piątek, 16 stycznia 2015

Jak nie łapie się wrzosówek, czyli historia z dramatycznym antraktem i częściowym happy endem - odc. 2

Dzień drugi. Wtorek, Trzech Króli.

Dzisiaj mamy mocną ekipę, jedziemy po Agniechę, która wyraziła ochotę uczestniczenia w poszukiwaniach. To chyba - na pewno! - najpiękniejszy dzień tej zimy. Na gałęziach osadziła się szadź, świeci słońce, śnieg skrzy się brylantowo i czujemy się jak w Narnii albo innej bajce. Szkoda tylko, że musimy odnaleźć i przekonać do powrotu 11 owiec.
Dwie wciąż pasą się na łące pana M., ale gdzie jest pozostała dziewiątka?
Jeszcze dobrze nie ruszyliśmy spod domu Agnieszki, gdy dziewczyny krzyczą "są owce!".
Jakie owce, to przecież sarenki... mruczę pod nosem. Ale wspinam się z mozołem pod górkę i owszem - po chwili napotykam uważne owcze spojrzenie. Jest jedna. Gapi się przez chwilę, a potem oczywiście spyla. Bawimy się w Winnetou i idziemy po śladach. Jak odróżnić ślady owcze od sarnich? To proste: owce zostawiają po bokach smugi od runa, tak jakby ktoś przeczesał śnieg miotłą ;) W końcu wypędzamy owieczkę na drogę w kierunku krzyża... czyli w stronę domu. Jakiś czas biegnie przed samochodem, po wczorajszych koleinach - tak jej na pewno wygodniej, bo śniegu jest sporo. Jest już całkiem blisko, ale przy pierwszych zabudowaniach R. nagle zbacza z trasy na pole. Wysiadamy z auta i próbujemy ją skłonić do zachowania właściwego kierunku, cóż... zawraca galopkiem tam, skąd przyszła. Agniecha i ja idziemy po jej śladach, wężykiem. Ale rozpłynęła się w powietrzu... 
A Padre z Adą jadą do domu po Zoriona, jej psa tropiącego (no i w końcu owczarka ;-))
Taak, użycie Zoriona to był strzał w dziesiątkę. Kiedy na skraju agniechowego lasku zobaczyliśmy stadko, Padre zajechał od drugiej strony i napędził je na nas. A Zorion ruszył do akcji! Pięknie odseparował jedną owieczkę, a ta gapa na zakręcie przewróciła się na grzbiet i... została z nóżkami godzącymi w niebo. Padre dobiegł, zamotał jej uwiąz na rogach i - jest pierwsza! Nie było łatwo doprowadzić ją do samochodu, skakała jak mustang. Ale w bagażniku zaraz się uspokoiła.
Tymczasem Zorion złapał drugą owcę, ale uciekła, zanim Ada dobiegła. Trzecią zapędził w jeżyny i tam się zaplątała. Znów ją Ada złapała na uwiąz i do auta... mamy dwie! Jedziemy z nimi na pastwisko, każda z nas - Agniecha i ja -  trzymając "swoją" owcę... a Ada i Zorion szukają reszty.
Ledwie udało nam się łajzy zamknąć w zagrodzie i wrócić, a tu kolejny sukces: Zorion znowu przytrzymał jedną i już ją Ada miała zamotaną na uwiązie. Jesteśmy pełni euforii i wiary, że teraz to już tylko kwestia czasu, by wszystkie wyłapać. Wracamy na popas do domu, zjeść zupę i dać Zorionowi odpocząć - chłopak napracował się rzetelnie. A kiedy zawozimy tą trzecią złapaną uciekinierkę... na pastwisku pod drzwiami zagrody stoi owieczka, którą tropiłyśmy z Agniechą. Sama wróciła do domu ;) i bardzo się ucieszyła, kiedy wpuściliśmy ją do koleżanek. 
Mamy więc cztery w zagrodzie ;)
Ale to jeszcze nie koniec. 
Tuż przed zmierzchem odwozimy Agniechę do domu. W drodze powrotnej postanawiamy "zapolować" na te dwie outsiderki, co to wyżerają spod śniegu koniczynę pana M. Jednak Zorionek jest już zmęczony, a one nażarte i wypoczęte. Uciekają mu, rozdzielając się w dwóch kierunkach.
Potem wieczorem dostajemy wiadomość, że jedna podeszła do zagrody dla koni pani D., ale przepędził ją kucyk... Pani D. zamknęła konie (i kucyki) i wystawiła siano, ale owieczka już nie wróciła.
I tak to moja radość została przyćmiona.
Zdjęcia owieczek - jeszcze w komplecie - dzięki oku, aparatowi i uprzejmości kochanej mojej Megi ;-)


ps
Padre kazał Was uprzedzić, że odcinków będzie dużo... dzisiaj jest dzień dwunasty, a jeszcze nie ma zakończenia...



56 komentarzy:

  1. Toż to rodeo! Silne są skubańce! Jezu, jestem wykończona od samego czytania ....
    Bardzo mi się podoba odkrycie tropicieli, że futro zamiata śnieg po bokach. To musi super wyglądać.
    Zgadłabyś co to za trop (według naszego leśniczego) - środkiem ślady psich łap, a po bokach dwie kreski?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pies, który się urwał z zaprzęgu?

      Usuń
    2. Dobre!:)
      Ale niestety nie. Według leśniczego, jest to nasz pies Piątek, niosący w pysku głowę jelenia, którą ukradł z podwórka leśniczówki. Kreski to ślady rogów wspierających się na ziemi.

      Usuń
    3. No to Padre zgadł częściowo... obstawiał psa niosącego w pysku ptaka ;)

      Usuń
  2. Pamiętasz Inkwizycjo kochana jak nie raz pisałaś pod zdjęciami dziewczynek w moim Albumie słowo urocze! To chciałabym Ci się odwdzięczyć tym słowem co do określenia Twoich owieczek! ;)
    Po prostu urocze są no i niezłe z nich aparatki są.....to chyba tak jak my! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No są urocze, ale wredne i zupełnie nie rozumiem, dlaczego ich jeszcze nie sprzedałam...;)

      Usuń
  3. To prawie jak droga krzyżowa! :)
    Pomyślcie, ileż jednak zyskacie formy! Żadne kije nordyckie, pilatesy sie nie umywają! :))
    Ech, no śmiechy śmiechami, ale ja bym sie już wqrwiła :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, na trzeci dzień to ja już się ruszać nie miałam siły... braki kondycji wyszły dramatycznie.

      Usuń
    2. Słowa leciały mocne. Na te owce, oczywiście. Z bezsilności i złości.

      Usuń
  4. Bo Wy Inkwi jesteście w gorącej wodzie kąpani. Jak poszły, to i by przyszły. Wiem, co piszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile dni powinnam czekać, aż wrócą same?

      Usuń
    2. Inkwi, jak zejdą śniegi...

      Usuń
    3. Śniegi schodziły i wracały w amplitudzie jednego dnia...

      Usuń
    4. Gdybyście ich nie straszyli, to ze trzy dni i by były.

      Usuń
    5. Być może.
      Ale nie myśmy rozproszyli stado. Kto inny je przestraszył.

      Usuń
    6. Szanowna Rogato, z moich obserwacji wynika, że stado Inkwi jest bardzo niechętne ludziom.
      ( albo, może lepiej, ma do homo sapiens stosunek całkowicie obojętny ).One niekoniecznie by wróciły same, bo do kogo? Ewentualnie do koni. Ale nie wracały bo ten śnieg, i wiatr, i chyba faktycznie się zgubiły.

      Usuń
    7. Myślałam o koniach, jak wcześniej pisałam chyba u Megi, że ludziom niechętne to wiemy już od jakiegoś czasu, bo się trzymały z daleko. Od ludzi uciekały, a od koni chyba nie, jak mi się wydaje.

      Usuń
  5. Przed chwilę nieźle się wk..łam, ale po lekturze części drugiej chyba mi przeszło ;) Dwanaście odcinków???? I jeszcze nie koniec??? Toż to opera mydlana, ciekawe ile sezonów będzie kręcona ;) A tak poważnie to obłęd z nimi jakiś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że zakończy się niebawem i że to będzie szczęśliwy koniec ;)

      Usuń
  6. Skoro Rogata pisze, ze same wrócą to pewnie wrócą, ale bym się martwiła, czy nie zawędrują gdzieś daleko i nie trafią do domu. Tylko, że ja się nie znam na zwyczajach wrzosówek:))) Powodzenia w polowaniu na resztę zbiegów. Są śliczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się martwiłam, bo poszły za końmi i zagubiły się w tej śnieżycy.
      Została już tylko jedna zagubiona...

      Usuń
    2. Ta już sama niekoniecznie wróci. Czy ją ktoś widuje, czy zniknęła?

      Usuń
    3. Była dzisiaj niedaleko... całkiem blisko.

      Usuń
    4. To dobrze, bo się bałam, że gdzieś zniknęła. A czy możecie zrobić tak, by ona mogła wejść i być blisko innych waszych zwierząt, ale by one nie wyszły? Wystawić jej w pobliżu sianko.

      Usuń
  7. Tia, kiedy Wałek nawiewa, Ogniomistrz też mówi "spoko, wróci..." Ale ja nie potrafię czekać:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie... bo wszystko może się wydarzyć: psy, samochody, wnyki...

      Usuń
  8. to znaczy odcinki będą codziennie, ok.
    Ja też, jak Rogata, uważam, że się, no, zbyt wkręciliście w to pasterstwo. Raczej by wróciły, no ale wnyki, wykroty, rzeka i tak dalej. I spłoszone Agniechowe konie.
    Krima też owczarek, a tylko ludzi zagania, cfaniara.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pasterstwo to przede wszystkim spokój i emocje na wodzy. A co, powymądrzam się trochę.

      Usuń
    2. No Megi... miałam czekać, aż same wrócą? Zupełnie nie chciały. Zostawiłam je tego pierwszego dnia w kupie, znaczy - w stadzie - a co było dnia następnego? Stado rozdzielone, nie wiadomo dlaczego i gdzie... wiesz, jaki kawał jest do Agniechy (wcale nie pół godziny) i pogoda taka, jaka była.
      Próbowałam najpierw po dobroci...
      Każdy daje rady, ale one się, kurde, jakoś wykluczają wzajemnie.

      Usuń
    3. Każde stado jest inne i funkcjonuje według swoich reguł, im większe, tym związki i reguły mocniejsze. Ja po dziewięciu latach mam swoje obserwacje i wnioski, ale one są miarodajne dla mojego stada, które jest spore i dla stada, z którego "wyszły" moje królewny-matki. A te żyły zupełnie wolno na 500 ha parku krajobrazowego. Trzymam kciuki za zaginioną i te odzyskane, by Wam już nie przysparzały kłopotów.

      Usuń
    4. no tak, jak jedno nie zadziała, to drugie;-)
      Spokój, emocje na wodzy, zaniechanie kontroli. Następnym razem spróbujecie tak:-))
      co z tą kulawą?

      Usuń
    5. Emocje będą, Nie da się bez emocji. Może kolor ciuchów nie taki był?
      Wetka mówi, że wydobrzeje.

      Usuń
    6. Pies poszarpał prawe udo (z opcją, że to tylko drut kolczasty - choć ślady inne) i sie gnoi.
      dla nas kiepsko bo źle wyglada i smierdzi, ale wetka mówi, że nie jest źle. Fakt: owca wyglada duzo lepiej, zre i tupie na nas, więc pewnie jej lepiej...
      Padre

      Usuń
  9. Jakie piękne stado!
    Ucieczka z kina wolność...Czują zew...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, Amber, że to już powiew wiosny? Wszak mają baranka na miejscu...

      Usuń
  10. Ojej! A ja głupia narzekam na huk roboty u nas! Toż Wy, dobrzy ludzie sie narobicie, nabiegacie! Owce, konie, kozy...Jak Wy to wszystko ogarniacie? Kłaniam sie w pas!
    A co do poszukiwań swawolnych owieczek, to najfajniejsze było to, w jakiej aurze odbywały sie te poszukiwania. Ta Narnia...Te tropy na sniegu, szrony i para z ust, ta wspólnota ludzi i tajemniczy, półdziki świat wokół....Takie to wszystko w bezczasie zanurzone...i gdyby nie samochód uzyty w tropieniu, to równie dobrze akcja opowieści mogłaby sie toczyc sto lat temu albo i dwieście...Pieknie i tyle!
    Pozdrowienia zasyłam serdeczne od nas obojga dla Was obojga!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też się tak syciliśmy tą aurą... życzliwości i bliskości... piękna i magii i zimowego krajobrazu... Co chwila ktoś wołał "ale pięknie!"... bajkowo ;)
      I co jeszcze cudne, to życzliwość i zainteresowanie ludzi wokół... wszyscy już wiedzą, że szukamy owieczek... i szukają razem z nami ;)

      Usuń
    2. To macie jeszcze wartość dodaną do tego. To bardzo ważne, mieć wokół życzliwych.

      Usuń
  11. Inkwi,każdy postępuje zgodnie z własnym instynktem. Wy i Owce także. A mój instynkt podpowiada, że MUSI być z tego książka. Bestseller!!! Tytuł: "2015"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój instynkt mówi: "chronić".
      Nie ochroniłam, nie dopilnowałam, uciekły. To zawsze jest wina człowieka.
      Bardzo źle się z tym czuję. Bardzo.

      Usuń
    2. One jeszcze nie raz uciekną. Nie ma 100% ochrony. Najważniejsze jest zbudowanie więzi, jak pisze MagdaS. To nie jest Twoja wina Kochana, uwierz mi.

      Usuń
    3. Inkwi, daj swojemu wewnętrznemu prokuratorowi kopa w dupę! To nie instynkt, to sąd nad Tobą. Jaka wina, no ja cię proszę.
      Wykończysz się myśleniem, że jesteś w stanie ochronić, dopilnować, zapobiec. Trzeba się starać, no pewnie, ale i tak będzie jak będzie. Im bardziej sobie odpuścisz winy, tym więcej będziesz miała radości z tych kudłaczy. Bo bez radości, to po co?
      Ściskam Cię mocno!

      Usuń
    4. o widzisz widzisz. Jesteś odpowiedzialna, a nie uchronisz. Tak to działa, tak już jest.
      Jak z winem, sama mówiłaś, że za mało piję... ostatnio.
      Należałoby odpuścić kontrolę, popłynąć z prądem, posłuchać instynktu.
      Cieszyć się z dobrego, życzliwości, więzi.
      Uczymy się.

      Usuń
  12. Ależ przygoda, a moje takie grzeczne, że aż nudno;):) Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NUDA to jest coś, czego bardzo pragnę ;)
      Chwilowo ;)

      Usuń
  13. Inkwi kochana, zycze Ci wiec chwilowej nudy. I spokoju. Jeszcze niech ta jedna owieczka sie odnajdzie jak najszybciej.
    Tule mocno :***

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale sie czyta!!! ile przygody i to w takiej aurze, ale wyobrazam sobie ile Wy przezyliscie desperacji, nie mniej bedziecie mieli wspomnienia , jakich malo kto ma w swojej pamieci. Piekna historia tym bardziej ze pokazala wiele solidarnosci w Waszym otoczeniu.
    No wlasniea co z owieczka o trzech nozkach? przeciez ona byla bardzo zwiazana z Wami..

    OdpowiedzUsuń
  15. Omatko! ale historie u Was ;-))

    OdpowiedzUsuń
  16. O matko, nie myślałąm ,że przy owieczkach można mieć takie urozmaicone i ciekawe zycie :-)))

    OdpowiedzUsuń
  17. ponad moje siły. no owiec to ja mieć nie bede . buziole na nowy rok ;))))

    OdpowiedzUsuń
  18. Życzę sukcesów!
    Ależ one piękne są... na tym śniegu!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie znam natury owiec, ale to co piszecie jeszcze bardziej wzbudza we mnie podziw do sąsiada. Co prawda ma stado owiec ogromne, ale chodzi na wypas luzem i ma chyba zegarki pod futrem bo o zmierzchu calutkie beczy pod ogrodzeniem na gospodarza żeby je wpuścił do zagrody. Nigdy nie widziałem żeby je ktokolwiek ganiał. Nie mam pojęcia co im zrbił żeby wracały... Pewnie nic.

    OdpowiedzUsuń
  20. piękne zdjęcia ! zwłaszcza te ostatnie !!!
    nareszcie Cię zalinkowałam i juz mi nie umknie żaden wpis )))
    pozdrawiam
    Teatralna

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz ;) Moderuję tylko te do starszych postów, aby mi nie umknęły.
Okazało się, że i tak umknęły... ale dobrzy ludzie przypomnieli mi o moich obowiązkach :)