzę tu maila do Ciebie - chyba, że jestem ślepa. Domów to za dużo powiedziane, stodół, które mają stać się domami :))

    OdpowiedzUsuń
  23. Kochana Inkwizycjo traktuj Swoje dziesięc kresek jako najważniejszy element w projekcie i decydujące ogniwo w realizacji przedsięwzięcia.
    Poza tym bijesz po oczach obłędnymi jajami,a ja co nic d..a blada,pół pisanki nawet nie mam :(
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  24. To chyba ja powinnam narzekać, bo decu-pisanek jeszcze nie zrobiłam, nic u mnie nie kwitnie, zwiastunów wiosny u mnie jak na lekarstwo. I nawet jeśli nie strzelasz postami jak z kałasza, to i tak za każdym razem zaskakujesz czytelników i wprawiasz w zachwyt. Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Inkwizycjo kochana, spieszę czym prędzej Cię pocieszyć, bo:
    - kózek nie posiadam
    - pisanek jeszcze nie popełniłam
    - na malowniczy spacer mogę liczyć jak sobie z miasta ucieknę
    A Twoje pisanki i bransoletki są śliczne! Nie dołuj się, odłóż na chwilę projekt i spójrz w okno:)
    Ach, Toskania... wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma...:)
    Buziaczki:)
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  26. Normalnie że t em, ewentualnie lofe.

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak zwykle jesteście niezawodne, Bloginie moje kochane, nawet nie zdołam odpisać każdej z Was z osobna, ale tak coś czuję, że ten ból jest udziałem większości...
    Jak to pięknie ujęła Kaprysia: chciałabym robić to, co lubię, a nie musieć robić tego, czego nie lubię (jakoś tak) ;-)
    Więc gdybym mogła wskazać swoje priorytety, to chciałabym nie musieć jeździć codziennie do biura. Akurat mam na tapecie sortownię odpadów... to trochę mało romantyczne, przyznacie?
    A najbardziej to tych kózek zazdraszczam... wprost szalenie! Domek w górach i kózki, i już bym nawet tą Toskanię podarowała ;-)
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  28. Moja Droga! U mnie to samo. Plany zawodowe i nie tylko uległy zmianie - koszmar! Wszystko postawione na głowie. Jajka piękne, bransoletki też! Życzę spokoju ducha! Dzielna z Ciebie kobieta :))) Pozostaje zanucić "mam ochotę na chwileczkę zapomnienia..."

    OdpowiedzUsuń
  29. Moim zdaniem, to ogromne szczęście mieć ogródek z którego można sobie wnosić błoto do domu i aż dwa psy wspomagające ten proces! Bo ja nie dość, że i tak mopować i sprzątać muszę to ani ogródka, ani nawet jednego psa...
    A do pracy może podejdź w kategorii tymczasowości - już niedługo w końcu będziesz się zajmować małymi koźlątkami w otczeniu jakiegoś urokliwego lasku, kamieniołomu czy czego tam jeszcze...
    No właśnie, oto moja puenta:
    Masz w perspektywie i kózki i inne cudowności! Wystarczy "tylko" uzbroić się w cierpliwość.

    No i może niedługo błoto przyschnie i tylko piach się będzie wnosił?

    OdpowiedzUsuń
  30. Hejka, mi się spodobało, może i Tobie również: "Życie jest zbyt krótkie by pić kiepskie wino ". Tym optymistycznym akcentem zamykamy gorzkie żale ;). A Ty moja droga, nie zapomnij w piątek po pracy pójść na zakupy ... tylko kup DOBRE ;>

    OdpowiedzUsuń
  31. Tak, Jomo, masz absolutną rację! DOBRE winko w piątek i koniec narzekań ;-)

    OdpowiedzUsuń
  32. Dobrym winkiem i ja bym nie pogardziła ;)
    Czasami trzeba się zrelaksować i zdystansować od spraw pilnych.. nawet jeśli już jutro znów nam się to zwali na głowę...
    Niby czasu brak a tu twory w ilościach hurtowych:) Jajca pięknościowe!

    OdpowiedzUsuń
  33. U Ciebie jest tak z postami, a u mnie - z mailami, i niestety doskonale tez cos Ci o tym wiadomo (za co raz jeszcze bardzo bardzo przepraszam i - po raz kolejny - obiecuje, ze 'kiedys' sie poprawie... ;)).
    A dobre wino zawsze jest mile widziane! Choc ja teraz nawet winka nie moge :(

    Usciski!

    OdpowiedzUsuń
  34. Inkwizycjo... wiesz wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma...pamiętaj, że każdy ma swoje wzloty i upadki - KAŻDY!!!
    A więc wyciągajmy ile się da z tego co dobre... a to co trochę gorsze przechodźmy cichaczem...

    OdpowiedzUsuń
  35. Inkwizycjo kochana już Ci odpowiedź u mnie nasmarowałam, tu tylko napiszę: DZIĘKI OGROMNE i buziole na czole ;);*!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  36. Agnieszko - a jakie u Ciebie wytwory piękne, fiu fiu!
    Beo - wiem, rozumiem ;-) A winko pić i tańczyć będziesz niebawem - bez wątpienia!
    Ataboth - wierzę, że teraz nadszedł czas wzlotów, a upadki... to tylko małe przykrości...
    Jomo - wiedziałam, że Ci się spodobają;-)

    OdpowiedzUsuń
  37. Kochana Inkwizycjo z miłą chęcią wyemigruję z Tobą do Toskanii! ;) Będziemy sobie siedziały piły winko /choć ja nie piję/ i delektowały się spokojnym życiem ;)
    Pisaneczki i bransoletki takie urocze i takie wiosenne, że ja nawet poczułam, że przesilenie wiosenne mnie opuszcza. A Ciebie też powinno już opuścić po przeczytaniu tak miłych komentarzy jakie zostawiły dobre Duszyczki.
    Buziaki i dużo uśmiechów przesyłam ;)pa!

    OdpowiedzUsuń
  38. Różany Aniele, jeśli nie pijasz wina, to w Toskanii uschniesz na wiórek... oni wody używają tylko do mycia ;-)
    (tak przynajmniej czytałam w powieści ;-))

    OdpowiedzUsuń
  39. Oj, to nic mam z czego usychać ;)
    Z miłą chęcią zamienię się w spokojnego wiórka ;)
    Buźka!

    OdpowiedzUsuń
  40. Podobno są takie miejsca i takie życie...śmiem jednak przypuszczać, iż jest to jeno fikcja literacka. Należy więc podejść z dystansem i...butelką wina ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. Jesli Cie to pocieszy, kochana Iwonko, to ja tez wrednie zla jestem na inne blogowiczki, ze takie uporzadkowane, na wszystko czas znajduja, i jeszcze piekne zdjecia robia :) A ja? Rzezbie kolejna ulotke, zapominam dokarmic zakwas, przez co chleby wychodza mi mocno takie-sobie i w ogole... Ale powiem Ci w tajemnicy, ze przychodzi w koncu taki moment, kiedy czlowiek zniewolony zrzuca okowy i hajda-heja! No! Czego Tobie i sobie zycze :)

    PS. Skorka od chlebka wychodzi mniej chrupiaca po wstawieniu naczynka z woda, za to ciasto robi sie nieco zakalcowate. I teraz pytanie, czyja to wina: wody czy glodnego zakwasu? Ech... zaden ze mnie piekarz...

    OdpowiedzUsuń
  42. Ah, zapomnialam napisac, ze kochana, co jak co, ale pisanki to po prostu cudo! A bransoletka z rozami, ta w srodku - brak mi slow! Zakochalam sie ostatnio w takim wlasnie motywie kwiatowym :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Aniołku - "spokojny wiórek" brzmi nieźle ;-)
    Beatto - dokładnie tak!
    Darheno - sądzę, że zakwas głodny... i ciasto musi dłużej wyrastać. Cierpliwości... powiadam Tobie i sobie... cierpliwości ;-)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz ;) Moderuję tylko te do starszych postów, aby mi nie umknęły.
Okazało się, że i tak umknęły... ale dobrzy ludzie przypomnieli mi o moich obowiązkach :)