U progu jesieni życia odbiło nam.
Sprzedaliśmy nasz mały, biały, wygodny domek i kupiliśmy ruderę na Pogórzu Izerskim.
W dodatku jesteśmy przekonani, że była to najlepsza decyzja naszego życia.
Ja nie szyjąca jestem, to znaczy szyjąca czasem jak muszę, ale z obrzydzeniem. Powodzenia w losowaniu. Los Cię lubi, więc kto wie:)Pozdrawiam serdecznie:)
Jestem wdzięczna za każdy komentarz ;) Moderuję tylko te do starszych postów, aby mi nie umknęły. Okazało się, że i tak umknęły... ale dobrzy ludzie przypomnieli mi o moich obowiązkach :)
Ja nie szyjąca jestem, to znaczy szyjąca czasem jak muszę, ale z obrzydzeniem. Powodzenia w losowaniu. Los Cię lubi, więc kto wie:)Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńNie zagladam, nie zaglądam hihi.
OdpowiedzUsuńzapowiada się świetnie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Paula
Ty, Kaprysiu, szyć nie musisz... Twoje filcowanie tak mnie opętało, że spać nie mogę ;-)
OdpowiedzUsuńHannah - przeprowadzaj się i pilnuj Mroźniaka!
Paulo - byłam na Twoim blogu i... znalazł się w Kociołku Smaków. Super!
...ciekawe, bardzo ciekawe!
OdpowiedzUsuńjuz ide pod ten drugi adresik ktory tam karzesz nacisnac...
dziekuje ci za cieple slowa i za sloneczko!
przytulam