...do Belgii, a ja wreszcie wraz z Wami, drodzy cierpliwi podczytywacze, do ostatniego odcinka naszej podróży ;-)
Nie sądziłam, że tyle mi zejdzie z opisywaniem jej, ale żyję ostatnio w jakimś siwym dymie, nijak się nie mającym do leniwego i sielskiego sezonu ogórkowego...
Do tej Belgii też się trochę śpieszyliśmy, bo chcieliśmy zdążyć do grot Han-sur-Lesse ;-) Tych samych, które pokazała i opisała Hannah - Une Femme, o tutaj.
Samo Han-sur-Lesse jest uroczą turystyczną miejscowością, jaskinie są udostępnione zwiedzającym już od ponad 100 lat, więc obsługa ruchu turystycznego jest w pełni perfekcyjna ;-) Do wejścia wiezie nas stuletnia kolejka wąskotorowa niemiłosiernie hałasując.
Groty są wspaniałe, imponujące, ogromne... Trudno opisać słowami wrażenia, jakie funduje nam przyroda, a jeszcze organizatorzy zadbali o dodatkowe atrakcje - spektakle "światło i dźwięk". Efekty są niesamowite. Podziemne rzeźby, misterne "firany", nawy wysokie jak sklepienie katedr i meandrująca głęboko pod ziemią rzeka Lesse... Wewnątrz nie wolno robić zdjęć z lampą błyskową, więc pokazuję to, co udało mi się uchwycić... a uwierzcie mi, że stojąc wobec tych zdumiewających, fantastycznych wytworów natury, po prostu zapiera dech...
Przewodnik (odziany w 5 warstw garderoby) po skończeniu wypowiedzi w języku francuskim i flamandzkim, podchodził z wyraźnym wyrzutem do naszej wyłącznie angielskojęzycznej dwójki i robił streszczenie, powoli i BARDZO WYRAŹNIE wymawiając słowa prosto w twarz ;-)
Po wyjściu z grot oślepiło nas słońce. Wracamy na parking i po przejechaniu 2 km malowniczą drogą wśród łąk i lasów trafiamy do Belgowa w Belvoux ;-)
Pięknie położona, cicha urokliwa wieś (czy może małe miasteczko) w atrakcyjnym turystycznie regionie. Trudno sobie wyobrazić lepsze miejsce do życia ;-)
Belgowo ma olbrzymi potencjał i zapowiada się na super pensjonat, z charakterem i duszą - dzięki wyobraźni i talentom artystycznym Hanki, no i umiejętnościom budowlanym Kota, choć jeszcze trochę pracy przed nimi... Ilość zgromadzonych cudnych przedmiotów wzbudziła mój zachwyt i najgorsze żądze ;-) Hania ma nosa do wyszukiwania starci i dawania im drugiego życia, czasem w zupełnie zaskakującej formie. Skorzystała z okazji i zabrała nas na brocante do sąsiedniej wsi, gdzie trochę poszperałyśmy wśród wystawionych rupieci i owszem - udało nam się coś zakupić, pokażę ;-)
Psy pokochały Padre gwałtowną namiętnością i przez cały wieczór molestowały go o zabawę i usiłowały włazić na kolana ;-) Spaliśmy w przyszłym pokoju Raszka z pięęęknym widokiem na ogród i góry - najlepszy pokój w Belgowie ;-)) Cudnie tam u nich jest! Haniu i Rafale - dziękujemy, wspominamy i tęsknimy...
I to już koniec naszej podróży, jeszcze tylko 1000 km szybkiej jazdy autostradą i z powrotem w domku! Dziękuję Wam, że chcieliście mi towarzyszyć w odświeżaniu tych wspomnień ;-)
Ściskam czule!
Zaczne od konca. Jak ja wam zazdraoszcze targow staroci!!!!!! Irlandia jest bardzo uboga, jezeli o to chodzi i jest to uwarunkowane historycznie, za dlugo pod panowaniem obcego mocarstwa i nie bylo sie jak rozwinac:) Zazdroszcze i juz!
OdpowiedzUsuńTo, co jest ciekawe i ladne jest cholernie drogie.
To tyle o starociach.
Musieliscie tam spedzic cudny czas, groty wygladaja przepieknie i tae sielskie widoki w drodze do Hannah...
Pozdrawiam serdecznie:)
Wystraszyłaś się tych bęcków i opublikowałaś... to żarty były ino ;)
OdpowiedzUsuńJaskinie robią wrażenie a miejscowość jak z bajki. Wcale Ci nie zazdraszczam ... może następnym razem zabierzesz mnie ze sobą, wystarczy mi jeden posiłek dziennie - irlandzkie śniadanie ;D
Moc buzioli dla Ciebie kochana :**
No rzeczywiście niezłe te kamyki pokaźne i kolorki mają nadpsute przez wieki. Kojarzą mi się z postaciami z filmu Władca pierścieni (nie żebym lubiła) no i z niecierpliwością czekam na Twoje starocie. To znaczy, że jeszcze masz na nie miejsce?
OdpowiedzUsuńCasablanco - na tym targu też rzeczy, które najbardziej mi się podobały, były poza zasięgiem... zadowoliłam się "skorupami", bo mam słabość ;-) Ale Padre czasami wynajduje w irlandzkich antykwariatach niezłe rzeczy w przyzwoitych cenach...
OdpowiedzUsuńJomo - nie ma sprawy! powszechnie wiadomo, że lubię karmić (a nawet torturować), więc kwestię wyżywienia masz z głowy ;-)
Graszynko - na starocie i klamoty - zawsze! Przecież wiesz, jaka jest siła nałogu... ;-)
mhm, zazdroszczę zwiedzania, jaskinie to chyba bym obcykała z każdej strony :D ba, jeszcze filma nakręciła! ;D
OdpowiedzUsuń....cudnie...cudnie...cudnie...i nawet slonce na tych zdjeciach....po krotkiej i jednoglosnej naradzie rodzinnej postanowilismy sie do nastepnej Waszej wyprawy beszczelnie przylepic! Dinglowo ladne ale, a z Wami czeka nas szeroki SLONECZNY swiat:)...a tak na marginesie to zapowiedz nastepny post bo sie wciagnelam:P
OdpowiedzUsuń..macham wesolutko..
Wczoraj zaczęłam czytać, dziś jeszcze raz. Wycieczka przecudna, jaskinie zachwycające, już widzę wyrzut w oczach przewodnika, dlaczego nie uczyliście się fancuskiego i zadaliście mu trud. A w u Hani w Belgowie taki spokój, nie zauważyłam przewalających się tłumów i mnóstwa samochodów, a brocante normalnie zazdraszczam. Padre radzi sobie dobrze z psami, mieliśmy takiego mieszańca owczarka podhalańskiego, kładł główę na kolanach, potem przednie łapy, a za chwilę ładował cały zad i już był szczęśliwy, zostało mu to z lat szczenięcych, kiedy był mniejszy. No i czekamy na wpis ze starociami, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWitaj! Tak mi się zrobiło tęskno. Kocham Belgię, a już nie byłam w niej 3 lata. I chyba w najbliższej przyszłości nie będę.(FORSA) Szkoda, bo jest to miejsce, gdzie mogłabym żyć. Jeżdżę w okolice Arlonu koło Luxemburga. Też uwielbiam brocant . Mam stamtąd cudnego szklano-srebrnego łabędzia za 1 euro.Tak więc, bardzo zazdroszczę Ci tego wypadu. I z nostalgią oglądam piękne zdjęcia.Czekam na stare cudeńka na poście. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCudowne miejsca, a groty....ach Matka Natura pure!.....ale jaka szkoda, że szybciutko 1000km i do domku! Myślałam, że o Bodeńskie może zahaczycie w drodze powrotnej... :) Buziaki!!!!
OdpowiedzUsuńPięknie Inkwizycjo! :) Zazdrość tylko, że ja jeszcze co najmniej miesiąc nigdzie nie wyjadę ( nie licząc wyjazdu na ślub ;) )
OdpowiedzUsuńPokazuj szybko co tam wyszperałaś bo ciekawość mnie ogarnia :)
Pozdrawiam - mysz
Piękne jaskinie i piękna podróż:)Teraz czekamy na Twoje anonsowane w poście zakupy:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńGroty mnie zachwyciły ogromnie! Wewnątrz wygląda jak fantastyczna kraina z baśni :) A te łąki, pola i lasy - można by spacerować od świtu do nocy :) No i czekam aż pokażesz swoje łupy. Buziaki!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to ostatni przystanek Waszej podróży, bo niezwykle się to czytało, cudne zdjęcia i opowieści... na żywo musiało być dopiero imponująco!:) Czekam zaintrygowana co tam wygrzebaliście pięknego...? Sama starocie też uwielbiam:) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńKasiu - ciężko było cykać - a może nie umiałam... i tak się dziwię, że tych kilka zdjęć wyszło
OdpowiedzUsuńMadziu - na początek zapraszamy DO NAS! słońca mamy aż w nadmiarze ;-)
Mario - nie widzieliśmy w Belvoux żywego ducha... oprócz sąsiadów Hani, dość mocno imprezujących ;-) Na szczęście mur już stoi ;-)
Bożeno - ten kawałek Belgii, jaki widzieliśmy, też wydawał się najlepszym miejscem do życia, a na brocancie wydałam całe 9 euro ;-)
Nurrgulo - a bo Padre miał zaraz samolot powrotny, ale następnym razem... niewykluczone ;-))
Myszo - a gdzież ten ślub? a podróż poślubna?! Gratuluję i cieszę się razem z Tobą!
OdpowiedzUsuńKaprysiu, Anabel, Bulmo - te "łupy" nie są tak bardzo intrygujące ani cenne, ot zwykłe skorupy ;-) obawiam się, że będziecie rozczarowane...
Uwielbiam skorupy:)
OdpowiedzUsuńInkwizycjo ślub w mojej rodzinnej miejscowości, czyli powiat jarosławski na podkarpaciu. A podróż? Nie mam pojęcia. Może Kaszuby i Pomorze... Albo gdzieś na wschód. Polska w każdym razie mnie kusi i nęci :)
OdpowiedzUsuńCudowna podróż...chciałabym wyjść teraz z biura, zabrać tylko kartę kredytową i po prostu pojechać przed siebie... a potem wrócić i wspominać tak, jak Ty zrobiłaś to tutaj. Dziękuję za cudny klimat :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
jakoś mi tak umknął Twój blog, teraz nadrabiam zaległości..i z niecierplowoscią czekam na te starocie coście je zakupili...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Magdor - z kartą kredytową hmhm... też bym tak lubiła, a szczególnie gdyby to była "złota karta" i środki odnawialne ;-) i mieć przy sobie tylko torebusię ;-))
OdpowiedzUsuńYstin - cieszę się, że jednak tu trafiłaś ;-) ja też lubię do Ciebie zaglądać i wciąż mi przykro z powodu V....
ale fajnie - my już w chałupce a wy z "naszymi" psami :) urokliwie mieszka Hanna :) a poprzednie posty z piękną Normandią z Rouen na czele ech :)
OdpowiedzUsuńnie pisze i nic nie mówię o starociach bo nie było ani kasiorki ani czasu ale kiedyś wrócę oj wrócę a wtedy wszytkie brocante strzeżcie się ciepluchne pozdrowionka
Mica nie odgrażaj sie tylko pakuj Konwaliową Inkwizycje i najazd na jesien-teraz mam tych 10 chłopa w domu-ale jestem rodzynek hihihih
OdpowiedzUsuńInkwi-cudne zdjecia porobiałaś, jeszcze raz dziekuje że zechcieliscie do nasz przyjechac - Kot teskni i buziole w noch
To - jeśli nadal tu będę, bo nas tez gna trochę przez świat - zapraszam następnym razem! :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę i tych podróży. Odwiedziłaś przepiękne miejsca. Zwykle zdjęcia nie oddają uroku rzeczywistości, ale i tak z zapartym tchem oglądałam Twoje fotki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Fantastycznie, że się spotkałyście z Hanią. Mam wrażenie, że nadajecie na tych samych falach.
OdpowiedzUsuń