Mieszkają małe smuteczki.
Ten pierwszy jest z tego powodu,
Że nie wolno wchodzić do ogrodu,
Drugi - że woda nie chce być sucha,
Trzeci - że mucha wleciała do ucha
A jeszcze, że kot musi drapać,
Że kura nie daje się złapać,
Że nie można gryźć w nogę sąsiada
I że z nieba kiełbasa nie spada
A ostatni smuteczek jest o to,
Że człowiek jedzie,
a piesek musi biec piechotą.
Nasze sunie nie mają takich zmartwień. Mają ogród, w którym są słodkie maliny i, czasami, rozkoszne bajorko. Koty są spolegliwe i drapią li tylko od niechcenia. Kury sąsiadki... hmmm... spuśćmy zasłonę tajemnicy ;-) I nawet kiełbaska spada i inne smakołyki, prosto jakby z nieba ;-) A jazda autem oznacza faaajny spacer (choć czasem wizytę u weta, niestety...)
Jedynym zmartwieniem panienek jest to, że wyjechał Pan... który tak daaleekooo rzuca sznurek, którego kapcie są takie duże i miękkie, że wygodnie było na nich kłaść głowę, któremu zawsze COŚ spada z talerza ;-))
Drobną rekompensatą jest możliwość spania w łóżku razem z Panią... ale to chyba nie to samo ;-)
(Oj, nie! Tęsknimy!)
Są zwierzęta, które mają zmartwienia zniacznie większe, niż te z wierszyka Brzechwy. Im dedykuję tego posta. Obrazek jest przeznaczony na pomoc dla Domu Tymianka. Do kompletu będzie jeszcze pudełko na drobiazgi.
Zdjęcia są, jakie są, z powodu depresyjnego braku światła słonecznego. Ale pieski są słodkie, zapewniam ;-)
Zajrzyjcie, proszę, do Sklepiku pod Orionem albo po prostu rzućcie grosik...
Cóż, postaram się zebrać całą silną wolę i nie poruszać wątku kurzego :)
OdpowiedzUsuńZdjęcie Crimy w basenie jest cudne! Takie... letnie i radosne.
Oczywiście wszystkimi moimi kończynami podpisuję się pod postulatem Inkwizycyjnym: zaglądajcie i kupujcie w sklepiku Oriona!
każda Wasza złotówka robi tym psom ogromną różnicę! A Wam - no cóż... chyba można się wyrzec tego jednego piwka, ciastka czy czego tam jeszcze.
I tak - pieski są słodkie. Jako naoczny świadek potwierdzam z całą stanowczością.
Witaj, jak tu pięknie! Dziękuję za zaproszenie!Małe sprostowanie:z moich doświadczeń wynika, ze kury niekiedy dają się złapać:-((
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie rodzinę ludzką i futrzaną
Kury dały się złapać niejeden raz, ale o tym szaaa... W każdym razie przeważnie udało się uratować im życie ;-)
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńMiło mi poinformować, że "złapałaś" pięćsetny komentarz na moim blogu i tym samym stajesz się właścicielką jednego z moich jesiennych wianków.
Odezwij się do mnie na maila, uzgodnimy szczegóły.
Pozdrawiam i gratuluję;-)
Łał!! niemożliwe! ;-))) nigdy niczego nie wygrałam dotąd... a komentarz napisałam zupełnie spontanicznie ;-) Taki cudny wianek, jak się cieszę! Już piszę maila ;-)
OdpowiedzUsuńwitaj. dzisiaj zobaczyłam twój wpis na 'groszkach i różach' i postanowiłam zajrzeć :) Zapowiada się baaardzo ciekawy blog. Będę zaglądać częściej. Psiaki niesamowite. Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńPiękniusie pieniusie i te żywe i te na obrazku. Sama jestem psiarą co odziedziczyły moje dzieci. Mam Gofera o sylwetce wilka, a umaszczeniu typowego lisa. Na razie goni wróble, ale jak by się napatoczyła jakaś kurka to czemu nie...
OdpowiedzUsuńRubinelo, widzę że "wątek kurzy", mimo moich usilnych starań przykrycia go czapką-niewidką, wiecznie żywy ;-)
OdpowiedzUsuńNo cóż... w naszych futerkowych towarzyszach wzbudza wielkie emocje ;-))
Na Twym blogu wszystko co kocham ludzi z artystyczną duszą bo sama mam taką , naturę, przyrodę wokół..ja niestety na razie wciąż miastowa , zwierzaki...piekne widoki!!! Zdjęcia rudery poniżej cudne!!! Tyle pracy za Wami a i psiaki urosły jak popatrzeć na ostatnie posty:):)
OdpowiedzUsuńMy z męzem marzymy o agroturystyce ale troszke jeszce potem..
Kocham tez Izery choć tak mało je znam..ale wystarczyło,ze stanęłam tam pierwszy raz i wtedy powidziałam,że to moja miłośc:):)
Pozdrawiam serdecznie