Lało u nas od środy. Obudziłam się dzisiaj rano i przez okno wpadły promienie słońca. Nareszcie! Wzułam więc kaloszki i poszłam na obchód. Tak mnie jeszcze nie zalało, odkąd tu mieszkam. Wszędzie wokół woda, na szczęście dom stoi na lekkim wzniesieniu. Poczułam się troszkę jak w Wenecji...
...albo w Amazonii...
Moja ukochana łąka kwietna i rabatka różana zamieniły się w staw kąpielowy.
Do południa wynosiłam rzeczy z zalanej komórki: elektronarzędzia Padre, przeznaczone do renowacji stare drzwi i krzesła, 3 rowery (skąd ich tyle?!) i inne rozliczne rupiecie...
Za to panienki miały wielką uciechę ;-) zwłaszcza Kri, która uwielbia się pluskać. W ciągu dnia woda, lodowata rankiem, nagrzała się i jest teraz super kąpielisko. Trochę płytko... pływać się nie da ;-) Ale gdyby trochę popadało...
A ja muszę sobie kupić wyższe kaloszki ;-) bo w tych obecnych musiałam bardzo uważać, żeby się woda nie wlała.
Deszczysko poszarpało mi świeżo rozkwitłe hibiskusy. Na szczęście jest mnóstwo pąków i będą kwitły do jesieni.
No i na koniec będę się chwalić ;-)
Anabel obdarzyła mnie wyróżnieniem i bardzo pochlebną opinią ;-)) Oczywiście czuję się lekko zażenowana, niemniej miłe to jest bardzo - dziękuję Ci pięknie, moja droga! Muszę teraz napisać 7 rzeczy o sobie... hmmm... 1) Nie lubię mówić o sobie, 2) nienawidzę sprzątać, 3) lubię leniuchować i rozmyślać, 4) jestem niekonsekwentna, 5) uwielbiam wodę, 6) lubię zbierać grzyby, 7) jestem punktualna ;-)
Zgodnie z zasadami powinnam przekazać wyróżnienie... ale ponieważ rozprzestrzeniło się ono z prędkością światła i większość z Was już je dostała, nie będę się narażać na dylematy moralne. Wyróżniam wszystkie blogi, które obserwuję, to chyba oczywiste?! ;-)
zakładka "moje mruczando", kocuch czarny + szary- przepadłam, są jak moje, z tym że paskowanego już nie ma. Czyli obserwuję:-)Zalało, fakt.
OdpowiedzUsuńAle hibiskusy się pozbierają, masz rację.
Nieźle, nas przynajmniej nie zaleje, wszystko płynie w dół, ale dzisiaj wieje jak nad morzem, drzewa szumią targane wiatrem. Dobrze, że przynajmniej panienki miały frajdę, a Ty "prywatne jezioro" wszak napisałaś, że lubisz wod :), a leniuchować, to chyba każdy uwielbia, szczególnie z ksiązką w hamaku, ślę buziaki gnane podmuchami wiatru :)
OdpowiedzUsuńwspółczuję... i ciesze sie że o tyle mieliście szczęście, że wodanie wdarła się do Waszego domu...
OdpowiedzUsuńto straszne w jakim stanie są nasze rowy melioracyjne, rzeki, wały obronne... tyle lat zaniedbań...
życzę suchej ziemii pod nogami.
Inkwizycjo krajobraz rzeczywiście wodn0-szuwarkowy. Ale za to niepowtarzalne zdjecia wyszły ;-) Pozostaje wierzyć że juz koniec deszczów w najblizszym okresie a letnie słoneczko szybko wysuszy ten wodny swiat. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńObeschnie i zostanie jedynie w pamięci obraz prywatnej Wenecji. No i dobrze, zwykła kolej rzeczy.
OdpowiedzUsuńU nas wody mnie, ale też mokro.
Mnie fotka z bramą w wodzie wygląda jak rajska brama uroczo i tylko szkoda, że nie jest to naturalne, ale w tym roku pogoda znowu sobie poczyna bardzo bezczelnie i wyrazy współczucia dla całej rodziny, bo zapewne odlicza się z przerażeniem każdy centymetr przybywającej wody a kaloszki rzeczywiście powinnaś sobie kupić takie jak w domu nad rozlewiskiem.
OdpowiedzUsuńPs.
Wiem że nie lubisz mówić o sobie, ale bardzo lakonicznie o sobie napisałaś.
u mnie w domku podobnie jak u Ciebie, też słonko od rana świeci i gorąco :) oby na dłużej! Obawiam się jednak burz, które mogą pojawić się wieczorami przy takiej aurze (no bo troszkę się boję burz^^). Co do zalania to uh, może u mnie w ogródku woda nie stoi, ale jak wychodzę na podwórko to też w kaloszach (zdaje się takich jak Twoje ;)) i woda chlusta pod nogami. Na łąkach za to mnóstwo wody. Co prawda nie ma w pobliżu żadnych rzek, ale woda nie odpływa, bo rowy u nas są zaniedbane, nie czyszczone i wszystko zalewa. Zdaje się, że kilka jezior zrobiło się naturalnie. Za to wieczorami rechoczą żaby, te z kolei wabią stada bocianów... ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
O rety! To wygląda okropnie. Dobrze że dom masz wyżej. Mam nadzieję, że woda szybko opadnie, tylko współczuję sprzątania. O tak, dziś słonko wyszło i mnie też poprawiło humor. Oby jeszcze lato trochę nas porozpieszczało słonkiem!
OdpowiedzUsuńBuziole :)
O kurcze, to ja nie mogę narzekać. Wody w ogrodzie mam zdecydowanie mniej za to łąka zalana, żaby kumkają a 2 dni temu zaczęły nas atakować chmary komarów Ale moje psiule też zachwycone, troche się pochlapały jak to retrievery.
OdpowiedzUsuńDobrze że dobry nastrój Ci dopisuje.
"jaka piękna katastrofa",Inkwi ściskam Ciebie w tej niedoli.
OdpowiedzUsuńZdjęcia dobrze oddają klimat.Gratuluję wyróżnienia!!!kisses&hugs
O matko. Prywatna Amazonia. Ile h2o. Teraz to ja chyba bede musiała ci szczepki powysylać.
OdpowiedzUsuńAż ciaki mi przeszły po plecach , kiedy zobaczyłam Twój ogródek w wodnych otmętach. Przeżyłam powódź dwukrotnie. W jednej w 1997r. straciłam w zasadzie wiekszość dóbr, których do tamtej pory dorobiliśmy się. Wiem, jak to jest, gdy wszystko mokre. Nawet, gdy to tylko ogródek, bo to dla Ciebie może być AŻ ogródek! Będzie dobrze! Woda opada, a roślinki w większości jakoś dadzą sobie radę! Pozdrawiam Ciebie serdecznie :)
OdpowiedzUsuńŁo matko...Psy się ubawiły, ale szkoda roślinek. Dobrze, że anakondy nie widać :) Życzę duuużo słońca i Wenecji, ale w bardziej romantycznym wydaniu :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo pięknie.... dobrze, że domu nie zalało! :) Ściskam!!! I gratuluję wyróżnienia :)
OdpowiedzUsuńOjej to az tak was zalalo?? wspolczuje, no ale panienki rzeczywiscie maja radoche, prywatny basen :)Mam nadzieje ze woda szybko zejdzie.
OdpowiedzUsuńOo i znowu wiecej wiem o Tobie :) buzka
Pogoda w tym roku masakryczna. Same ulewy i wichury. Człowiek nie może nacieszyć się latem. Mam nadzieję, że roślinki przetrwały. Buziole w nos
OdpowiedzUsuńSkoro uwielbiasz wodę, to Los Ci zrobił prezent:-) No i pieski się pobawiły...
OdpowiedzUsuńŚlę uściski osuszające!
Inkwizycjo, to rzeka wylała? spływa chociaż ta woda?
OdpowiedzUsuńDla mnie jest to przerażający widok, w tamtym roku widziałam jak wylał Wisłok, droga i nie ma drogi i te szare masy wody, śniło mi się potem po nocach. Sucho pod nogami życzę i pozdrawiam serdecznie.
I znowu ja,. Tym razem z zaproszeniem na bloga.:)
OdpowiedzUsuńŚpieszę Wam donieść, że woda powoli opada. Podwórkiem już można przejść bez kaloszy ;-)
OdpowiedzUsuńTo nie rzeka wylała, to po prostu woda opadowa. "Za Niemca" był u nas we wsi system drenażu i rowów odwadniających, ale jest już zniszczony, zamulony, a że ziemia gliniasta to woda stoi.
W sumie to straty są minimalne, a frajda dla panienek ogromna ;-) dzisiaj czułam się jak nad jeziorem, nawet zapach był jeziorny ;-)
Wygląda na to, że kwiaty przeżyją, oprócz tych stratowanych podczas szaleńczych zabaw ;-) Nie wiem, jak bardzo stanie w wodzie zaszkodzi rzekom i czy malin nie zaatakuje pleśń. Oby przyszły tydzień był słoneczny!
Dziękuję Wam za troskę i ciepłe słowa, ściskam!
Kochana I. serce mi zamarło, gdy pokazał mi się komunikat, żądana strona nie może być wyświetlona, z powodu zmiany adresu!!
OdpowiedzUsuńAle już, już jest, więc klikam z prędkością światła, aby nie znikła!!
Kri jest przeurocza! Dorosły pies z wdziękiem szczeniaka :)
Kaloszki niech już nie będą potrzebne, bo ogrodu żal! Deszcz sio!!
Inkwizycjo kochana jak dawno się nie widziałyśmy aż strach pomyśleć... A u Ciebie taka nieciekawa sytuacja, choć muszę Ci napisać, że zdjęcia są takie urokliwe a pieski to po prostu się czują jak ryby w wodzie ;) Mam nadzieję, że już trudne chwile za Wami i teraz już będzie dobrze i ogród szybciutko dojdzie do ładu...
OdpowiedzUsuńBuźka!
Kochane dziewczyny, u nas znowu pada! Trochę obeschło, kwiaty się podniosły, ale do ogródka i tak trzeba wchodzić w kaloszach... a teraz znowu leje i wody przybiera. Coś lipne to tegoroczne lato ;-((
OdpowiedzUsuńWiesz co? nawet z deszczowej katastrofy umieć zrobić cudne wydarzenie i jeszcze to sfotografować tak, żeby inni mogli to podziwiać to jest COŚ!!! Inkwizycjo- jestem Twoją fanką!!!
OdpowiedzUsuńOdkąd pamiętam marzę o zobaczeniu Amazonii. Okazuje się, że nie trzeba wyjeżdżać poza granice kraju, by zobaczyć taki ogrom wody. Jak ktoś to wcześniej ujął: naprawdę "piękna katastrofa", całe szczęście, że woda już opada. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Inkwizycjo!!!Czy jeszcze bardziej Cię nie zalało??? Odezwij się!!!
OdpowiedzUsuńO kurcze... Nie sadzilam, ze az tak Was zalalo :( Wspolczuje i mam nadzieje, ze jest juz troche lepiej?
OdpowiedzUsuńUsciski!