Wysiadłam z samolotu i od razu wyciągałam ortalion z walizki - irlandzka pogoda nie zawiodła ;-) Padre zadzwonił, że się spóźni - nie może zaparkować - grzecznie stałam w deszczu i chciało mi się skakać z radości! ;-) Tyle razy lądowałam w Dublinie i nigdy nie miałam okazji zwiedzić tego miasta. Czas już więc był na nadrobienie zaległości. Oczywiście za chwilę wyszło słońce ;-)
Pokażę Wam trochę zdjęć z okolic portu nad rzeką Liffey. Padre wlókł mnie trzymając za rękę, a ja strzelałam w biegu fotki "z biodra" czyli ściślej mówiąc - z okolic ramienia ;-) Chwila na dublińskiej ulicy...
Archaiczna irlandzka nazwa okolic miasta – Dúbh Linn (oznaczająca "Czarny Staw") – została przez stulecia zangielszczona do współczesnej postaci: Dublin. Natomiast współczesna irlandzka nazwa Baile Átha Cliath oznacza "Miasto Brodu z Trzcinowymi Płotami". To za Wikipedią, ale zamieszczam, bo nie wiedziałam dotąd, a bardzo mi się spodobało ;-) Uwielbiam język irlandzki, jest taki... elficki ;-)
Stare łączy się z nowym - bez zadęcia.
Irlandzkie dziewczęta ;-)
Pomału wracamy w stronę portu... i do auta. Jeszcze tylko godzina w korku - jest piątkowe popołudnie - i w drogę!
Szczerze mówiąc nie wiem, skąd będzie następny odcinek... ;-)
Ściskam czule skądbądź!
Pikne te pomniki, a laski, no normalnie wyrazy współczucia dla Padre-hihih. Nosz zazdrość w Dublinie nie groźna.
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobają mi się te figury - z brązu, z żelaza? Spotkałaś takich panów więcej? A może pań?
OdpowiedzUsuń:))))) nio Inkwizycjo o to Ciebie nie podejrzewałam ;>>>
OdpowiedzUsuńale w sumie, teraz widać jak na dłoni Twoja naturę kobiecą :)))
Zdjęcia śliczne mimo, że z pozycji Bonda :)
Uśmiecham się do Ciebie, bardzo :D
Hanuś - Padre nawykły, a niechby spojrzał w bok... ;-)))
OdpowiedzUsuńOri - chodzi Ci o tego pana z gulą w kroku? panie i konie zdecydowanie piękniejsze...
Jomo - że co? czym się naraziłam? chyba nie tymi dwoma wrednymi fotkami? - bo taka prawda jest...;-))))
Dziękuję za pochwałki ;)
OdpowiedzUsuńKoooocham Dublin ;) zmusił mnie do zakupu i nawyku noszenia parasolki w torebce ;) nie byłam tam już dawno dawno i aż mi ochoty narobilaś moja droga na odwiedzinki w Baile atha Clath;) też lubię tę nazwę ;)
Co do kobiet.. no co, sama prawda ;P hihii
ale mogłyby nie straszyć turystów okupując pomnik na o'Conellu ;P
OdpowiedzUsuńInkwizycjo kochana mogłabym się wtopić w tłum dziewczynek bo sama jestem z boczkami no i czerwone włoski na łepetynce są mi od lat przypisane ;) Jedno co mnie wyróżniałoby to styl w ubiorze. Choć pewnie bardziej historycznie pasujący do tej części świata bo to styl wiktoriański ;)
OdpowiedzUsuńnie mogłam ostatnio coś ostatnio u Ciebie zostawić komentarzy. A tak bardzo chciałam napisać swoją historię o biednym Polaku co kupił z miłości ziemię...;)Ale Twoja historia jest bardziej romantyczna, więc i może dobrze...
Co do celtyckich krzyży to bardzo chciałabym kiedyś je zobaczyć na własne oczka ;)
Buziaki!
Niezwykle urokliwy ten Dublin z twojego punktu widzenia :) A język gaelicki - ach, chciałabym nim władać :) A czy skarbami natury zebranymi gdzieś po drodze też się pochwalisz? :) Buziaczki.
OdpowiedzUsuńeM - na pewno wrócę do Dublina i nie tylko na lotnisko, bo oczywiście nie zobaczyłam go w całości... Co do dziewcząt - piknik u stóp pomnika O`Connella sam się prosił o uwiecznienie na zdjęciach ;-)
OdpowiedzUsuńRóżany - mieć boczki a mieć w wieku 20 lat brzuszysko wylewające się dresu i spod obcisłego T-shirta to wielka różnica ;-)) młode irlandki są monstrualnie grube i nawet nie próbują tego ukryć (co dziwniejsze, chłopcy są raczej szczupli) i w dodatku wiecznie coś żują...;-) Twojej historii jestem bardzo ciekawa, może się jednak pokusisz o napisanie?
Anabel - jak zwykle przytargałam garść kamieni i muszelek, ale na pewno pochwalę się zdobyczami z targu staroci ;-)
Ori - jeszcze poprawka do mojego komentarza: tak, widziałam na nabrzeżu inne figury z brązu - kilka nienaturalnie chudych postaci i nędzny pies - pomnik upamiętniający ofiary Wielkiego Głodu w Irlandii. Pan ciągnący linę zdecydowanie lepiej się prezentuje.
OdpowiedzUsuńZwalily mnie z nog te irlandzkie dziewczeta:)))))))
OdpowiedzUsuńFakt, czesto sie takie widoki oglada na ulicach- w wiekszosci matki wygladaja lepiej od corek.
Elficki celtycki tez mi sie podoba:)
Pozdrawiam:)
Nie pogniewaj się kobieto z toporem,ale miasto na mnie tak nie działa:(.Chce dziką przyrodę i powierzchnie nie skalane ręką homo sapiens-choc podziwiam,podziwiam:)
OdpowiedzUsuńInkwizycjo, dzięki za wycieczkę po Dublinie:)
OdpowiedzUsuńAle "laski" paradują po mieści, hihi:]]
Buziaki:)
Magda
Piękne miasto czy całe jest takie czy tylko wycinki jak u nas? I most imponujący nowiutki a laski rzeczywiście imponujące.
OdpowiedzUsuńGrażyna
Inaczej niż u nas, ale chyba wolę łąki bezkresne, góry i wody, skały i kamyczki. Serdeczne pozdrowienia ślę.
OdpowiedzUsuńGraszynko, nie widziałam całego Dublina, tylko ten fragment w pobliżu rzeki.
OdpowiedzUsuńKasiu, Mario - ja też lepiej się czuję na łonie przyrody ;-)) ale czasem i w mieście jest coś do zobaczenia...
Laskom już odpuśćmy ;-))
Ściskam Was!
Piękne miasto, te autobusy sprawiają wrażenie monumentalnie wysokich, podobają mi się kamienne i ceglane budynki z pięknymi szprosowymi oknami i te kwietniki kipiące od kwiecia. Czyżby krakowski Piotruś Skrzynecki zawędrował do Dublina, ten kapelusz.. tylko on miał dłuższy płaszcz :) Super odcinek, już czekam na następny i oczywiście - buziaki ślę...
OdpowiedzUsuńświetne te połączenie nowe-stare, uwielbiam taki eklektyzm
OdpowiedzUsuńA kobitki widzę konkretne, mają na czym usiąść
fajnie tak pooglądać miejsca, gdzie miałaś okazje być :) no i na ostatnich zdjęciach widać, że pogoda musiała być bardzo zmienna, jak to zazwyczaj bywa na wyspach ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe miasto i piękne zdjęcia:)Dziękuję za wspaniały spacer po irlandzkiej stolicy.A most z ostatniej fotki wspaniały, aż dech zapiera:)
OdpowiedzUsuńInkwizycjo co to za ppomnik z tymi koniami, jest przedziwny ale bardzo mi się podoba a nie spotkałam go zwiedzając dublin. Zresztą zwiedzając Dublin był 17 marca tak więc były inne atrakcje ;-)
OdpowiedzUsuń