że dostaliście nowy, nowiutki i wypasiony laptoczek i nagle okazuje się, że nie ma internetu... Że zepsuł się router czyli "livebox" - akurat teraz!!! Wyobraźcie sobie, że w punkcie Orange w dużym mieście Wrocław liveboxy skończyły się i nie można go wymienić!
A z okazji wizyty córci mam urlop, więc nie mogę skorzystać z internetu w pracy. Zostałam odcięta od świata... od bloga i poczty :-((
Nic to - mamy plan wycieczki, chcemy pokazać dziecku ruinki już przez nas oglądane, żeby usłyszeć jej zdanie, i te znane tyko ze zdjęć w ogłoszeniach, żeby się przekonać naocznie, w jakim stopniu są dla nas atrakcyjne. Plan mamy bogaty: Pielgrzymka, Wolimierz, Gajówka, Płóczki, Marczów, Czernica, Wojciechów, Podgórki i jeszcze nawiedzić Przemka w Neustechow ;-)) Ale po drodze zamyśliliśmy, żeby wymienić ten nieszczęsny router w Legnicy. Cóż za głupi pomysł to był... Najpierw straciliśmy kupę czasu i kilometrów ciasnymi ulicami, aby po odstaniu kwadransa w kolejce usłyszeć, że... liveboxy wyszły. Ale kurier właśnie wiezie i "powinny być po południu"...
W tej sytuacji zrezygnowaliśmy z oglądania Wolimierza (już tam przecież byliśmy i mamy zdjęcia) i Gajówki (i tak jest dla nas za duża i za śliczna)... Lecimy dalej.
Chałupka w Pielgrzymce skonała, nie doczekawszy się nowego właściciela. Piękna, kryta łupkiem, na mikroskopijnej działce, została ograbiona z dębowych parapetów, kaflowych pieców i wszystkiego, co miało jakąkolwiek odrębną wartość. Teraz już gnije i rozpada się.
Podobnie stało się z domem w Płóczkach. Na zdjęciach z ogłoszenia jeszcze jakoś się trzyma, ale w rzeczywistości zostały z niego resztki, tylko do rozbiórki. Zniknęły ościeżnice z piaskowca. Cena za oba domy była poniżej 20 tysięcy, ale nawet tyle w tej chwili nie są warte.
Robi się późno, panienki się niecierpliwią. Dojeżdżamy do Czernicy i nagle uprzytomniam sobie, że nie znam adresu - widziałam go tylko na zdjęciach ofertowych ;-) No trudno, obejrzymy innym razem... Zjeżdżamy powoli drogą stromo w dół i na skrzyżowaniu skręcamy w prawo... "To ten dom!" - na samym skrzyżowaniu w środku wsi, ale jest naprawdę piękny... Szkoda.
No to obejrzymy dom w Wojciechowie. Na zdjęciach z zewnątrz wyglądał ciekawie (za wyjątkiem odspojonej ściany szczytowej, świadczącej o słabych fundamentach), te ze środka były niewiele mówiące. Dom nie był zamknięty, weszliśmy do środka. Częściowo skute tynki, dość licha więźba, popękane ściany. Budynki gospodarcze okazały się być w rozsypce. Działka ładna,
sympatycznie położona na skraju,
ciepła i cicha, ze strumyczkiem. Ale jak za samą działkę i zabudowania w zasadzie do rozbiórki - trochę za drogo.
Szukamy intensywnie miejsca na popas. Jesteśmy głodni (i nieco zdegustowani) a suczki się wiercą. Zatrzymujemy się w pierwszym lepszym miejscu nad strumyczkiem. Woda jest krystalicznie czysta (dopóki nasze złaknione ochłody panny jej nie zmącą), obok biją dwa źródełka.
Świeci słońce, jest miło i ślicznie, bawimy się z sukami, czas mija nie wiadomo kiedy... ;-)
Skreślamy kolejno Przemka (wybacz, postaramy się zrehabilitować!) i Podgórki z plan-listy, bo musimy wracać - córcia, wpadnięta na trzy dni do Polski jest poumawiana z przyjaciółmi na wieczór. GPS prowadzi nas najkrótszą trasą i nagle kątem oka widzimy - Podgórki 1 km. No to jeszcze szybciutko tam zerkniemy...
Podgórki. Wjeżdżamy kawałek stromym podjazdem,
obok na działce kościół z zabytkową dzwonnicą. Ze 150-letniej stodoły ze zdjęć w ogłoszeniu zostały już tylko fragmenty ścian. Idziemy w głąb działki, towarzyszy nam mała tamtejsza szczeżuja, Sorsha przegania ją z głośnym szczekaniem za narożnik i robi się cicho. I słychać ciche beee...-beczenie baranów po drugiej stronie doliny, na łąkach, które widać sprzed domu. I czuję się jak w innym świecie... Jestem zachwycona ;-) W odróżnieniu od Padre, który dostrzega przegniłe belki konstrukcji ryglowej, zmurszałe stropy we wschodniej części domu, eternit na dachu... i że musielibyśmy wygrać w Lotto, żeby to wszystko wyremontować...
Ale gdyby ten dom wybrał by sobie NAS... wszystko byłoby możliwe ;-)
właśnie się zastanawiałam, co tu tak ciiicho... a to routerów deficyt o_O
OdpowiedzUsuńPrzesadziliście z tą rujnacją;-p to już lepiej Damianów, mury stoją niewzruszenie... podzielimy się metrażem...
Szczeżuja, fajne, zabieram, ja mówię "krótkonóg".
W Wojciechowie jest fajna knajpa + pension z pstrągami:-)))
papa
A wiesz - Padre się dogrzebał, że to piękne i wielkie to była owczarnia ;-)) do podziału, mówisz? pomyślimy ;-))
Usuńno, ja tak pół- serio. Ale serio. A dogrzebał się, od kogo się to kupuje?
UsuńChyba nie grzebał w tej kwestii... ;-) Ale jest w rejestrze zabytków.
UsuńAleż się pięknie wycieczkujecie. Kupić - nie kupić - pozwiedzać warto:)))
OdpowiedzUsuńA słowo szczeżuja już dawno zarezerwowałam dla pewnego polityka, ma taki specyficzny szczeżujowy uśmiech.
Pozdrawiam serdecznie, a panny mają podrapy za uchem:)
Mam nadzieję, że pieski nie poczują się urażone, dzieląc określenie z politykiem ;-)) ciekawam, który to...
Usuń...czyli był przegląd romantycznych ruin:)W Podgórkach są piękne widoki!
OdpowiedzUsuńja na takie stworzenia mówię szczekliwe sarenki :))
powodzenia! niech Was porwie jakiś domek:)!!
Widoki w Podgórkach zawładnęły moim sercem i umysłem... i jeszcze te owieczki.. ;-)))
UsuńRuiny w pięknych miejscach...Jak tam musiało się kiedyś komuś pięknie mieszkać...Szkoda tylko, że czasem w ogłoszeniach ludzie rzeczywiście czasem "przeginają". Napisaliby, ze "działka do sprzedaży"...:)
OdpowiedzUsuńCo gorsza, często przeginają nie tylko z opisem, ale i z ceną ;-)) A mieszkać tam byłoby i teraz pięknie...
UsuńPodgórki cudowne !
OdpowiedzUsuńZazdroszczę emocji związanych z poszukiwaniem.
Parę lat temu, też je czuliśmy i tak już zostało -co wiosnę mamy ochotę kupować dom :))Pozdrawiamy !
Emocje są ogromne, zupełnie jak na pierwszych randkach ;-)) Czyżby Mateus nie owładnął Was całkowicie?
UsuńJa też kupiłam malowniczą ruinę. Mimo wielu lat remontów z bólem serca ją rozebraliśmy i zbudowaliśmy nowy dom. Też była bardzo malownicza. Decyzja zapadła jak się oparłam o ścianę i wleciałam z kuchni do pokoju. Okazało się, że pod warstwami tapet zamiast drewnianej ściany było mrowisko. Może warto nastawić się na miejsce i piękny krajobraz. No i żeby prąd był, i woda, bo to kosztuje majątek.
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia jak zwykle rewelacyjne. Buziole
To Wasza ruina była przesadnie malownicza ;-)) ale romantycznie wpadłaś, jak Telimena ;-)) Miejsce jest oczywiście najważniejsze - tylko co zrobić z prawie 200-letnim przysłupowcem? Bo przecież nie rozebrać!!!
UsuńAle warto popytać sąsiadów, czy nie wiedzą by ktoś miał chęć odsprzedać kawałek ziemi w okolicy i zostawić telefon. Myśmy chcieli kupić dom obok, byliśmy już umówieni, ale ktoś nas uprzedził i podkupił właściciela. Teraz jesteśmy szczęśliwi, że tego nie zrobiliśmy. Pod nosem tamtej chatki ktoś wywalił niezbyt piękną chałupę i zrobiło się strasznie tłoczno. A u nas cisza, spokój.
UsuńPrzed kupnem trzeba sprawdzić, czy taka malownicza ruina to nie przypadkiem zabytek, bo wtedy możesz robić remont tylko według wskazówek konserwatora i bez jego zgody nie możesz nic rozebrać. Życzę powodzenia i liczę na następne odcinki.
Hm, niestety, tym razem podzielam uczucia racjonalisty-Padre. Ten dom wymaga przesadnego remontu-)Ale mnie zainspirowałaś - posiadam własne tego typu budowle i nie doceniałam do tej pory ich uroku.
OdpowiedzUsuńOri, jak możesz...;-) Ale wiem, że tylko dlatego serce Ci nie zadrżało, bo tam nie byłaś... na zdjęciach nie czuć magii, jaką ten dom roztacza...
Usuńno aleście sobie ruinkowa wycieczkę zrobiliście... nie jest łatwo z tymi marzeniami... ale trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńa Panienki jak zwykle rozkoszne.. my mamy w planach wycieczkę do schroniska w ten długi weekend , bo tez Panienka jest obiecana...
Oj, to cudnie, szczęśliwa będzie panienka i Wy! Czekan na relację, jaki to skarb sobie przywieziecie ;-)
UsuńDom ważny, ale miejsce ważniejsze. Dom przebudujesz, zmienisz, miejsca, nie.
OdpowiedzUsuńTrzeba kierować się sercem, tak jak w milości,choć rozsądek tez wazny.
Ja nie zważałam na rozsądek, poniosło mnie i urzekło miejsce i jakimś cudem się udało.
Życze Tobie tego samego. Pojedż tam jeszcze raz... i potem jeszcze raz, wsłuchaj sie w siebie i w to miejsce... uważaj na znaki. Mnie znaki zawiodły do mojego domu.
Jesli chodzi o remont, to stare domy można bardzo tanio remontować... dawnymi metodami.
Pod Berlinem stoi 300-letni przysłupowiec, wyremontowany przez kobietę wyłącznie słomą i gliną. Pojedż i zobacz, bo warto. Ściskam,pa.
Amelio, udało Ci się pięknie dzięki Twojej determinacji, jesteśmy pełni podziwu ;-)) Mamy pojęcie o budownictwie tradycyjnym, nie tylko z racji zawodu, ale także zainteresowań. Nie wszystko da się wyremontować przy użyciu słomy i gliny, jeśli konstrukcja jest zniszczona, trzeba ją wymienić, zmienić pokrycie dachu etc. Nie chcielibyśmy stanąć w obliczu bankructwa w połowie remontu ;-)) Ale na pewno nasza decyzja nie będzie wyłącznie chłodną kalkulacją - to musi być zauroczenie! ;-)
UsuńCiekawa jestem tego przysłupowca pod Berlinem - czy masz na niego jakieś namiary?
Hej!
OdpowiedzUsuńNo to po kolei.
Tak auta mają maski zdjęte z silników, żeby lepiej się silniki chłodziły. I zaraz po wyścigu otwierane są wszystkie drzwi. Bo w środku jest bardzo gorąco!
Ten facet z psem na rowerze to tak sobie krążył długi czas po Alejach Ujazdowskich....i oglądali sobie przygotowanie do manifestacji.
Fantastyczne Twoje fotki. Dlaczego? Bo odpoczynek dla oczu OD WIELKIEGO MIASTA.
Moja siostra kupiła siedlisko na wsi. I jest w trakcie remontowania. czas ma bo jest na wcześniejszej emeryturze.
My mamy swoje miejsce na Północnym Mazowszu. Wybieramy się tam w poniedziałek po południu. Wracamy w czwartek. W piątek do pracy rodacy:)
Pozdrawiam Padre i Twoją całą rodzinkę. Widzę, że zwierzęta i przyrodę kochacie. I ruch i wyjazdy.
Popieram
Vojtek
Nam też marzy się odpoczynek od zgiełku miasta ;-) teraz co prawda mieszkamy na wsi, ale nie jest to sielanka, a do miasta i tak codziennie trzeba jeździć do roboty...
UsuńInkwizycjo kochana z tego samego powodu odcięło mnie ostatnio od świata, w Krakowie też nie mają sprzętu na wymianę, cóż widać słabo się przygotowała ta tepsa na przekształcenie w Orange. Nie miałam pojęcia, że jeszcze tyle pięknych domów, stodół popada w ruinę - smutne to takie, bo przecież piękne te domy były i tak się staruszeczki pochyliły i zmierzają do końca. Ciekawe są te Wasze poszukiwania i pouczające. Przesyłam buziaki pełne słońca :)
OdpowiedzUsuńJolinko, nie pokazałam tych dwóch naprawdę rozsypujących się, bo nie wiem czemu, ale nie zrobiłam zdjęć... a te w Wojciechowie i Podgórkach też za kilka lat też się rozsypią, jeśli będą stały bez opieki... Stodoła w Podgórkach na zdjęciach w Googlemaps ma jeszcze dach, w ogłoszeniu z 2010 jest więźba i resztki dachówki... teraz zostały tylko ściany...
UsuńInkwizycjo kochana...Ileż Wy zwiedzicie,ile ja jeszcze dzięki temu pięknych zdjęć zobaczę.Ty nawet największą ruinę pokażesz tak,ze chciałoby się tam być...
OdpowiedzUsuńJakże Ty blisko mnie tak naprawdę mieszkasz...Pozdrawiam serdecznie :)
Trilli, bo te ruiny mają potencjał, duszę, resztki dawnej urody... ja już oczyma wyobraźni widzę, jak pięknie mogłyby wyglądać i w myślach je urządzam po swojemu ;-)
UsuńJak ja juz bym chciala kochani aby Wam sie udało. Piękny dom a widoki- czuje sie jak w belgowie. Szczerze -bo tak najlepiej- sa wieksze ruinki które ludzie odbudowuje, ja sie do czegos takiego nie nadaję-i tak moj dom uważam za ruine, ale wszyscy w niej mieszkamy-innego wyjscia niet. Poszukaj jeszcze- moze w miedzy czasie ten dom Was wybierze. Cierpliwosci cierpliwosci.
OdpowiedzUsuńPs- Padre- jaki pirat przystojniak.
Buziaki
Trzymaj kciuki, kochana, ja już uzbroiłam się w cierpliwość, bo widzę, że przyjdzie nam jeszcze poczekać... Twój dom to nie żadna ruina i miejsce macie bajeczne ;-)) A my marzymy o ruinie, ale takiej na naszą miarę, a jak dotąd te najlepsze przerastają nas finansowo...
UsuńInkwizycjo,przez chwile tam byłam...
OdpowiedzUsuńPadre ma jednak rację.Jeśli uwzględniać wymianę belek szachulcowych , stropowych itd. to cena wyniesie więcej, niż nowego domu, bo dochodzą koszta rozbiórki.
jeśli się zakochałaś, a na to nie ma rady,wrócicie tam:)
Pozdrowienia z upalnego Podkarpacia!
Och, wygląda na to, że to miłość bez wzajemności, no cóż - i takie bywają ;-) Żal mi niezmiernie i wciąż kombinuję, jak by to ugryźć, bo tego domu za kilka lat po prostu nie będzie... z jednej strony już się rozpada...
UsuńWiesz Babo zawsze mi smutno ,że nie można spełnić swoich marzeń przez finanse-ja nie popływam z delfinami,nie zobaczę goryli na wolności,a Ty...pewnie nie wyremontujesz tego pięknego domu:(Ech trochę głupio ten świat urządzony:)Buziole i szóstki w totka życzę:)
OdpowiedzUsuńBabo kochana, jak wygram, to funduję Ci wyjazd do delfinów i goryli, więc trzymaj kciuki! ;-)
UsuńJakie wspaniałe widoki! Te zawilce to moje klimaty :) I strumyk. A ruderki urocze :) Życzę szybkiego pokonania problemów z netem. Buziaczki!
OdpowiedzUsuńTak, to miejsca urokliwe i klimatyczne. Góry, nawet niewysokie, mają w sobie magię ;-)
UsuńMiejsce pełne uroku, Podgórki :). Myślę, że na górze to już z górki :) choć w sumie, kto powiedział, że ma być łatwo.
OdpowiedzUsuńŻal zniszczeń, bo przecież czuć, że kiedyś ktoś z sercem to wszystko budował.
Buziole 102 :*
Na razie wciąż pod górkę, ale wierzę, że kiedyś znajdę się na swoim miejscu ;-)
Usuń...wcale Ci się nie dziwię, budynek piękny nawet w takim stanie. Ale mój mąż mówi, że ja się zachwycam każdą rozwalającą sie ruderą. A ja widzę w niej dom, piękny stary, odrestaurowany.
OdpowiedzUsuńnajczęściej wydawałam z siebie okrzyki zachwytu podczas ostatnich dwóch pobytów na Dolnym Śląsku u w Sudetach. Ileż tam takich domów krzyczy, kup mnie, odbuduj, będę ci służył.
Niestety nie zdążę już chyba zrealizować tych marzeń, jak zwykle w tym przypadku tez finanse...
Życzę Wam powodzenia w poszukiwaniach.
Ja mam tak samo, patzrę na ruinę i już oczyma wyobraźni widzę rozświetlone wieczorem okna zamiast tych pustych oczodołów... trochę z tymi domami jest tak, jak z bezpańskimi zwierzętami - serce boli i każdego chciałoby się przygarnąć, obdarzyć opieką i uczuciem ;-)
UsuńA wiesz, Inkwizycjo, mężczyźni patrzą na takie rzeczy bardziej praktycznie, widzą zgniłe belki, zagrzybione ściany, kiedy my już ustawiamy mebelki w kuchni i palimy w kominku; moja mama mówiła "szybko to się pchły łapie". on, ten dom, gdzieś tam czeka na Was, i być może, wcale nie tak szybko go odnajdziecie, zapewniam, warto potrudzić się jeszcze, żeby być pewnym na "amen"; serdeczności.
OdpowiedzUsuńCzymże byłoby życie bez marzycieli, Marysiu ;-)) Ja już ten dom mam umeblowany w wyobraźni i donice przed wejściem i mydełka przy umywalkach... Ale dobrze, że mamy podporę w tych trzeźwo patrzących, co sprowadzają nas na ziemię ;-)
UsuńTen jest piękny, warto pomarzyć. Eternit ma obowiązek wywozić gmina ;-)
OdpowiedzUsuńMy baby wrzucamy do takich przedsięwzięć sporo psychologi, intuicji i w ogóle uczucia i też często miałam wrażenie, że może to ten i to właśnie to miejsce tylko coś jeszcze mi umknęło i nie jestem dość wrażliwa. Faceci widza pogniłe belki, ruiny a cisza nie robi takiego wielkiego wrażenia i dobrze, bo ktoś musi twardo stać na ziemi a łatwo nie będzie żeby nie wiem gdzie było. Generalnie zazdroszczę Ci nawet tych miejsc, które Ci się nie podobają, bo wszystko przy tych poszukiwaniach ma swój klimat. Wytrwałości, rozsądku i ...uczucia życzę, bo jednak bez niego nie da rady.
UsuńNas wybrało miejsce, nie dom. Oczarowało nas, a wymagało "tylko" zacięcia i ogromu pracy fizycznej. Potu i zwątpienia, czy damy radę. Daliśmy. Dom był w dużo lepszym stanie, a mimo to pochłonął krocie, więc to męskie trzeźwe spojrzenie nie jest bez sensu. Znajdziecie. Powolutku. Powodzenia.
OdpowiedzUsuń