Lubię brać
urlop pod koniec lata. Kiedy wszyscy z piękną opalenizną, głowami pełnymi
wspomnień i w szponach depresji pourlopowej muszą wracać do pracy, ja wciąż mam przed sobą tą cudowną
perspektywę wolności ;-)
Poza tym po
sezonie jest ciszej, spokojniej, bardziej romantycznie...
Byliśmy w
Takim Jednym Miejscu, o którym na razie nie mogę pisać.
Trochę się
już do niego przyzwyczaiłam, ale jeśli coś pójdzie nie tak... trudno.
Na razie
mam głowę pełną wrażeń i już za sobą depresję pourlopową. Opalenizny
zjawiskowej nie mam, za to nogi podrapane, jak w przedszkolu ;-)
TAM:
I teraz uwaga: to cudo powyżej to przegorzan. A "koper" poniżej - dzięgiel leśny. No naumiałam się ;-) Dzięki Megi. Megi, dzięki!
Nasz domek
tymczasowy bardzo przypadł panienkom do gustu. Kuchnia też. I wybieg... bez
końca ;-) Chyba wszystko im się TAM podobało ;-)
Wschody i
zachody słońca były zjawiskowe. Zachody miały tą przewagę, że można było robić
zdjęcia nie ruszając się z leżaka, żeby obejrzeć wschód trzeba było wygramolić
się ze śpiwora o 5 rano i polecieć jakieś 30 m na przełęcz ;-)
Wycieczka
żółtym szlakiem z Komarna do Wojcieszowa skończyła się wędrówką "na
azymut" i spotkaniem liska. A nawet
dwóch ;-) Bawiły się jak szczeniaczki... a my podglądaliśmy je z daleka z
zapartym tchem (i z panienkami na smyczy... całe szczęście, że były zmęczone).
Zwyczajowo
w tle majaczy Ostrzyca Proboszczowicka – nieczynny wulkan.
A PO
POWROCIE:
Rano trzeba śmigać do roboty, a po pracy - słoiki (tak, droga Ystin), słoiki, słoiki… ;-)
Ogarniam maliny, które mnie osaczają. Liczę dynie i ważę je w oczach i już myślę, co będzie można z nich upichcić ;-) Podbieram szpakom trochę czarnego bzu i nastawiam nalewki.
Spędziłyśmy z
Megi wieczór i kawałek nocy na rozmowie o chwastach, zbiegach okoliczności i
naprawianiu świata.
Lato pomału
się kończy. Słońce jest zamglone, rano na trawie długo leży rosa, wieczory chłodniejsze. Czai się jesień pełna perspektyw... Jestem na nią przygotowana;-)
Ściskam Was czule
No widzisz- i od razu spokojniejsza jestem- słoiki robisz przecudne, ja jakoś w tym wzgledzie antytalencie ( a bardziej leń...) jestem...
OdpowiedzUsuńkrajobrazy odlotowe-ten wschód słońca...- trzyam kciuki, zebys mogła jak najszybciej napisac♥
Inkwizycjo,
OdpowiedzUsuńte widoki nastroiły mnie bardzo romantycznie...
I przetwarzasz,to pysznie!
Ja też wolę wakacje w innych porach.
Wiosna i schyłek lata są najlepsze.
Już jutro lecę na ciepłą wyspę.
Tymczasem najserdeczniej Cię...
Kochana, Twoje "TAM" jest absolutnie zachwycające!!!!
OdpowiedzUsuńTym bardziej, że kilka lat mojego życia w pewien sposób związane było z Sokołowcem 9zupełnie nieopodal Wojcieszowa, trochę z drugiej strony Świerzawy)i że codziennie spoglądałam na Proboszczowską Fudżijamę;-))) I bywałam na niej rzecz jasna, a jakże!
A Twoje TUTAJ smakowicie niezwykle wygląda;-)
Buziaki wielkie przesyłam i życzę owocnego tygodnia.
Ależ piękny urlop miałaś! Tyle urody świata naraz, w jednym poście: i przyroda, i liski, i twoje psy, i moje ulubione dynie... Mam pytanie do ciebie, jako fachowca: czy można jakoś dynie zamrozić, żeby mieć w zimie na zupę? Życzę bezbolesnego powrotu do pracy i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMika
Dynie można przechowywać w całości bardzo długo (do wiosny) o ile mają nieuszkodzoną skórkę. Zamrażać oczywiście można też, ale radzę życzliwie wcześniej je obrać ze skórki i pokroić, bo ta robota na rozmrożonej dyni jest bardzo upierdliwa ;-)
UsuńCzy tam w tle majaczą Karkonosze? co za miejsce znaleźliście, może rzeczywiście już tak pozostanie, skoro przyzwyczaiłaś się? bardzo urokliwe widoki, bardzo przydatne w Twoich rodzinnych planach, przyciągają; a nalewka z jagódek czarnego bzu? toż to łzy chrabąszcza; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTak, Marysiu, na horyzoncie Karkonosze, bliżej Rudawy Janowickie, a od północnego wschodu - Kaczawskie. Czy pozostanie? - to zależy od wyniku negocjacji finansowych ;-)
UsuńPrzegonił nas po tamtej okolicy gps, kojarzę teraz te Rudawy Janowickie, okolica przecudna; pewnie mknęliśmy do domu jedną z tych dolin, które widać na jednej z panoramek z górami w tle; owocnych negocjacji życzę, znam to rozczarowanie, kiedy jednak trzeba zrezygnować, a już się prawie urządzało kuchnię, trzymam kciuki, Iwono,pa.
UsuńTaak... z tym urządzaniem to już jestem mocno zaawansowana ;-)
Usuńno proszę, jakie słoiki ozdobniaste... i jaki trafny wybór zdjęć z 700;-ppp aleś mi narobiła z tymi malinami, spać nie mogłam z powodu wyrzutów sumienia, że są w lodówce, a nie w przetworach. W Świdnicy strasznie dużo ludzi i rzeczy, z Bielawy przywiozłam kolejne kilogramy zieleniny do przetworzenia. Już nie chcę.
OdpowiedzUsuńLiski^_^
Ale już są w słoikach, hę? Nie chcesz więcej? ;-) A ja mam wyrzut za te 700 zdjęć...;-)
Usuńchce więcej:-) zdżemikowane i zamrożone. Mam na nie białą miseczkę;-))) Mówiłam, że LUBIĘ zdjęcia, im więcej, tym lepiej. Więc rób, żeby były na następny raz.
UsuńTAM jest pięknie!!!
OdpowiedzUsuńZa TAM trzymam kciuki :) Jest przepięknie...
OdpowiedzUsuńLiski urocze i w ogóle piękny fotoreportaż :)
Pozdrawiam czule
Halina
No właśnie...Bez. Nie wiem czy zbierać, czy zostawić ptakom. Nalewka? Hmmm... nie mam doswiadczenia w robieniu ;)Jakie proporcje? Cukru, spirytusu, owoców?
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Trochę zbierz, resztą wystarczy dla ptaków ;-) Nalewka ziała napotnie, moczopędnie, oczyszcza organizm. Jest świetna na przeziębienia (uśmierza gorączkę).
Usuń1 kg owoców czarnego bzu (muszą być dobrze dojrzałe, nie czerwone) + 1 litr spirytusu i odstawiamy na miesiąc w ciepłe miejsce, codziennie potrząsamy.
Z 0,5 l wody i 0,25 kg cukru robimy syrop i łączymy z przefiltrowanym nalewem. Musi stać jeszcze tydzień, a po przefiltrowaniu i rozlaniu do butelek - co najmniej pół roku. Tak że będzie na następny sezon ;-)
No to pojutrze zbieram :)
UsuńDzięki, buziaki cieplutkie!:)
Cudnie, taki Wasz raj an ziemi:) Też lubię taki późny urlop, bez wątpienia ma swoje zalety :) Najbardziej zazdroszczę Ci dyniek, moje w tym roku prawie nie mają owoców...
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam!
U mnie też nie za wiele, ale za to olbrzymie ;-)
UsuńCiekawi mnie to miejsce. Może znaleźliście jakiś dom?
OdpowiedzUsuńLiski cudne i zdjęcia wszystkie piękne.
Patrząc na zdjęcia nie miałabym wątpliwości, że TAM!
OdpowiedzUsuńNo to niech się Wam ziści!
no to wreszcie dołączyłam do grona Twoich czytelników. Jest fajnie. Twoje wakacje urocze. Pogórze Kaczawskie /dobrze mówię???/ w Twoim obiektywie kapitalne. :-) pozdrowienia serdeczne
OdpowiedzUsuńNasza Polano, witam najserdeczniej ;-) Właściwie to Góry Kaczawskie - okolice Jeleniej Góry.
UsuńWidzę to przez okno!In jeszcze pola złotej nawłoci,cud po prostu!-Zofia z Jeleniej Góry.
OdpowiedzUsuńZofio, a więc rozumiesz, co mam na myśli (i w sercu)!
UsuńFajne foty fajne, uważajcie, bo do dobrego to łatwo się przyzwyczaić :)
OdpowiedzUsuńKochana, nieziemska okolica i zupełnie się w niej można "zapomnieć".ta pagórkowatość i światło na pierwszej fotce byłaby trochę nawet "toskańska" , gdyby nie masyw w dalszej perspektywie.
OdpowiedzUsuńDynie cudne ,u mnie trochę mniejsze i właśnie miałam się zapytać o te zielone ,czy można je jeść czy tylko cieszyć się ich urodą ?
przytulam
Jeść, jeść! one w środku są cudownie pomarańczowe ;-)
Usuńo to bardzo dobrze .Dziękuję.
Usuńp.s. Twoje pieski mają piękne uśmiechy.:D
zazdroszczę Ci takich widoków :) u mnie teraz też przetwory, ogóry miałam w tym roku późne, bardzo późne (jeszcze jutro będę miała ogórkowe "dożynki" i kuuuniec), zostaje jeszcze papryka, buraczki i ziemniaczki hiehie, nie mogę się doczekać kopania (oczywiście żartuję!). Patrzę na foty i widzę że też robisz taki miks ogórki-papryka :)) pyszne są! :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze tyo mieć perspektywę:)) A Ty masz ich nawet w naddatku - bo i na zdjęciach i przy jesieni:)) Dziewczynki jak zwykle cudownie dziewczęce:)
OdpowiedzUsuńInformuję http://ostojatupai.blogspot.com/2012/09/nominacje-blogowe-wszystko-przez-kame.html
OdpowiedzUsuńBabo kochana z całego serduszka Wam życzę,aby TAM okazało się TYM miejscem:)
OdpowiedzUsuńO Bogowie.... TAM jest przepięknie. I spokojnie. I cicho. Niech to TAM przeistoczy się w TU. :)
OdpowiedzUsuńA o słoikach się nie wypowiem, bo zgłodniałam od samego patrzenia na te dyniaczki piękne, na te słoje wypełnione cudnymi paprykami i sałatką z ogórków...i w ogóle idę zrobić kolację, a co! Uściski Kochana!
Niech się Wam TAM spełni. Tak pięknie...Piękne dynie. W tym roku mam tylko kilka. Mąż posadził bardzo oszczędnie. Ja miałam zawsze inwazję dyń. Będę kupować, bo lubię dynie wkoło, a i owce lubią zimą przekąsić. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńP.S. Dwa tygodnie temu podziwiałam krajobraz z Twoich zdjęć, zostałabym tam gdzieś, och zostałabym, ale musiałam wracać
Dziękuję za wspaniałą wycieczkę którą sobie zrobiłam po Twoim blogu w czwartkowy poranek będę wpadała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ilona
piękne zdjęcia! i urlop też:) życzę Wam, aby Tam stało się niebawem Tu :)
OdpowiedzUsuńWow jaki fajny blog i pieski też są ?
OdpowiedzUsuńJedyne co musisz to mieć w ogóle jakikolwiek blog.
Jeden kot na jednym zdjęciu ,
a do konkursu może stanąć kilka kotów z jednego bloga.
Zobacz tutaj
http://naszekociki.blogspot.com/2012/09/wrzesniowy-konkurs-w-klubie-kota.html
Jak masz 3 koty to możesz zamieścić 3 zdjęcia.
UsuńDo jutra czyli piątek 14.09.2012 do godz.20:00
Tak tak, już wiem, dzięki! Każdy kot musi mieć swoją szansę ;-)
UsuńAlez tam pieknie!!! Rozmarzylam sie... Krajobrazy naprawde zjawiskowe. Ale nie ukrywam, ze jeszzce bardziej spodobaly mi sie... dynie! Piekne okazy Inkwizycjo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
ja ze te słoiczki to ................kochana ile ja bym za nie dała - mniam
OdpowiedzUsuńzdjęcia cudne :)całuski
maniam się rozmarzyłam ...
OdpowiedzUsuńcałuski